Czy dyskryminowany pracownik to dobry pracownik?

TVN UWAGA! 3636342
TVN UWAGA! 136862
Po założeniu Związków Zawodowych zostali dyscyplinarnie zwolnieni przez pracodawcę. Mimo, że sąd przywrócił ich do pracy, konflikt pomiędzy pracownikami firmy Teleskop, a prezesem firmy trwa. Pracownicy czują się dyskryminowani, z kolei firma nie widzi problemu.

- Byłem w przychodni i tam wręczono mi wypowiedzenie dyscyplinarne. Żaden z nas nie miał nagany. Mieliśmy najwyższe premie. Byliśmy dobrymi pracownikami, nawet upomnienia nie mieliśmy – opowiada Sylwester Owczarczyk. - Było napisane, że prezes stracił do nas zaufanie. Przy czym przez 9 lat jak tam pracuję nigdy nie dostałem żadnej nagany. Miałem najwyższą premię uznaniową. A z nowym prezesem, nigdy nie zamieniłem ani jednego słowa -dodaje Tomasz Łuczak Zwolnione osoby, to spawacze i ślusarze prężnej firmy Teleskop w Kostrzynie nad Odrą. Kierownictwu wyraźnie nie spodobało się, to że pracownicy założyli związki zawodowe. Prezes pozwalniał cały zarząd związku zawodowego i zastraszył innych pracowników. Wielu ludzi, chciało się zapisać do związku, ale po naszym zwolnieniu tego nie zrobili. Przestraszyli się. Do tej pory wszyscy związkowcy na terenie zakładu są incognito – opowiada Tomasz Łuczak. Na skutek skarg zwolnionych pracowników, Państwowa Inspekcja Pracy, przeprowadziła w firmie kontrolę. - Jak wykazały czynności kontrolne, pracodawca rozwiązując umowę z tym osobami naruszył przepisy obowiązujące w tym zakresie. Pracownicy, którzy podlegają ochronie na mocy przepisów o związkach zawodowych mogą być zwalniani na określonych zasadach. Aby zwolnić takich pracowników, trzeba uzyskać zgodę związków zawodowych. Pracodawca tę procedurę pominął i dlatego naruszył przepisy. Zdaniem prezesa rozwiązał umowę, bo zostało naruszone dobre imię zakładu przez tych pracowników. Ale nie podał żadnych szczegółów – relacjonuje sytuację Szczepan Przybylak z Państwowej Inspekcji Pracy. Sprawa trafiła do sądu, który nakazał przywrócić zwolnione osoby do pracy, ale nie oznaczało to dla pracowników końca ich problemów. Mimo wykazywanej przez pracowników gotowości do podjęcia obowiązków zawodowych, pracodawca nie zastosował się do wyroku sądu. Sprawa trafiła do prokuratury. - Było prowadzone w tej sprawie postępowanie karne. Do sądu wpłynął wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Sąd prawomocnym wyrokiem postępowanie umorzył. Na okres próby jednego roku zobowiązał prezesa spółki do uiszczenia świadczenia w kwocie 5 tys. zł na rzecz funduszu osób pokrzywdzonych i pomocy postpenitencjarnej. Dodatkowo został obciążony kosztami postępowania - mówi Sebastian Popiołek z Sądu Rejonowego w Słubicach. Po powrocie do pracy, związkowcy, co miesiąc, sądownie walczyli o należne im pensje. Nie zatrudniono ich również w tym samym zakładzie. Specjalnie wynajętym busem, codziennie o szóstej rano, są dowożeni do hali produkcyjnej w Gryfinie. To sto kilometrów dalej. Podróż w obie strony zabiera codziennie cztery godziny. Prezesa firmy Teleskop nie udało się przekonać do spotkania. Przedstawicielka firmy spotkała się z naszą dziennikarką w odległym Gryfinie. - W tej chwili organizujemy produkcję, przyuczamy nowe osoby, stworzyliśmy 30 nowych miejsc pracy w Gryfinie. Pracownicy (ci, których dotyczą procesy) nie wykonywali pracy przez kilka miesięcy. Więc nie mogę utworzyć z dnia na dzień stanowiska pracy. Mam nadzieję, że będą mogli być przeniesieni jak najszybciej – komentuje sytuację Elżbieta Czekawy , dyrektor personalny firmy Teleskop. Doświadczeni pracownicy Teleskopu czują się dyskryminowani. Do sądu skierowali sprawę o odszkodowanie. - Przeważnie w miejscach gdzie pracownicy chcą zakładać organizację związkową to pracodawcy zamiast przyjąć to do wiadomości i rozmawiać o współpracy z tą organizacją zaczynają z nimi walczyć. Chcą to zniszczyć w zarodku. Nie chcą dopuścić do tego aby ta organizacja powstała - ocenia sytuację Piotr Duda, przewodniczący NZZS „Solidarność”.

podziel się:

Pozostałe wiadomości