Małgorzata i Piotr Stasiarczykowie mieszkają pod Żyrardowem. Ich kłopoty zaczęły się po sprzedaży działki przez jednego z sąsiadów. Zniknął jednorodzinny budynek, a jego miejsce zajęły w ubiegłym roku fundamenty dużo większej budowli.
- Nikt nas wcześniej nie poinformował żadnym pismem, że będzie za płotem jakakolwiek budowla – mówi Piotr Stasiarczyk.
- Zadzwoniłam do inwestora i poprosiłam, żeby się ze mną skontaktował i powiedział, co tutaj ma być. Nie powiedział, co robi, ale, że ma wszystko zgodne z prawem i sobie buduje – dodaje pani Małgorzata.
Zaniepokojona kobieta bezskutecznie próbowała dowiedzieć się, jaki budynek powstaje za płotem. Czas mijał, a efekt przyniosło dopiero oficjalne pismo do władz powiatu.
- Starostwo powiatowe w Żyrardowie napisało, że zostało wydane pozwolenie i, że będzie to budynek magazynowy z częścią socjalno-biurową – mówi Stasiarczyk.
Odbijanie piłeczki
Tajemniczy budynek magazynowy rósł obok działki sąsiada prowadzącego od lat międzynarodową firmę transportową. Niezorientowani w działaniu urzędniczych trybów mieszkańcy próbując poznać szczegóły inwestycji odbijali się jednak od ściany.
- Gmina kierowała nas do starostwa. Pisaliśmy identyczne pismo do starostwa, a starostwo pisało, że to sprawa gminy. Pisaliśmy do nadzoru budowlanego i nadzór kierował nad do gminy. Przez trzy miesiące każdy z organów odbijał piłeczkę, a my nie mieliśmy konkretnej odpowiedzi – wskazuje pani Małgorzata.
Hala za płotem wciąż rosła, a państwo Stasiarczykowie niedługo później dowiedzieli się, że w sprawie inwestycji nie wydano tzw. opinii środowiskowej, której zadaniem jest m.in. ocena jak budowa wpłynie na okolicę.
- Wydaję decyzję środowiskową, ale na konkretny wniosek. Jeżeli inwestor uznaje, że inwestycja może oddziaływać na środowisko, wtedy zwraca się do urzędu gminy z prośbą o przeprowadzenie takiego raportu – mówi Urszula Ciężka, wójt gminy Radziejowice.
Brak ważnej opinii mogliby wskazać sąsiedzi, lecz w urzędniczym zamieszaniu minął kluczowy termin, w którym mogli przystąpić do sprawy i mieć wpływ na dotyczące budowy decyzje. Odtąd przyglądali się tylko jak wysoka na 12 metrów hala zmienia ich życie. Hala, która formalnie mieści się w przewidzianej dla tego terenu przez gminny plan zagospodarowania działalności „usługowej”.
- Mieliśmy wiedzę, że powstanie magazyn z infrastrukturą towarzyszącą. Nie wiedzieliśmy, czy to jest olbrzymia hala, bo mieliśmy tylko informację o magazynie. Instytucje, które wydają pozwolenia na budowę powinny rozważyć wszelkie działania, które powodują uciążliwości, jeżeli je powodują – mówi wójt gminy Radziejowice.
Starostwo
Pozwolenie na kontrowersyjną budowę inwestorowi wydały władze powiatu. Dlaczego nie dostrzegły, że olbrzymia hala zrujnuje życie okolicznych mieszkańców?
- Dlaczego? Po ludzku mogę odpowiedzieć, że nie wiem. Natomiast, jeżeli przeanalizujemy wszelkie dokumenty, plan zagospodarowania przestrzennego, nie można się doszukać żadnych nieprawidłowości – przekonuje Beata Sznajder, starosta powiatu żyrardowskiego.
Czy inwestor nie musiał występować o decyzję środowiskową?
- Według wszelkich analiz, dokumentów, które zostały złożone do projektu budowlanego to przedsięwzięcie nie wpływa w znacznym stopniu na środowisko, ani nie ma na nie potencjalnego wpływu w przyszłości – mówi Sznajder.
Aby pokazać jak z założenia „nie uciążliwa” budowla zmieniła ich życie, mieszkańcy na ścianach swojego domu zamontowali kamery.
- Po godz. 15 słońce schowa się za halą. Latem będziemy mieli zupełny mrok na podwórku. Nasze życie obróciło się o 180 stopni. Rozmawiamy tylko o tym. Wchodząc i wychodząc z domu widzimy wielką halę, jesteśmy w salonie widzimy halę, budzimy się i też widzimy halę. Nie sposób jest o niej nie myśleć – mówi pani Małgorzata.
Inwestor odmówił rozmowy przed kamerą, ale zapewnił, że odpowie pisemnie na zadane przez nas pytania. Jednak zamiast odpowiedzi przesłał oświadczenie, w którym twierdzi że swoją inwestycję prowadzi zgodnie z prawem.