Żyją w strachu, u sąsiadki wybuchają kolejne pożary

TVN UWAGA! 4755351
TVN UWAGA! 4755351
- Tam się idzie na śmierć - mówi niepełnosprawna pani Jadwiga i odmawia przeniesienia z mieszkania do ośrodka opieki. Niedowidząca i mająca problemy z chodzeniem kobieta nie jest w stanie sama o siebie zadbać. W jej mieszkaniu już dwukrotnie wybuchały pożary. Sąsiedzi alarmują: to skończy się tragedią!

Pod koniec listopada w jednym z budynków komunalnych w Głownie wybuchł pożar. Paliło się mieszkanie pani Jadwigi. Kobieta ma problemy z chodzeniem i niedowidzi.

- Przyjechała straż, zaczęli wywalać ścianę. Drzewo było całkiem zwęglone. Ściana cały czas się paliła - mówi sąsiadka Krystyna Pawlina.

- Były kłęby dymu. Ona w tym wszystkim leżała i nie reagowała – dodaje inna lokatorka Monika Kopania.

„Awantury i pijaństwo”

Kobieta zajmuje lokal od ośmiu lat. Według relacji mieszkańców niemal od samego początku sprawiała problemy.

- Kiedyś zamieszkało tam dwóch panów. Cały czas pili. Jeden z tych panów zmarł i reszta o tym nie wiedziała. Na podłodze leżał trup, a pani Jadwiga leżała na łóżku z drugim panem. I to nie był ani jeden, ani dwa dni – mówi Krystyna Pawlina.

- Były awantury i pijaństwo. Było sikanie na podłogę, jak był balkon ciekło nam na głowę, ciekło też po instalacji – mówi sąsiadka Prakseda Rojek.

- Jak przyjechali sprzątać, to zbierali wszystko, co tam było łopatami. Wyrzucali przez okno, a smród był przy tym niesamowity – dodaje Krystyna Pawlina.

Koza

Lokal samotnej kobiety jest ogrzewany kozą. W piecu rozpala opiekunka z pomocy społecznej, która przychodzi raz dziennie. Przez pozostałą cześć dnia i całą noc kobieta jest w mieszkaniu sama.

Zdaniem sąsiadów stanowi to zagrożenie dla innych. Wielokrotnie próbowali rozmawiać z panią Jadwigą, namawiali ją, by przeniosła się do ośrodka, w którym miałaby całodobową opiekę.

- Jeśli sama nie jest w stanie przebrać się, podejść do toalety, ugotować jedzenia, a nawet podejść do okna, to nie powinna tutaj przebywać – uważa sąsiadka Eliza Pawlina.

- Nie chce tam iść, bo tam się idzie na śmierć - mówi kobieta.

Problem pozostawał nierozwiązany.

- Dzwoniliśmy do zakładu komunalnego, na policję, straż, do MOPS-u. MOPS stwierdził, że pani nie jest ubezwłasnowolniona i nic nie można z tym zrobić – mówi Prakseda Rojek.

Choć sąsiedzi uważają, że kontrolowanie mieszkania pani Jadwigi nie należy do ich obowiązków to w obawie przed kolejnym pożarem sami zaglądają do jej mieszkania i sprawdzają piec.

- Ośrodek w ramach swoich działań podjął wszystkie możliwe kroki, żeby zabezpieczyć tej pani warunki do tego, żeby mogła funkcjonować w tym środowisku. Usługi są świadczone w takiej ilości godzin, jakiej pani wymaga. Pani przy pomocy usług opiekuńczych jest w stanie funkcjonować w środowisku – twierdzi Bożena Polak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Głownie.

Ze sprawą pani Jadwigi poszliśmy do burmistrza Głowna.

- Osobiście jej nie znam, bo nie jest możliwe, żebym znał każdą kobietę. O tej pani usłyszałem, gdy wybuchł pożar. Byłem wtedy na miejscu, na zewnątrz, do środka nie wchodziłem – mówił Wojciech Baleja, wówczas burmistrz Głowna.

Jak zdaniem burmistrza niechodząca kobieta ma samodzielnie nadzorować pracę pieca?

- Możemy tylko doprowadzić do takiej sytuacji, żeby pracownicy MOPS-u doglądali i opiekowali się nią częściej, czy dłużej niż tylko przez godzinę w ciągu dnia – mówił Wojciech Baleja.

A co ma się dziać w nocy?

- Przyjrzymy się temu i zastanowimy się, co możemy zrobić w kontekście okresu grzewczego – dodał Baleja.

Opinia kominiarza

Dotarliśmy do raportu sporządzonego przez kominiarza zaraz po pożarze. Według dokumentu piec w mieszkaniu pani Jadwigi został podłączony na nowo, ale tylko na trzy dni i pod warunkiem, że będzie w tym czasie monitorowany przez sąsiadów. Kominiarz w swojej opinii podkreślił, że zgodnie z zasadami bezpieczeństwa nie ma możliwości podłączenia pieca w tym lokalu.

Kominiarz zgodził się z nami porozmawiać.

- W ścianach przy tym piecu jest trzcina, czyli materiał łatwopalny. Do elementu grzewczego nie ma podłączonego komina. Ta pani ze względu na chorobę powinna mieć piec z zamkniętą komorą – mówi Władysław Jarecki i zaznacza. – Tam jest zagrożenie życia nie tylko dla niej, ale dla większości pozostałych mieszkańców. Jutro mogę z tym pójść nawet do burmistrza, bo to jest pilna sprawa.

Po wyborach samorządowych zmieniła się władza w Głownie. Zapytaliśmy nowego burmistrza jak zamierza zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom budynku komunalnego.

- Miejski zakład komunalny w trybie pilnym ma wykonać remont pomieszczenia, do którego przeniesiemy panią Jadwigę. Będziemy starać się wykonać remont jak najszybciej, żeby na Boże Narodzenie pani Jadwiga mogła przejść do nowego budynku – mówi Grzegorz Janeczek, burmistrz Głowna.

Zaledwie kilka dni po zakończeniu realizacji reportażu w mieszkaniu pani Jadwigi wybuchł kolejny pożar. Ogień zniszczył mieszkania kobiety i sąsiadów. Pani Jadwiga trafiła do domu pomocy społecznej, w którym oczekuje na obiecane przez burmistrza mieszkanie komunalne.

podziel się: