Kilka dni po ujawnieniu przez Marię Kiszczak tajnych teczek bezpieki żona generała wypowiedziała się na ten temat w UWADZE! Tomasz Kubat był w domu Marii Kiszczak i widział miejsca, w których - jak sama potwierdziła - znajdowały się teczki.
"Tylko ta jedna"
- Wprowadziliśmy się w 72 roku. Sami wybudowaliśmy ten dom - oprowadza reportera UWAGI!
- To jest ten pokój męża. To było jego miejsce do spania, do pracy - mówi pani Maria.
Wskazuje pawlacz, w którym Czesław Kiszczak trzymał materiały na temat Lecha Wałęsy. - W pewnym momencie mąż wyjął tę teczkę Wałęsy - bo tylko taką teczkę miał, nie miał żadnych innych - powiedział, że jak będę mieć jakieś kłopoty, to mam wziąć i iść do prezesa IPN-u - tłumaczy.
- Tak powiedział? Takie były jego rady? - dopytuje Tomasz Kubat.
- Tak powiedział - przyznaje Maria Kiszczak.
- W tych szafach już więcej tajemnic nie ma? - upewnia się reporter UWAGI! co do większej liczby teczek.
- Tylko ta jedna. Została zabrana. Dla dobra Polski.
Jak przyznaje Maria Kiszczak, tęskni teraz za mężem. W pokoju, w którym spędził ostatnie miesiące swojego życia, powiesiła pamiątkowe zdjęcie.
Pod inną fotografią Czesława Kiszczaka znajduje się krzyż. Czy można wysnuć wniosek, że generał był osobą wierzącą? - Twierdził, że nie, ale uważał, że Kościół jest potrzebny człowiekowi - odpowiada Maria Kiszczak.
"Dziękowali za stan wojenny"
Żona generała wspomina początki znajomości z Czesławem Kiszczakiem. - Chciał pokazać, że on tu jest pan i władca. Ale ja sobie z tym poradziłam - mówi i pokazuje swoją książkę. - Piszę o tym drylu, o tresowaniu żony - opowiada. Jak przyznaje w rozmowie, ostatecznie obydwoje nawzajem się wytresowali.
Czy z powodu związku z Czesławem Kiszczakiem nie czuła się odrzucona, czy nie odczuła niechęci ze strony innych ludzi? - Wręcz przeciwnie. Po wprowadzeniu stanu wojennego byłam w sanatorium w Kołobrzegu. Mąż do mnie przyjechał, spacerowaliśmy po plaży, tam było mnóstwo ludzi. Ludzie podchodzili do męża i ściskali mu rękę, obcy ludzie. Dziękowali za stan wojenny - twierdzi Maria Kiszczak.
Po 89 roku
Jak podkreśla, w ogóle nie bała się o swoje życie. Także w chwili, gdy w 89 roku zobaczyła zdjęcie zabitych Nicolae i Eleny Ceausescu. Nie było także strachu o to, że Czesław Kiszczak trafi do więzienia. - Wiedziałam, że ludzie mają zaufanie do mojego męża. Że mój mąż miał bardzo dobre kontakty ze społeczeństwem, bardzo dużo robił dla Kościoła - wylicza Maria Kiszczak.
Zapytana jednak w tym kontekście o morderstwo księdza Jerzego Popiełuszki, wspomina stosunek Czesława Kiszczaka do tej sprawy. - Mój mąż uważał, że nie powinno było dojść do tego - twierdzi. Według niej była to prowokacja wymierzona w Kiszczaka i Jaruzelskiego.
Dokumenty w domu
Jednak to nie młodość, ani to, co wydarzyło się po 89 roku, najbardziej kojarzy się z postacią generałowej. W ostatnich dniach z pierwszych stron gazet nie schodzi sprawa teczek, które Maria Kiszczak przekazała prezesowi IPN. - Mój mąż specjalnie zabrał do swojego domu te dokumenty. Po to, żeby Wałęsa pozostał polskim bohaterem, żeby go nie zrzucać z piedestału, na którym postawiło go społeczeństwo - deklaruje.
Czy Maria Kiszczak nie żałuje tego posunięcia? - Zrobiłam to za wcześnie - twierdzi w rozmowie z reporterem UWAGI!
Zaprzeczyła, jakoby ktoś namówił ją do przekazania dokumentów. Jedyną osobą, która o nich mówiła, był Czesław Kiszczak.
- Zawsze wykonywałam polecenia mojego męża. Uważałam, że mąż jest mądry i jego decyzje są słuszne - deklaruje.
W dokumentach była jednak kartka, na której Czesław Kiszczak napisał, aby teczkę ujawnić za jakiś dłuższy czas. Dlaczego więc Maria Kiszczak przekazała teczki tak szybko po śmierci jej męża? - Nie doszłam do tej kartki, bo nie przeglądałam tych dokumentów - tłumaczy żona generała, ale jednocześnie dodaje, że na kartce tej Kiszczak wytłumaczył dlaczego dokumenty, które nie powinny się u niego znajdować, zostały zabrane z miejsca pracy. - Napisał, że robi to dlatego, żeby zachować Wałęsę w charakterze polskiego bohatera - mówi Maria Kiszczak.
Twierdzi też, że ani dzieci, ani wnuki nie wiedziały o teczkach. - Nikt o tym nie wiedział - ucina.
90 tys.
Skąd natomiast wzięła się suma 90 tys. zł, której Maria Kiszczak miała zażądać za udostępnienie teczek? - Głupio wyszło, żałuję tego, nie wiedziałam, że tak się zachowa prezes IPN-u - mówi teraz w rozmowie z reporterem UWAGI!
Przyznaje jednak, że miała bardzo duże wydatki w związku z chorobą i pogrzebem Czesława Kiszczaka. Wylicza: zatrudnienie Ukrainki do opieki nad mężem, pogrzeb łącznie z grobem, do tego koszty spopielenia zwłok. - To była dyskusja na temat kosztów. Wyszło tak około 90 tys. Tak mi mąż powiedział: "jak będziesz mieć kłopoty, to idź do prezesa IPN" - wspomina Maria Kiszczak.
Kim według Marii Kiszczak jest bohater?
- Bohaterem polskim, jestem co do tego przekonana, jest mój mąż - mówi w rozmowie z Tomaszem Kubatem Maria Kiszczak. - Wszystko, co robił, robił dla dobra Polski i Polaków - uważa. - Żadnych zbrodni nie popełnił, nie wydał żadnego rozkazu użycia broni - dodaje stanowczo wdowa po generale.
I przyznaje, że dzieci, wnuki, wstydzą się nazwiska Kiszczak. - Pretensje mają do mnie, że narobiłam tyle szumu i boją się, że będą mieć kłopoty z pracą - mówi.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod kątem Waszych alertów.