Te psy nie mogą tam wrócić!

TVN UWAGA! 194562
"Jesteście ostatnią deską ratunku dla tych zwierząt" - napisali na #tematdlauwagi działacze szczecińskiego TOZ-u. Kilka miesięcy temu odebrali z jednego z mieszkań pięć psów i osiem kotów. Zwierzęta były zagłodzone, zaniedbane i totalnie przerażone. Teraz - kiedy powoli dochodzą do siebie i uczą ufać człowiekowi - okazało się, że przez niezrozumiałą decyzję policji i prokuratury mogą wrócić do miejsca kaźni!

- Wciąż są nieufne, przerażone. Zaskoczone tym, że jest jakakolwiek rzeczywistość poza tym brudnym mieszkaniem, w którym żyły - opowiadają działaczki Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Ale podkreślają: - Choć dystans do człowieka jeszcze im został, to już widać, że dotyk sprawia im przyjemność. Potrzebują tego.

Poukrywane w łazience i szafie

Psy trafiły do schroniska w listopadzie zeszłego roku. Przywieziono tu także osiem zaniedbanych i skrajnie wyczerpanych kotów. Zwierzęta żyły wcześniej w mieszkaniu, w bloku. Warunki były tragiczne: całe mieszkanie było dosłownie zawalone śmieciami.

- To, co tam zobaczyliśmy, to był horror - mówi krótko Justyna Pietniczka z TOZ Szczecin. Sterta brudnych śmieci oblepiona była w dodatku kocimi i psimi odchodami. Wszędzie panował nieznośny smród, a pośród sterty śmieci ukrywały się przerażone zwierzęta. Kiedy inspektorzy TOZ sądzili, że wyprowadzili z mieszkania już wszystkie psy i koty, kolejne - najlepiej ukryte zwierzęta - znaleźli jeszcze w łazience i szafie. Zwierzęta były wyłysiałe, miały poprzerastane pazury. - Wszystkie były wychudzone do tego stopnia, że student mógłby się na nich uczyć anatomii - mówi Justyna Pietniczka.

Umorzenie

Sporo czasu zajęło doprowadzenie zwierząt do zdrowia. Jeszcze więcej - przekonanie ich, że człowiekowi można ufać. Działacze TOZ byli pewni, że wyrok, orzekający przepadek zwierząt, to tylko formalność i te nie wrócą nigdy do poprzedniej właścicielki. Okazało się, że byli w wielkim błędzie: umorzyć postępowanie w tej sprawie postanowili kolejno policja i prokuratura.

- Mamy nadzieję, że to pomyłka! My naprawdę nie jesteśmy nawiedzonymi ludźmi, którzy biegają po mieszkaniach i zabierają ludziom zwierzęta. Jeśli te psy wróciłyby do pani Danuty, powinniśmy zamknąć działalność, bo to oznaczałoby, że ona po prostu nie ma sensu. To byłaby porażka i nasza i wymiaru sprawiedliwości! - nie kryje emocji Pietniczka. Również sąsiedzi pani Danuty mówią wprost: - Zwierzęta absolutnie nie powinny tu wrócić!

Nie pierwszy raz

Pani Danucie odbierano już psy i koty kilkakrotnie. Po raz pierwszy w 2009 roku. Wtedy tez spółdzielnia wykluczyła ją z grona swoich członków, zarzucając jej utrzymywanie mieszkania w fatalnych warunkach. – Z tą panią nie ma kontaktu. Kiedy wysyłamy do niej pisma w jakiejkolwiek sprawie, to dostajemy bardzo obraźliwe odpowiedzi – mówi Anna Osica ze spółdzielni mieszkaniowej "Tęcza" w Szczecinie, która aktualnie usiłuje doprowadzić do eksmisji pani Danuty z lokalu.

Kobieta konsekwentnie odmawia pomocy, jaką od miesięcy oferuje jej Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. - Próbowaliśmy się tam kilkukrotnie dostać, również ze strażą miejską. Dzielnicowy też usiłował tam wejść. Wszystko bez skutku – mówi Maciej Homis z MOPS Szczecin.

"Rażąca niesprawiedliwość"

Porozmawiać z kobietą udało się reporterowi UWAGI! - Matactwo! Krętactwo! Według mojego rozeznania dwa psy mi już zamordowali w schronisku! Zagłodzone były, mam na to świadka. Naskarżyłam się do prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Taka rażąca niesprawiedliwość istnieć nie może! - mówiła wzburzona.

Czy ma dobre warunki, żeby trzymać zwierzęta? - Znakomite! Ludzie mieszkają w ziemiankach! Ja zwierzętom stwarzam lepsze warunki, niż rodziny swoim dzieciom. Nie wie pan, że ludzie mieszkają na śmietnikach?! - wykrzyczała, po czym skończyła rozmowę.

Po poprzednim odebraniu zwierząt kobieta wykradła dwa psy ze schroniska. Teraz również systematycznie się tam pojawia, dlatego pracownicy szczególnie pilnują psów. - To są rodzinne, przyjacielskie zwierzaki, pragnące kontaktu z człowiekiem. Nadają się nawet dla rodzin z dziećmi - mówi Andrzej Górny ze schroniska. Również on nie wyobraża sobie, żeby psy miały wrócić do pani Danuty.

Przedwczesna decyzja

Małgorzata Wojciechowicz z prokuratury okręgowej w Szczecinie uspokaja. - Po ponownej ocenie tego postanowienia, decyzja została przez nas oceniona jako przedwczesna. Postępowanie będzie kontynuowane – zapowiada prokurator Wojciechowicz.

A to - przynajmniej na razie - oznacza, że zwierzęta na pewno nie wrócą do poprzedniej właścicielki.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod kątem Waszych alertów.

podziel się: