17-latka powiesiła się po śmierci księdza

TVN UWAGA! 291446
Czy samobójstwo nastolatki ma związek ze śmiercią 67-letniego proboszcza? Rodzice nastolatki uważają, że do tragedii mogły przyczynić się plotki, jakie krążyły o niej i duchownym.

17-letnia Weronika powiesiła się pod koniec kwietnia, w lesie na przedmieściach Chełma. Jako pierwsi o sprawie napisali dziennikarze Super Tygodnia Chełmskiego. Kilka dni później, do naszej redakcji przyszedł mail. Autor sugerował, że ksiądz był w związku z Weroniką, w przeszłości miał mieć inne kobiety, a nawet dziecko z jedną z nich. Nie udało się potwierdzić żadnej z tych informacji.

Wrażliwa dusza

Rodzice Weroniki wiedzieli o tym, że ich córka często odwiedza plebanię. Rodzina jest silnie związana z kościołem, żyła w przyjacielskich stosunkach z proboszczem.

- Mniej więcej od trzech lat, córka zostawała na noc na plebanii, synowie też tam czasem nocowali. Dla nich to była odskocznia, przygoda. Córka miała na plebanii swoje miejsce, gdzie mogła odrabiać lekcje – opowiada pan Zbigniew, ojciec dziewczyny i dodaje: Ksiądz Zygmunt był dla niej kimś, komu mogła zaufać. On też jej bezgranicznie ufał – wspomina ojciec dziewczyny.

Dziewczyna pomagała księdzu na plebani, gotowała, podawała do stołu.

- Lubiła księdzu pomagać. Jak miała wolny czas, to tam była i pomagała przy kościele. Jak były wizyty w parafii, trzeba było coś przyrządzić, podać do stołu – dodaje pan Zbigniew.

Weronika miała trójkę młodszych braci. Uczyła się w liceum w Chełmie. W przyszłości chciała pracować w policji. W czerwcu nastolatka miała obchodzić swoje 18. urodziny.

- Przyszła do nas, jako laureatka konkursu z języka niemieckiego. Z czasem poznaliśmy także jej inne oblicze. To była dziewczyna niezwykle uduchowiona, wrażliwa, miała talent poetycki. Słyszeliśmy jej wiersze o miłości, podróżach, o wielkim świecie, o którym marzyła – zaznacza Dorata Kidała, wychowawczyni.

Plotki

Przez lata narastało coraz więcej plotek na temat rzekomego związku Weroniki i księdza proboszcza.

- Jak ludzie zaczęli gadać, to poszedłem do księdza na rozmowę. Przysiągł mi, że córki nigdy nie skrzywdzi. Dlaczego miałem mu nie wierzyć? – zastanawia się ojciec nastolatki.

Weronika czuła, że na wsi mówi się o niej coraz więcej. Jedyną osobą, z którą poza księdzem szczerze rozmawiała, była jej babcia.

- Lubiła tu przyjeżdżać, zwierzała mi się. Ksiądz był takim przyjacielem, jak ja. Ludzie tworzyli plotki i ona tym była załamana. Zastanawiała się, czemu ludzie patrzą na nią, jak na ladacznicę. W księdzu Zygmuncie widziała przyjaciela, mogła mu się zwierzyć. On umiał słuchać innych i rozumiał to, co mówią – zaznacza babcia dziewczyny.

Dowodem romansu między Weroniką i księdzem Zygmuntem miała być ciąża dziewczyny.

- Ta dziewczyna nie była w ciąży. To informacja od lekarza, który dokonywał sekcji zwłok – komentuje prokurator Lech Wieczerza.

„Anioł wisiał na tym drzewie”

Ksiądz Zygmunt zmarł na rozległy zawał serca 25 kwietnia tego roku. Następnego dnia zniknęła Weronika. Szukała jej chełmska policja. Ciało dziewczyny znaleziono dwa dni później.

- Policjanci, którzy ją odnaleźli mówili, że to „anioł wisiał na tym drzewie”. Nie wisiała wysoko, mogła sobie pomóc, ale była stanowcza w tym, co zrobiła – mówi ojciec dziewczyny.

Ojciec doskonale pamięta ostatni raz, gdy widział córkę.

- Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym skruchy, ale i wybaczenia. Tak, jakby chciała się ze mną tym spojrzeniem pożegnać – wspomina pan Zbigniew.

Mimo osobistej tragedii rodzice nastolatki są przekonani, że relacja ich córki i księdza była szczera.

- Brakowało jej przyjaźni, zrozumienia. Widziała w nim uczciwego człowieka, któremu mogła się zwierzyć - przekonuje pan Zbigniew.

Dotarliśmy do autora jednej z wiadomości, które dotarły do naszej redakcji.

- Wiem o tym wszystkim z plotek i od znajomych. Nie mam na to żadnych dowodów.

podziel się: