W Polsce w tym roku wybuchło ponad 70 pożarów wysypisk, magazynów i instalacji przetwarzających odpady komunalne. Dla strażaków jednak to nic nowego. Już dwa lata temu alarmowali, że Polskę nęka plaga podpaleń magazynowanych śmieci. Nowością jest wzrost liczby wielkich pożarów związanych z coraz to większą liczbą odpadów.
W Dąbrówce Wielkopolskiej odpady w ciągu ostatnich ośmiu lat płonęły już kilkukrotnie.
- Śmieci płonął regularnie od 2010 roku. W założeniu miała być kruszarnia gruzu i betonu. Po rozszerzeniu działalności na składowanie i przetwarzanie śmieci została wpisana, jako regionalna instalacja przetwarzania odpadów komunalnych, wtedy zaczęły się problemy – mówi Marek Pych, mieszkaniec Dąbrówki Wielkopolskiej.
Bele śmieci
Po pożarach w Dąbrówce niewiele się zmieniło. Śmieci trafiły do innego zakładu, a firma nadal przetwarza odpady produkując z nich jak twierdzi paliwo alternatywne.
Ostatni pożar miał miejsce kilka miesięcy temu. Płonęły wielkie bele zmieszanych odpadów komunalnych. Takie same jak wytwarzane przez inne zakłady recyklingowe w Polsce, Europie i na świecie.
W sieci można zobaczyć dziesiątki filmików, które promują recykling. W każdym widać, że większość śmieci jest odzyskiwana. Ale produkuje się z nich także kilkumetrowe bele, które trafiają na inne składowiska odpadów.
Wielkość składowiska w Dąbrówce Wielkopolskiej przeraża mieszkańców.
- Jakby popatrzeć na powierzchnię i przemnożyć, że jest 10-12 metrów wysokości to jest tu 100 tysięcy ton. Zasypany jest ponad hektar powierzchni. Tu są śmieci z całej Europy, bo spotykaliśmy samochody z obcymi rejestracjami – mówi Aleksander Kosio, mieszkaniec pobliskich Miroszowic.
„Polski wariant spalarni”
O to, ile śmieci z naszych koszy każdego roku trafia do takich śmieciowych beli, a później na składowiska, zapytaliśmy Grzegorza Wielgosińskiego. To biegły sądowy, specjalista od rynku odpadów i kierownik katedry systemów ochrony środowiska Politechniki Łódzkiej.
- Szacuje się, że w Polsce mamy tego 2,5-3 mln ton. Około milion ton można zagospodarować w cementowniach. Zostaje przynajmniej 1,5 mln ton, które są składowane. W wielu miejscach tymczasowego składowania wybuchają pożary. W momencie, kiedy wszystko się spali jest miejsce na magazynowanie nowej porcji. Złośliwi mówią, że to jest polski wariant spalarni, albo jak niektórzy to określili spalanie w chmurze – przywołuje Wielgosiński.
Składowisko odpadów mógł otworzyć każdy
Przez lata w naszym kraju obowiązywało prawo pozwalające każdemu na założenie magazynu odpadów. Urzędnicy w praktyce nie mieli możliwości odmówienia wydania pozwolenia.
- To decyzje na poziomie starosty. On musi je wydać, jeśli nie ma przeciwwskazań. A jakie mogą być przeciwwskazania, jeśli ktoś się wylegitymuje, że dzierżawi halę magazynową i kawałek placu? Tymczasowo magazynować można było przez trzy lata. Pierwsze decyzje były wydawane w 2015 roku. Mamy trzy lata i właśnie kończą się te decyzje – wskazuje Wielgosiński.
Pożar w Zgierzu
Największy w tym roku pożar tymczasowego magazynu odpadów wybuch w Zgierzu pod Łodzią. Płonęły odpady przywiezione z Europy Zachodniej. Wcześniej nienadające się do zagospodarowania plastiki przyjmowali Chińczycy. Jednak, kiedy eksport do Chin został zablokowany śmieci przywożone są do Polski.
W Zgierzu składowano 50 tysięcy ton śmieci. Ile można zarobić na takiej ilości?
- Przyjmijmy 70-80 euro za przyjętą tonę, czyli około 300 zł. 50 tysięcy ton to jest 10-15 mln zł. To jest kwota, którą uzyskał ten, który sprowadził odpady. Oczywiście poniósł też jakieś koszty. Ale jeżeli doszło do pożaru można się też ubiegać o odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia – mówi Grzegorz Wielgosiński i zaznacza. - Na każdym pożarze można zarobić 5-10 mln zł.
Po pożarze w Zgierzu Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska poinformował, że właściciel odpadów może zapłacić milion złotych kary. Jednak o natychmiastowym wykonaniu nie ma mowy. Przedsiębiorcy przysługuje droga odwoławcza, która może potrwać kilka lat.
Kłopotów
W przypadku innego biznesmena, który skaził środowisko w Kłopotowie zapadł nieprawomocny wyrok skazujący. Kara więzienia w zawieszeniu, siedmioletni zakaz działalności i 8 tysięcy złotych grzywny.
- Zdaniem sądu kary, które zostały wymierzone były adekwatne do stopnia winy oskarżonych. Mimo tego, że oskarżeni wypełnili znamiona zarzucanego im czynu, to podjęli działania w celu uporządkowania odpadów po lipcowym pożarze. Sąd wziął też pod uwagę, że oskarżeni byli osobami dotychczas niekaranymi. Zdaniem sądu wymierzone kary spełnią swoje zadanie w zakresie prewencji. Grzywny nie były niskie jak na nasze warunki – twierdzi Magdalena Krajewska, prezes Sądu Rejonowego w Lubinie.
Zmiany w prawie
Po epidemii pożarów w ekspresowym tempie na wniosek rządu Sejm uchwalił nowe przepisy mające uregulować rynek odpadów. Do roku skrócono możliwy termin magazynowania śmieci. Do wydania zezwolenia na utworzenie magazynu konieczna będzie też opinia służb - straży pożarnej i inspekcji środowiskowej.
Czy przepisy rozwiążą problem miliona ton polskich odpadów komunalnych porzucanych w laskach i żwirowniach? Drugiego spalanego w piecach Polaków, a także trzeciego miliona z instalacji recyklingowych, z którym nie wiadomo, co zrobić?
- Ustawa może zdecydowanie ograniczyć przypadki palenia się składowisk odpadów z importu. Ale naszych własnych nie – uważa Grzegorz Wielgosiński.
Pomimo próśb nikt z ministerstwa środowiska nie zdecydował się odpowiedzieć na nasze pytania przed kamerą. W mailowej korespondencji poinformowano nas, że wszyscy urzędnicy mogący się wypowiedzieć zajęci byli pracami nad wprowadzeniem nowych przepisów.