Rodzice Blanki mieszkali osobno. Jesienią ubiegłego roku jedna z sąsiadek powiadomiła policję, że matka, wraz zziębniętą miesięczną córeczką, przebywa na klatce schodowej bloku, w którym mieszkał ojciec dziecka. Dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej.
- Ona ma żółte papiery i nikt tu z nią nie chciał mieć nic wspólnego. Zostawiła dziecko na klatce – mówi sąsiadka kobiety i dodaje: - Po jednej sprawie je odzyskała. Zdziwiłam się, że oddali jej dziecko, ponieważ ona jest ćpunką. Mieszała narkotyki z lekami psychotropowymi.
O przywróceniu pełni praw rodzicom zdecydował Sąd Rejonowy w Olecku dziecko, mimo wcześniejszego sprzeciwu Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
- Na posiedzeniu sądu, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie zmodyfikował swój wniosek i wniósł o to, by dziecko wróciło do biologicznych rodziców – mówi Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach i dodaje: - Matka przedłożyła informacje, że uczestniczy w terapiach dla osób uzależnionych i, mówiąc kolokwialnie, że jest czysta i nie bierze narkotyków.
Żadna z instytucji, która miała stać na straży bezpieczeństwa dziecka, nie złożyła zażalenia na wyrok sądu. Tym samym 15 marca, po czterech miesiącach pobytu w rodzinie zastępczej, Blanka wróciła do domu.
- Nie wiedziałam, że wystawiamy ją na śmierć – mówi matka zastępcza i dodaje: - To była ich Blaneczka, ukochane dziecko. Czule się nią zajmowali. Naprawdę, nie wiem jak to się stało, że człowiek może tak się przeistoczyć, żeby do takiej tragedii doszło.
Zarzuty morderstwa i wykorzystania seksualnego
Blanka została zabita pod koniec czerwca. Informację o jej śmierci matka najpierw przekazała adwokatowi, swojemu znajomemu ze szkoły średniej. To on zawiadomił policję.
- Matka była w strasznym stanie emocjonalnym, moim zdaniem już wtedy wymagała opieki psychologa. Natomiast była również w strasznym stanie fizycznym. Miała oznaki pobicia – mówi Adam Ramotowski, adwokat.
Dziewczynka miała liczne obrażenia ciała: uszkodzoną głowę, zbite serce, żebra, przebite płuco. Śledczy zatrzymali rodziców.
- Usłyszeli zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a także wykorzystania seksualnego dziecka – mówił Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
„Tata by w życiu tego nie zrobił”. Podejrzany wychodzi z aresztu.
Prokuratura zarzuciła rodzicom również znęcanie się nad dziewięciomiesięczną dziewczynką, do którego miało dochodzić od paru miesięcy. Dziś jednak ojciec dziewczynki opuścił areszt.
- Wszyscy teraz wieszają na tacie psy, że to gwałciciel i zabójca. Ja i moje dwie siostry nigdy nie doznaliśmy od ojca żadnej przykrej sytuacji. Jak tata widział Blankę, nigdy nie mówił, że ma siniaki. Sam ją niedawno widziałem i wiem, że to dziecko nie było maltretowane dwa miesiące, a szczególne przez dwójkę rodziców. Bo ojciec mieszkał ze mną – mówi syn oskarżonego.
Mężczyzna dał ojcu alibi na czas popełnienia zbrodni.
- Tata by w życiu tego nie zrobił - podkreśla.
Zatrzymany w tej sprawie miał zostać natomiast inny mężczyzna. Prokuratura nie ujawnia jednak na razie szczegółów. Matka Blanki nadal jest w areszcie, wciąż ma zarzuty dotyczące bestialskiej śmierci swojego dziecka
"Nic nie zauważyliśmy"
Okoliczności śmierć dziewięciomiesięcznej Blanki sprawiły, że prokuratura wszczęła śledztwo również w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracowników kilku instytucji, które miały nadzorować rodzinę. Jak to możliwe, skoro rodzina była objęta opieką kuratora, MOPS-u i PCPR-u?
- W aktach sprawy są sprawozdania, z których wynika, że wszystko jest dobrze – mówi Walczuk.
- Nie godzę się z tym, że dziecko było nękane dwa, trzy miesiące. Nikt ze służb nie wyłapał, że działo się tam coś złego – twierdzi Edyta Tryszczyńska, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Olecku.