Natalia przez prawie miesiąc nie musiała jeździć do szpitala. Dotychczas było to niemożliwe ze względu na jej stan zdrowia. Dziewczynka od wczesnego dzieciństwa cierpiała na anemię aplastyczną. Przeszła udany przeszczep szpiku, ale osłabiony organizm zaatakowała grzybica. Lekarzom udało się pomóc Natalii, lecz lek, który musiała przyjmować był bardzo kosztowny i nierefundowany. To wtedy Fundacja TVN i program Uwaga włączyły się do pomocy. Od ostatniego programu z udziałem Natalii minęły prawie trzy miesiące. Dzięki publicznej zbiórce po raz pierwszy od dawna udało jej się spędzić 20 dni poza szpitalem. - Takiego spokoju nie miałam już od niepamiętnych czasów – mówi mama Natalii, Jadwiga Kacperek. – Mogę spokojnie spać wiedząc, że nie zabraknie leków dla Natalki. Wiem, że jest szczęśliwa. I ona i moja młodsza córka. - Cieszę się, że mogę być z całą rodziną w domu. Mogę też bawić się z koleżankami, spać w swoim łóżku. Nie ma już tych nerwów, kłucia rąk – opowiada z uśmiechem Natalia. Także dr hab. Tomasz Urasiński, kierownik Kliniki Pediatrii Hematologii w szczecińskim szpitalu potwierdza polepszenie zdrowia dziewczynki. Większość czasu spędza już w domu, przyjeżdża tylko na kontrole, a jej leczenie finansowane jest bez najmniejszych problemów przez Fundację TVN. Tabletki Natalii kosztują miesięcznie 15 tys. złotych. Teraz ma ich zapas. Państwo Kacperek mieszkają w 30-metrowym mieszkaniu w Kołobrzegu. Mama Natalii opiekuje się chorą córką. Z powodu częstych wizyt u lekarzy mało było wcześniej chwil, gdy rodzina była razem. Ale czas bez wizyt w szpitalu nie trwał wiecznie. Natalia musiała poddać się rezonansowi magnetycznemu mózgu. Miał on wyjaśnić, czy grzybica w głowie cofa się, czy też się namnaża. Całą rodzina bardzo się bała wizyty w szczecińskim szpitalu. Lekarka, która doskonale zna Natalię byłą zaskoczona doskonałym samopoczuciem dziewczynki. - Jej siła znacznie się poprawiła, w badaniach laboratoryjnych nie mamy żadnych nowych odchyleń od normy - mówi Eliza Malony z kliniki pediatrii. – Jest znaczna poprawa. Po rezonansie okazało się, że leki działają na tyle dobrze, że powoli eliminują grzybicę z mózgu Natalii. - Pomału zmiany się wchłaniają. Wcześniej ognisko choroby miało średnicę około 2 centymetrów, teraz jeden – mówi dr Grzegorz Zaborowski, lekarz Zakładu Diagnostyki Obrazowej. Natalia mogła z rodzicami spokojnie iść do domu, by dopiero za dwa tygodnie przyjść do szpitala na rutynową kontrolę.