Z prośbą o pomoc zwróciła się do nas pani Urszula, która administruje rodzinną kamienicą w Chełmnie. Jedno z mieszkań w budynku, od dziewięciu lat, wynajmuje małżeństwo z trójką dzieci. Rodzina regularnie płaci czynsz, jednak nie dba o czystość. W ich mieszkaniu zagnieździły się prusaki.
- To, co tam zastałam, nie można opisać słowami, nawet we śnie ciężko sobie byłoby to wyobrazić. Cokolwiek się tam podniosło, to wszystko było zarobaczone. Brud i zaniedbanie – opowiada Urszula Bugaj.
Prusaki z mieszkania na poddaszu błyskawicznie zaczęły pojawiać się w innych lokalach.
- One normalnie sobie chodzą i mieszkają razem z nami. To jest katastrofa – ubolewa Marlena Jurewicz.
- Najgorzej jest w kuchni. To dosłownie plaga – wskazuje Jerzy Jurewicz.
- Wszystko musimy mieć zapakowane w szczelne pojemniki – dodaje pani Marlena.
- Nie boję się ich, ale jak to tak szybko biega, to siłą rzeczy obrzydza – mówi inna mieszkanka kamienicy.
- Robactwo wchodzi ludziom nawet do lodówek – opowiada pani Urszula.
Dezynsekcja budynku jest nieskuteczna, gdyż insekty wciąż przedostają się do reszty kamienicy z lokalu na poddaszu.
- Dopóki nie zostanie zdezynfekowane mieszkanie u góry, to problem pozostanie – mówi Marlena Jurewicz.
Setki prusaków
Mieszkanie na poddaszu, które zajmuje rodzina z trójką dzieci, odwiedziliśmy razem z panią Urszulą. Okazało się, że źródło robactwa znajduje się prawdopodobnie pod lodówką, z której korzysta rodzina. Kiedy w naszej obecności została odsunięta, pokazały się setki prusaków. Część wybiegała spod linoleum.
- Sprzątałem tutaj, było czyściutko – zapewnia mężczyzna, który wynajmuje lokal.
Nie był to jednak jedyny problem. Okazało się, że zlew w kuchni nie działa i stoi w nim brunatno-brązowa woda.
- Jest tak, bo nie spływa woda. Nie możemy myć naczyń. Jak odkręci się wodę w łazience, to wybija właśnie w kuchni – objaśnia mężczyzna i dodaje, że awaria była już kilka razy naprawiana.
Zdaniem pani Urszuli mieszkanie, które zajmuje rodzina, wymaga generalnego remontu.
- A jak ja mogę im pomóc? To jest rodzina specjalnej troski. Powiedziałam, żeby dbali o porządek, ale wszystko odbiło się głuchym echem. Walczyłam też. Były upomnienia, nakazy, groźby i wreszcie sąd – punktuje pani Urszula.
Na wniosek właścicielki kamienicy w styczniu tego roku, zaocznym wyrokiem Sądu Rejonowego w Chełmnie, rodzina otrzymała nakaz eksmisji bez prawa do przydziału lokalu socjalnego. Przepisy związane z pandemią uniemożliwiały jednak wyegzekwowanie wyroku.
- Sąd badał dotychczasowy sposób korzystania z lokalu, właśnie kwestie nieporządku, doprowadzenia do sytuacji epidemiologicznej – mówi Julita Preis z Sądu Rejonowego w Chełmnie.
Rodzina, która zamieszkuje lokal, jest w słabej kondycji psychicznej.
- Najtrudniejsza jest dla mnie sytuacja kuchni. Jak to się zapycha, to aż się wszystkiego człowiekowi odechciewa – mówi matka trójki dzieci.
- Oni są nieprzygotowani do życia. Myślę, że ona potrzebuje wsparcia z MOPS-u, tak, żeby ktoś ją pokierował, jak trzeba żyć – wskazuje jedna z sąsiadek rodziny.
- Pomóżcie, zróbcie wszystko w tym Chełmnie, żeby oni dostali większe mieszkanie i może wtedy lepiej będą funkcjonować – dodaje pani Urszula.
MOPS
Rodzina zajmująca lokal na poddaszu utrzymuje się zasiłków, jest pod opieką asystenta ośrodka pomocy społecznej. Urzędnicy początkowo nie chcieli jednak rozmawiać przed kamerą.
Ostatecznie koordynatorka działań pracowników socjalnych zgodziła się na spotkanie.
- Ta rodzina jest objęta pomocą – zapewnia Katarzyna Neumann z Miejskiego Ośrodka Pomocy w Chełmnie.
Zapytaliśmy, czy rodzina objęta jest także pomocą terapeutyczną.
- Terapia to już jest dalszy etap i rodzina musi wyrazić na nią zgodę. To nie jest tak, że ktoś może powiedzieć, idźcie państwo na terapię – twierdzi Katarzyna Neumann.
A co z dziećmi?
- Dziećmi opiekują się dobrze. A mogę wskazać też kilka innych rodzin, gdzie są insekty. Proszę mi wierzyć, że ani sanepid nie może nic zrobić, ani my nie możemy nic zrobić, ponieważ są jakieś ustawy, przepisy, które zabraniają nam wchodzić tak głęboko – przekonuje Neumann.
Rodzina, która zajmuje dziś lokal na poddaszu, uważa, że pomóc może inne mieszkanie.
- Żeby dzieci mogły się chociaż normalnie wykąpać – mówi matka trójki dzieci.
Problemami rodziny zainteresowaliśmy burmistrza miasta. Czy jest szansa na przydzielenie lokalu i szybką przeprowadzkę?
- Miasto podjęło czynności w sposób nadzwyczajny. Ta rodzina otrzyma wsparcie. Dzisiaj wpłynął do mnie wniosek o przydział takiego mieszkania w trybie specjalnym, czyli, żeby zakwaterować ich jak najszybciej. Ten wniosek zostanie rozpatrzony zgodnie z możliwościami, jakie posiada miasto – deklaruje Artur Mikiewicz, burmistrz Chełmna.