Najpierw spółdzielnia, teraz sąsiedzki donos. Kolejne kłopoty pani Haliny

TVN UWAGA! 284945
Najpierw spółdzielnia zatarasowała pani Halinie wyjazd z domu żywopłotem i betonową donicą. Teraz niepełnosprawna kobieta ma kolejne kłopoty, tym razem z powodu bezpodstawnego, sąsiedzkiego donosu.

Droga wewnętrzna

Wracamy do sprawy Haliny Kozioł. Kobieta cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. Kobieta diagnozę poznała zaledwie półtora roku temu. Choroba postępuje bardzo szybko.

- Nawet mały próg w drzwiach jest dla mnie wielką barierą. Tracę siły, a problemy się piętrzą – wyznaje.

Choroba nie uwięziła jej w domu. Kobieta walczy o to, by jak najdłużej być samodzielną. Za własne pieniądze wybudowała podjazd, zamontowała specjalny podnośnik i kupiła wózek elektryczny.

Wspólnota mieszkaniowa zgodziła się wybudować chodnik, dzięki któremu pani Halina miała samodzielnie wyjeżdżać, na ogólnie dostępną osiedlową drogę, z której mogą korzystać wszyscy. Wszyscy poza Haliną Kozioł.

- Pani Kozioł nie może korzystać z tej drogi, bo formalnie nic nie jest uregulowane. Patrzy pani na tą sprawę bardzo jednostronnie. Wszystkie decyzje podejmowane są kolegialnie, ja przedstawiam wolę ogółu – mówi wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej.

Decyzją spółdzielni mieszkaniowej, przed bramką ustawiono betonową donicę i posadzono żywopłot, aby Halina Kozioł nie mogła z niej korzystać. Urzędnicy argumentują to dbaniem o bezpieczeństwo niepełnosprawnej kobiety.

- To jest droga wewnętrzna, osiedlowa. Obowiązuje tam ograniczenie prędkości do 20 km/h. Poruszają się nią dzieci, starsze osoby. Trudno mówić o jakiś zagrożeniach na tej drodze. Dzielnicowy prosił o udostepnienie drogi pani Halinie, aby mogła samodzielnie funkcjonować – podkreśla Elwira Jurasz z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.

Donos

Ktoś z najbliższego sąsiedztwa pani Haliny, napisał donos, podważając legalność przeprowadzonych przez kobietę inwestycji.

- Jedna z mieszkanek napisała, że jestem dla niej uciążliwa, bo wybudowałam taras. Zakwestionowała też legalność całej inwestycji twierdząc, że ona płaci podatki i żąda respektowania prawa w tym kraju – wyznaje pani Halina.

Donos okazał się skuteczny. Urzędnicy poprosili panią Halinę o wyjaśnienia.

- Nie chcę żyć wśród ludzi, którzy krzywo na mnie patrzą. Wyprowadzka to jedyne rozwiązanie. Szukam mieszkania, które nie będzie miało barier – zaznacza pani Halina.

Chcieliśmy zapytać sąsiadkę, dlaczego napisała donosy. Mimo kilku prób, nie udało się. Dowiedzieliśmy się, że dzielnicowy często interweniuje z powodu jej zgłoszeń.

- Ten konflikt sąsiedzki łączy się licznymi interwencjami policjantów. Dotyczą głównie zakłócania porządku w tym bloku, jak również pobić. Pani, która zgłasza te interwencje, przeszkadzają też dzieci grające w piłkę pod blokiem. Zaledwie jedno ze zgłoszeń tej pani zostało potwierdzone – mówi Elwira Jurasz.

Winda i taras nielegalne?

Czy protesty sąsiadów pani Haliny są uzasadnione?

- Sprawa jest prosta, tylko ludzie są trudni. Urzędnicy miejscy wystawili dokument, który poświadcza legalność tej windy. Do załatwienia jest wyłącznie sprawa w nadzorze budowlanym. Nie ma tu żadnego naruszenia przepisów prawa. Nie życzymy tym ludziom, aby chorowali, ale żeby spotkało ich coś, co skłoni ich do refleksji – mówi Piotr Bień, ekspert prawa budowlanego.

Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego po zapoznaniu się z dokumentacją pani Haliny, odmówił wszczęcia postępowania w sprawie.

Sąsiedzki donos spowodował jednak, że pani Halina musi zalegalizować windę w Urzędzie Nadzoru Technicznego. Niestety winda została kupiona na aukcji internetowej, z niepełną dokumentacją. Może to oznaczać, że legalizacja nie będzie możliwa. I potrzebna będzie nowa winda.

- To, co możemy zaoferować pani Halinie, to pomoc przy uzyskaniu homologacji windy. Możemy wejść z usługami wspomagającymi w ramach wolontariatu. Przynajmniej na tym polu możemy działać – mówi Małgorzata Polak, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bielsku Białej.

Urzędnicy szukali nowych rozwiązań, pojawiły się nawet koncepcje przebudowy klatki oraz budowa dodatkowego chodnika. Wszystkie pomysły są niezwykle czasochłonne, kosztowne i trudne do zrealizowania.

- Mediacje były prowadzone. Chcemy je robić do skutku. Nie powinniśmy się w ogóle w tej sprawie spotykać, ale tak mamy – zaznacza Adam Ruśniak, wiceprezydent Bielska-Białej.

Pani Halina trafiła do szpitala. Wstrzymała się z poszukiwaniem innego mieszkania, nie ma już na to czasu.

- Jestem coraz słabsza, choroba postępuje. Moje schorzenie polega na osłabieniu układu nerwowego. Stres mocno tę chorobę pogłębia. Może się jeszcze to odmieni, ale na razie jestem słaba – mówi kobieta i dodaje: Nie mam siły na tę walkę, bo ona odbiera mi resztki sił. Nie trzeba wielkich słów, wystarczy życzliwość, żeby pomóc drugiemu człowiekowi.

podziel się: