Z „hipusiem” córka śpi teraz w trumience

TVN UWAGA! 168481
Mężczyzna i jego trzyletnia córeczka giną, po zderzeniu z rozpędzoną ciężarówką. Czy to tragiczny wypadek, czy celowe odebranie życia sobie i dziecku? Mężczyzna od dawna nękał żonę. Kobieta zgłosiła to na policję, ale sprawa utknęła w prokuraturze.

„Emilka Krawczyk. Żyła lat 3” – czytamy tabliczkę na grobie dziewczynki.– Córka miała prawie 3, 5 roku. Była zawsze uśmiechnięta, wesoła. Bardzo lubiła zwierzęta. Naszemu kotu opowiadała bajki. Jeszcze był „hipuś”, hipopotam taki ulubiony z którym teraz śpi w trumience – opowiada mama Emilii, Agata Krawczyk. Łamiącym się głosem dodaje, że do trumny włożyła też córce ulubioną lalkę.

Tragedia wydarzyła się w niedzielę. Tego dnia, zgodnie z postanowieniem sądu, ojciec – który był w trakcie rozwodu z panią Agatą - zabrał Emilię ze sobą. Dziecko miało wrócić do domu o dwudziestej. Wieczorem matka zaczęła się niepokoić. – Zadzwoniłam do niego, a on powiedział, że zada mi parę pytań. Jak odpowiem tak, jak on by chciał, to zobaczę dziecko. A jeśli nie, to więcej nie zobaczę dziecka – opowiada pani Agata. Wieczorem policja przyjęła zgłoszenie o tragicznym wypadku.– Trzydziestoletni kierowca, prawdopodobnie podczas próby wyprzedzania, zjechał na przeciwległy pas drogi wprost pod nadjeżdżający z naprzeciwka samochód ciężarowy, który był widoczny z daleka. Kierowca ciężarówki mówił, że na wyhamowanie nie miał żadnych szans. Doszło do czołowego zdarzenia – mówi Barbara Stępień z komendy powiatowej policji w Opocznie. O tragedii pani Agata dowiedziała się właśnie od funkcjonariuszy. – Policjant powiedział, że był wypadek na obwodnicy. Zapytałam: „Co z Emilką”. Odpowiedział, że obydwoje nie żyją. Później już nie pamiętam, co się działo – mówi pani Agata.

Sprawę badają policja i prokuratura. - Nie wiemy, czy mężczyzna był trzeźwy, czy się leczył, czy zasłabł. Wszystkie wersje bierzemy pod uwagę – podkreślają policjanci. Pani Agata przyznaje, że bierze pod uwagę tę najbardziej tragiczną: że ojciec jej dziecka, celowo spowodował wypadek, by zabić siebie i córkę. - Dopuszczam taką myśl – mówi kobieta. W małżeństwie od dawna nie działo się dobrze. Mąż był chorobliwie zazdrosny. Na każdym kroku kontrolował żonę. – Kiedy pytałam, dlaczego to robi, nie potrafił odpowiedzieć. Chciałam go nawet namówić na wizytę u psychiatry, ale nie chciał o tym słyszeć – mówi pani Agata. Ostatecznie kobieta postanowiła wrócić do rodzinnego domu. Jednak nawet tam nie odnalazła spokoju. - Wielokrotnie dzwonił do córki. Jeździł za nią. Przychodził pod dom – opowiada babcia Emilii, Małgorzata Maziarek.

Pani Agata zgłosiła nękanie i groźby karalne na policję, kiedy któregoś dnia usłyszała groźbę wprost. – Powiedział, że jeśli nie będę z nim mieszkać, to zabierze mi najważniejszą osobę w życiu, że zostanę sama – relacjonuje. Zgłoszona pół roku temu sprawa utknęła w prokuraturze. W międzyczasie sąd ustanowił terminy spotkań ojca z córką. - Zawsze czułam niepokój, kiedy zabierał wnuczkę. Kiedy zbliżała się dwudziesta, człowiek drżał z niepokoju, żeby ten samochód się z dzieckiem zjawił – mówi babcia Emilii.

podziel się:

Pozostałe wiadomości