Jak uratować Centrum Zdrowia Dziecka?

TVN UWAGA! 3623821
TVN UWAGA! 136325
Centrum Zdrowia Dziecka było, jest i będzie. Tak zapewnia Minister Zdrowia. Dyrektor centrum, który w sierpniu publicznie przyznał, że największy i najlepszy w Polsce szpital jest bardzo zadłużony, nie dopuszcza myśli o likwidacji, bądź znacznym ograniczeniu działalności szpitala. Jednak sytuacja CZD, pacjentów i pracowników nigdy nie była tak zła, jak dzisiaj.

Pięciomiesięczna Zosia Jaworska trafiła do Centrum Zdrowia Dziecka, bo jej choroby oraz schorzenia wymagają wysokospecjalistycznej diagnostyki i kompleksowego leczenia. Każdego roku do podwarszawskiego szpitala, który często jest ostatnią nadzieją, trafia w ten sposób około 200 tysięcy pacjentów z całej Polski. - To jest nasz trzeci szpital. W Poznaniu w szpitalu klinicznym wyczerpały się możliwości dalszej diagnostyki. I dalszego leczenia. Córka ma refluks żołądkowo - przełykowy, zachłystowe zapalenie płuc, niedożywienie, co powoduje, że nie do końca jest dobrze z jej rozwojem. To jest koło zamknięte, bo dopóki nie wyleczymy refluksu żołądkowego to i płuca nie będą zdrowe. Przyjechałam z nadzieją, że wreszcie uda nam się wrócić do domu – mówi Ewelina Jaworska, matka pięciomiesięcznej Zofii. Centrum ma dług w wysokości prawie dwustu milionów złotych. Dług ten powiększa się od ponad dziesięciu lat, ale dopiero od czterech jego poziom gwałtownie podnosi się. Wtedy zaczęły obowiązywać nowe zasady rozliczania z NFZ, które są niekorzystne dla wysokospecjalistycznych placówek. - Typowy pacjent po ciężkim urazie układu ośrodkowego wymaga mnóstwa konsultacji łącznie z konsultacją stomatologiczną, neurologiczną, kardiologiczną. Wymaga badań dodatkowych a przede wszystkim rehabilitacji. A ja dostanę pieniądze za czyste procedury rehabilitacyjne, które zostaną u pacjenta wykonane. Za wszystkie inne rzeczy nie będzie zapłacone, to jest to, co generuje dług – mówi Anna Łukaszewska, Kierownik Kliniki Rehabilitacji Pediatrycznej CZD. W ubiegłym roku budżet centrum wyniósł 300 milionów złotych. Szpital wydał 50 milionów więcej, z czego 11 na obsługę zadłużenia. - Po dwóch miesiącach funkcjonowania, jako nowy dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka widziałem, że jeśli nie znajdą się środki na ratowanie tego instytutu, to nie mamy szans na wyjście z katastrowy. Jeżeli dług w tej chwili wynosi 200 mln, a jeszcze kilkanaście lat temu wynosił 50 mln złotych, to można obliczyć, że rocznie jest to kilkanaście milionów długu narastającego plus obsługa długu istniejącego. Sama obsługa tego długu to jest 11 mln złotych rocznie – mówi prof. Janusz Książyk, dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka. W CZD stworzono specjalny kilkunastososobowy dział, w którym na podstawie historii zdrowia pacjenta, zgodnie z obowiązującym prawem i umową z NFZ, wycenia się leczenie oraz diagnostykę. Praca tego zespołu, choć zgodna z prawem, przypomina wirtualną księgowość. - System jest tak skonstruowany, że dajemy do NFZ jeden produkt, jedną usługę. Jej wycena zależy od wszystkiego tego, co działo się podczas hospitalizacji. Przykład: gdyby to były trzy różne hospitalizacji, otrzymalibyśmy trzy razy po 1 tys. złotych. Gdy jest to jedna hospitalizacja, otrzymujemy jedną kwotę. Często jest ona wyższa niż 1000 złotych, np. 1500 złotych, ale nigdy nie jest to 3 tys. złotych – tłumaczy Michał Kleszewski, kierownik Działu Rozliczania Świadczeń CZD. - Może finansowo lepiej byśmy na tym wychodzili, gdybyśmy leczyli tylko proste przypadki – biegunki, zapalenia płuc. Ale chyba nie takie jest założenie tego szpitala. Nie po to on powstał i nie po to jest tak wyposażony i robi tyle unikalnych procedur, żeby zarabiać na tańszych pacjentach - uważa Anna Wieteska-Klimczak, kierownik Kliniki Pediatrii i Żywienia CZD. Centrum Zdrowia Dziecka istnieje już 35 lat. Powstało między innymi dzięki społecznej zbiórce pieniędzy. Od początku był to szpital wyjątkowy. Od zawsze miał i nadal ma specjalna misję. To była i jest awangarda pediatrii. Jaka będzie jego przyszłość? - CZD to ponad 550 łóżek i ponad 2200 pracowników, czyli czterech pracowników przypada na jednego pacjenta - poinformował opinię publiczną minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. - Ta liczba w innych krajach jest jeszcze większa więc ja się nie przerażam tą liczbą. Nie bardzo nawet wiem dlaczego jest ona zła. Nasze działalności się wielorakie, nie tylko dotyczące bezpośredniego świadczenia usług, ale też opieki długoterminowej, transportu leków do domu do domu pacjenta - tłumaczy prof. Janusz Książyk, dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka. Informacja o zadłużeniu Centrum Zdrowia Dziecka do sierpnia tego roku, nie była wiadomością powszechną. Tylko nieliczni wiedzieli, że ten szpital oraz inne duże instytuty o najwyższej specjalizacji są zadłużone i na skraju bankructwa. Wszystkie bezpośrednio podlegają ministrowi zdrowia. - Nie da się wyjść na swoje. To jest niemożliwe. I żadne zaklinanania rzeczywistości o złym zarządzaniu nie zmienią faktu, że rozliczanie świadczeń zdrowotnych w tego typu placówce powinno być inne - mówi Andrzej Włodarczyk, były wiceminister zdrowia, dyrektor Instytutu Reumatologii w Warszawie. Dyrektor i lekarze z Centrum przygotowali na prośbę ministra zdrowia projekt planu wyjścia z długów. Plan ten zakłada zwolnienia i racjonalizacje kosztów leczenia. Gdyby wszystko udało się, za kilka lat Centrum będzie bez długów. Doraźnie dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka ograniczył przyjęcia nowych pacjentów do kilku klinik, które wypełniły tegoroczny kontrakt z NFZ. - Nie wpłynęło to na jakość naszej pracy, na razie. Nie ograniczamy środków ani metod, które stosujemy, z wyjątkiem racjonalizacji ich stosowania. Co nie odbija się na jakości pracy lekarskiej – zapewnia prof. Janusz Książyk, dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka. Minister zdrowia nie przyjął programu naprawczego zaproponowanego przez profesora Książyka. W przygotowaniu nowych propozycji ma pomóc zespół ekspertów powołany przez ministra.

podziel się:

Pozostałe wiadomości