Dwa tygodnie temu w Wałbrzychu 28-letnia Daria urodziła dziecko wprost do wiaderka. Jak mówi, nie wiedziała, że jest w ciąży.
- Byłam zabezpieczona – tłumaczy i dodaje, że bolał ją brzuch.
Swoje potrzeby chciała załatwić do wiaderka, bo w mieszkaniu nie było łazienki. Wtedy urodziła.
- Przestraszyłam się – przyznaje Daria. Zapewnia, że dziecko było martwe. Dlatego wyrzuciła zawartość wiaderka w krzaki.
Ciało chłopczyka znaleźli sąsiedzi i okrzyknęli 28-letkę bestią. Ich zdaniem kobieta kłamie mówiąc, że nie wiedziała o ciąży.
- Widziała dokładnie, co wylewa i nie wierzę, że nie wiedziała, że jest w ciąży – przekonuje sąsiadka Darii.
- Dziecko leżało nagie. Przyjechała policja, pogotowie i stwierdzili, że to jej dziecko. Na taką kobietę brak mi określenia. Zwierzęta dbają o swoje potomstwo, a kobieta wyrzuca swoje dziecko? – pyta mężczyzna, który znalazł zwłoki dziecka.
Kobiety broni jej mama.
- Daria jest chora – zaznacza pani Małgorzata, która od kilku lat mieszka w Holandii. Podkreśla, że jej córka jest upośledzona w sposób lekki, ale „jest wolnym człowiekiem, nie posiada żadnego opiekuna”.
To, zdaniem sąsiadów, nie jest usprawiedliwieniem.
- Nie jest taka chora. Matka może tak twierdzić, bo papiery ma, że jest chora. Ale ona (Daria) wszystko potrafiła załatwić. Moje córki mówiły, że jest chyba w ciąży. Podszedłem do niej i jej to powiedziałem. Cały czas twierdziła, że ma podwieszone jajniki i że nigdy w ciąży nie będzie – mówi sąsiad, który znalazł ciało dziecka.
– Z córką się komunikowałam. Zapewniała mnie, że ma okres. To był znak, że zabezpieczenie działa i wszystko jest w porządku. Gdybym wiedziała, że jest w ciąży, byłoby zupełnie inaczej – przyznaje pani Małgorzata, matka Darii.
Kobieta uważa, że za tę tragedię odpowiadają wszyscy.
- Przyczyniliśmy się wszyscy: ludzie, instytucje, społeczeństwo – mówi i tłumaczy, że przez wiele lat walczyła o zdrowie córki. Brakowało jej jednak pomocy i wsparcia.
Zobacz rozmowę Tomasza Kubata z Darią, jej mamą i sąsiadami.