- Zwróciłem uwagę na młodą kobietę, która wsiadała na stacji Włoszczowa. Kupowała bilet u konduktorów. Wszyscy śmiali się, byli bardzo pozytywnie nastawieni – opowiada Janusz Jankowski, poszkodowany w katastrofie kolejowej. Kobieta, która wsiadła do pociągu we Włoszczowie, była ratowniczką PCK i znanym w okolicy społecznikiem. Wracała do Krakowa z urodzin brata. Janusz Jankowski z prasy dowiedział się, że 25-latka zginęła, podobnie jak drużyna konduktorska pociągu relacji Warszawa-Kraków. Nigdzie nie potrafił znaleźć informacji o innej współpasażerce. - Los chciał, że naprzeciwko mnie siedziała młoda kobieta, która też wracała z Warszawy. Kiedy wszystko zaczęło się walić, ściskać, ona leżała na mnie. Była dużo bardziej poszkodowana niż ja. Ją pierwszą wyciągnięto. To była najbliższą osobą w tym zamknięciu. Chciałem wiedzieć, jak ona się czuje i kto jeszcze z przedziału przeżył – mówi Janusz Jankowski. Dziennikarzom UWAGI! udało się odnaleźć współpasażerkę pana Janusza w szpitalu w Sosnowcu. Kobieta trafiła tam z poważnym urazem uda. Kilka dni po tragedii lekarze określali jej stan jako dobry. Janusz Jankowski jest ze współpasażerką w kontakcie telefonicznym. W dziewięciu szpitalach na terenie Śląska, Małopolski i województwa świętokrzyskiego pozostaje wciąż 16 osób poszkodowanych w katastrofie. Jedna z nich jest w stanie ciężkim.