Czy ten sąsiedzki konflikt można rozwiązać?

TVN UWAGA! 275522
Wysypywanie kredy na podwórko, inscenizowanie plaży, czy wreszcie wystawianie starszego mężczyzny na wózku inwalidzkim to metody, do jakich posuwa się jedna z mieszkanek Łodzi. Wszystko po to, by uniemożliwić sąsiadom parkowania w bramie ich wspólnej kamienicy.

Strefa zamieszkania

W jednej z kamienic w centrum Łodzi od wielu lat twa sąsiedzki konflikt. Przy bramie wjazdowej wisi znak, informujący o strefie zamieszkania. Nie ma tu wyznaczonych miejsc do parkowania, zatem samochodem można tam wjechać tylko na chwilę.

- Nikomu się pod oknami nie parkuje. Ale skoro wszyscy wjeżdżamy i nikomu to nie przeszkadza, to dlaczego tej pani to przeszkadza? – mówi Marzena Rubaj, mieszkanka kamienicy.

Zgodnie z literą prawa mieszkańcy, którzy stawiają tam samochody, łamią przepisy.

- Rozumiem tę panią, że może to przeszkadzać. Ale wystarczyłoby podejść i powiedzieć: proszę państwa, bardzo proszę, stawiajcie dalej te samochody, bo jest to dla mnie uciążliwe. Myślę, że na pewno by się ludzie dostosowali - mówi Maria Skorupińska, sąsiadka​.

Nie ma szans na polubowne złagodzenie konfliktu. Rozmowy przeradzają się w kłótnie, a te kończą się przyjazdem policji. Funkcjonariusze nigdy nikogo nie ukarali za parkowanie w tym miejscu.

- Trzeba wziąć pod uwagę szkodliwość społeczną takich zachowań. Podstawowym warunkiem ponoszenia odpowiedzialności za wykroczenie jest szkodliwość społeczna. No i tu właśnie chodzi o interes obu tych stron. Z jednej strony są lokatorzy, którzy realnie nie mają gdzie parkować. Ich działanie wynika z pewnej konieczności. My próbujemy też i to rozumieć i rozwiązać ten problem rozmawiając z dwoma stronami – mówi Marcin Fiedukowicz, z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi​.

Plaża na podwórku

Mieszkańcy uważają, że kobiecie nie zależy na porozumieniu z sąsiadami i szuka powodów do kolejnych kłótni.

- Wszyscy żyją dobrze w tej kamienicy. Tylko jej jednej wszystko przeszkadza. Samochody, dzieci. – mówi mieszkający tam Stanisław Obałka.

Co na to sama zainteresowana?

- Nie ja te przepisy ustanawiam, tylko osoby, które znają się na danej dziedzinie. Tak samo ja dzieci nie wyzywam, tylko piszę kartki. Jeżeli ktoś jest kulturalny, to nie jest bachorem – tłumaczy.

Żeby skutecznie wyegzekwować swoją wolę i uniemożliwić parkowanie w bramie, kobieta zdecydowała się na bardzo nietypowe ruchy.

- Zrobiła małą mistyfikację, małą plażę. Krzesła, ręczniki, innego rodzaju rzeczy powystawiała. Więc nikt tam nie mógł podejść, dzieci nie mogły się bawić. Napisała, że to teren prywatny – wspomina Marzena Rubaj.

Według relacji mieszkańców, starszy mężczyzna, który od jakiegoś czasu mieszka razem ze skonfliktowaną sąsiadką, miał być przez kobietę wystawiany na podwórko na wózku inwalidzkim. Wszystko po to, aby zagrodzić wjazd samochodów.

Przedstawiciele urzędu miasta, do którego należy większość lokali w tej kamienicy, uważają, że sąsiadka ma rację sprzeciwiając się parkowaniu samochodów. Jednak jej metody w egzekwowaniu przepisów są ich zdaniem nie do przyjęcia.

- To nie jest tak, że możemy walczyć o swoje prawo łamiąc prawa innych. Jeżeli pani chce straszyć swoich sąsiadów, próbując to swoje prawo do nie parkowania egzekwować, to to nie jest dobry kierunek. Parkować tam nie można, ale też nie można zachowywać się jak jedna z pań – mówi Jolanta Baranowska z biura prasowego Urzędu Miasta Łodzi​.

Mieszkańcy są oburzeni, że sąsiadka bezprawnie publikuje w internecie zdjęcia i nagrania z ich wizerunkami. Uważają, że kobiecie nigdy nie zależało na dobrych relacjach z sąsiadami.

- Jedna osoba może zawładnąć całym podwórkiem, bo tak właśnie jest. Ja myślę, że ta pani ma bardziej problem sama ze sobą. Bo gdyby nie chodziło o te samochody, top zapewne znalazłaby sobie inny problem – kończy jedna z sąsiadek.

podziel się: