Kierowcy ciężarówek jadąc w stronę granicy w Świecku często wybierają drogę krajową nr 92. Choć równolegle przebiega autostrada A2, tzw. stara dwójka pozwala im zaoszczędzić pieniądze. Zjeżdżając na „92” za Poznaniem przejazd jest tańszy o około 70 złotych.
- Jest dużo barów, sklepów. Każdy omija autostradę, bo jest trochę taniej – przyznaje zawodowy kierowca Krzysztof Olszewski.
50 centymetrów od drogi
Szkoła podstawowa w Boczowie położona jest przy drodze krajowej 92. Przejeżdża nią codziennie kilka tysięcy tirów. Placówka została rozbudowana z poniemieckiego budynku w latach 70-tych. W najbliższym punkcie od drogi jest tu 50 centymetrów.
Największy problem jest wiosną i wczesną jesienią. Bo wtedy trzeba otworzyć okna.
- Dzieci duszą się, a jak otworzy się okno, to trzeba przekrzykiwać samochody. Jest problem ze skupieniem się dzieciaczków. Szybka męczliwość. Nie mówiąc o uszkodzeniach słuchu – mówi Jolanta Mularczyk-Niekrasz, dyrektorka szkoły podstawowej w Boczowie.
Nieprzekraczalna granica hałasu przy szkole to 60 decybeli. Według badań wykonanych przez firmę zajmującą się akustyką, średni poziom hałasu jest tu wyższy i wynosi 68 decybeli. Gdy przejeżdża kilka tirów jednocześnie jest jeszcze głośniej. Nasz miernik pokazał 78 decybeli.
- Przewlekłe narażenie na nadmierny hałas prowadzi w pierwszym rzędzie do uszkodzenia komórek słuchowych – mówi prof. Witold Szyfter, otolaryngolog z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. I zaznacza. - W dalszym efekcie przewlekłe stany ekstytacyjne naszego organizmu mogą doprowadzić do zmian hormonalnych. Nieprawidłowa gospodarka hormonalna daje przewlekłe zwężenie naczyń krwionośnych, niedokrwienie mózgu, czyli gorsze możliwości uczenia się. A wieloletnie skurczenie naczyń krwionośnych prowadzi do niedokrwienia mózgu i do trwałych uszkodzeń w obrębie centralnego układu nerwowego.
Jeszcze gorzej wyglądają przerwy w szkole, kiedy dzieci wychodzą na zewnątrz.
- Chcąc się porozumieć muszą przekrzyczeć samochody. Idą na lekcje roztrzęsione i pobudzone –przyznaje Jolanta Mularczyk-Niekrasz.
Walka o ekrany
Od ponad dekady dyrektor szkoły i rodzice walczą o ekrany akustyczne z zarządcą drogi, czyli Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad.
- Dzieciaki przychodzą ze szkoły zmęczone. Nie mają siły na nic - mówi jedna z matek.
- Moje dziecko jest cały czas pod kontrolą laryngologa. A latem przy otwartych oknach mówi mi, że nie słyszało, co pani mówiła – dodaje inna matka.
Trzy lata temu powstał program ochrony środowiska przed hałasem dla odcinka drogi, przy której znajduje się szkoła. Sugeruje postawienie ekranów. Uchwalił go sejmik wojewódzki.
Jednak oddział GDDKiA w Zielonej Górze chce odwołać się od tej decyzji. Odbyły się też konsultacje z lokalnym samorządem.
- Puentą tego spotkania było stwierdzenie, żebyśmy wybudowali szkołę przenosząc ją w inne miejsce. Czy urzędnik agendy rządowej jest odpowiedzialny za swoje słowa? – denerwuje się Ryszard Stanulewicz, burmistrz miasta i gminy Torzym.
Ostatecznie zarządca drogi zlecił ekspertyzę, dotyczącą wariantów zniwelowania hałasu. Przed wizytą u dyrektora zielonogórskiego oddziału GDDKiA, nagraliśmy dźwięk słyszany w klasie.
- Przebywałem przez wiele lat w większych miastach w związku z tym do takiego hałasu jestem przyzwyczajony – stwierdza Marek Langer, dyrektor zielonogórskiego oddziału GDDKiA.
„Nie ma technicznych możliwości”
Dlaczego drogowcy nie chcą postawić ekranów?
- Zgodnie z koncepcją nie ma technicznych możliwości. Potrzebujemy około 2,5 metra od budynku, żeby ekran wykonać – mówi Langer.
A może warto pominąć fragment, gdzie jest najbliżej do budynku?
- Jeżeli go pominiemy mamy zysk na poziomie 2-4 decybeli, czyli żaden. Wprowadzamy ograniczenie prędkości do 30 km/h, co nam powinno dać obniżenie poziomu hałasu o 14-15 decybeli. Prowadzimy również rozmowy, które mają na celu wyposażenie tego fragmentu drogi w fotoradary – mówi Marek Langer.
Samorząd jednak jest gotowy przebudować fragment szkoły, który przylega do jezdni, by zrobić miejsce na ekran.
- Od 10 lat się o to staram. Czasami się zastanawiam, czy musimy wyjść na drogę i blokować przejście dla pieszych żeby dostrzeżono nasz ogromny problem - mówi Jolanta Mularczyk-Niekrasz.