Raper ścigany przez parabanki

TVN UWAGA! 261269
Zgubienie dowodu osobistego może oznaczać nie lada kłopoty. Nawet, jeśli poinformujecie o tym policję i stosowny urząd. Przekonał się o tym bohater naszego reportażu.

Michał Ciruk jest znanym białostockim raperem od lat komponuje między innymi utwory związane z tym miastem. Kilkakrotnie otrzymywał stypendium prezydenta Białegostoku.

Zgubiony dowód

Życie Michała zmieniło się dwa lata temu. Wszystko zaczęło się, gdy Michał zgubił dowód osobisty.

- Był piękny majowy wieczór. Wracałem na piechotę do domu. Portfel musiał mi gdzieś wypaść. Był w nim dowód osobisty i karta – wspomina Ciruk.

Osoba, która znalazła dowód Michała poszła z nim do banku, w którym założyła konto. Kiedy już znalazca dowodu miał swoje konto i dowód Michała, mógł brać pożyczki w parabankach. Robił to osobiście albo korzystał z pożyczek udzielanych za pośrednictwem internetu. Swoją wiarygodność potwierdzał wysyłając złotówkę na konta parabanków, te od razu przelewały mu pieniądze. Sprawca wyłudził w ten sposób, co najmniej kilkanaście pożyczek.

- Obecnie jest ich 15-16, ale niewykluczone, że kolejne firmy dopiero się zgłoszą z nakazem sądowym, albo wnioskiem komorniczym – mówi pan Ciruk.

Kredyty w parabankach

Pan Michał nie wiedział o tym, że ktoś zawiera umowy pożyczkowe na jego nazwisko, bo osoba, która je dostawała podała inny adres do korespondencji. Firmy ponaglenia wysyłały na tamten adres. Dopiero, kiedy komornik zablokował konto osobiste Michała, ten dowiedział się o całym procederze.

Okazało się, że mężczyzna, który posługiwał się jego dowodem brał kredyty w bankach, pożyczki w parabankach zawierał też umowy z firmami telekomunikacyjnymi. Na razie pan Michał doliczył się zobowiązań na 40 tysięcy złotych.

- Wszystko kręci się wokół kredytów, każdy dzień jest naznaczony pismem komorniczym, rozprawy w sądzie, wizyty na komisariacie. Jesteśmy w swoistej paranoi. Na razie nie widać światełka w tunelu – mówi Zuzanna Skrzypko. I dodaje. - Sytuacja zdrowotna, psychiczna i fizyczna Michała jest coraz gorsza. Stres jest najgorszym wrogiem człowieka. To bardzo po nim widać – nie śpi, a jak śpi to majaczy. To jest ciężki okres.

- Życie jest teraz nerwowe i stresujące. Ciężko o spokój ducha, kiedy z tyłu głowy siedzą kredyty, kiedy domofon dzwoni codziennie – przyznaje Michał Ciruk.

Bazy nie są połączone

Jak to możliwe, że mimo unieważnienia dowodu i zgłoszenia sprawy na policję ktoś mógł brać pożyczki na konto Michała?

- Do baz policyjnych dostęp mają tylko policjanci. Baza nie jest kopiowana i przekazywana instytucjom bankowym, ani żadnym innym. To jest wewnętrzny system policji – mówi nadkom. Tomasz Krupa, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

Sytuacja podobnie wygląda w przypadku unieważnienia dokumentu w urzędzie miejskim.

- Dowód będzie unieważniony w rejestrze dowodów, ale nie ma połączenia między bankami, a nami. Bank nie będzie wiedział, że pan ten dowód utracił – mówi Alicja Zdanowska, kierownik Referatu Dowodów Osobistych Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

- Wydawało mi się, że jeżeli to prezydent miasta wydaje dowody to należy się zgłosić do urzędu miejskiego i tam go zablokować. Okazuje się, że niezbędne jest zablokowanie w banku, nie wiedziałem o tym – mówi Michał Ciruk.

„Nie ma możliwości”

Zgłoszenie kradzieży dowodu policji spowoduje, że ta informacja trafi jedynie do bazy danych policji. Podobnie jest w przypadku unieważnienia tego dokumentu w urzędzie miasta. Tu informacja trafi jedynie do rejestru dowodów. Takiej informacji nie będą widzieli pracownicy banków, którzy mają oddzielną bazę. Bazy nie zostały nigdy ze sobą połączone.

- Nie trzeba inwestować wielkich pieniędzy, trzeba dokończyć rozmowy z ministerstwem cyfryzacji, podpisać porozumienia i otworzyć możliwość gminom, zgłaszania do naszej bazy skradzionych dowodów osobistych – wskazuje Przemysław Barbrich, rzecznik Związku Banków Polskich.

- Na dzisiaj nie ma możliwości, żeby te bazy wymieniały się technicznie informacjami. Muszą usiąść specjaliści. Dajmy popracować specjalistom – mówi Karol Manys z ministerstwa cyfryzacji.

- Najgorsze jest to, że te pieniądze wciąż się kumulują. Mam wrażenie, że jestem w kuli śniegowej, która się toczy i nie może się zatrzymać. Wiem, że takich osób jak ja jest znacznie więcej – mówi Michał Ciruk.

Reportaż powstał dzięki Widzom, którzy zgłosili sprawę przez #tematdlauwagi.

podziel się: