- Najciężej było po operacji, na rehabilitacji. Bardzo bolała mnie noga. Najtrudniejsze było rozćwiczenie zgięcia. Gdybym nie ćwiczyła, nie zginałabym kolana, to bym nie chodziła. Bardzo krzyczałam i płakałam. Czasami tego żałuje, ale teraz myślę, że to normalne – mówi Celina Foryś. - Diagnoza – nowotwór złośliwy kości piszczeli prawej. Ten guz wyrzuciło na zewnątrz. Był tak wielki, że Celina nie mogła nogą ruszać – tłumaczy Magdalena Foryś, matka Celiny. Przez półtora roku Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie był drugim domem Celiny. Podczas pierwszej operacji usunięto kość z nowotworem i wstawiono endoprotezę. Nowotwór dał jednak przerzuty i zaatakował najpierw prawe, a potem lewe płuco dziewczynki. Potrzebne były kolejne dwie operacje, a także stosowanie chemioterapii. - Najtrudniejszy dla niej był ból i to, że musi zostać w szpitalu. Na nowo musiała się też uczyć chodzić. Były takie momenty, że nie chciała żyć – mówi Magdalena Foryś, matka Celiny. Podczas pobytu w szpitalu w Bolesławcu Celina poznała nauczycielkę, która zachęciła ją do napisania opowiadania dla dzieci. Obecnie piszą kolejne części historii o owadach. - To było pierwsze dziecko tak bardzo chore, które poznałam. Ja nie wiedziałam, wchodząc do niej do pokoju, czy ja będę umiała jej pomóc. Na początku z Celinką tylko rozmawiałyśmy. Okazało się, że marzeniem Celiny jest napisać książeczkę dla dzieci. I tak zaczęłyśmy pisać - mówi Katarzyna Gondek-Wieczorek, nauczycielka, Zespół Szkół Specjalnych w Bolesławcu. - Gdyby nie pani Kasia, to nigdy nie napisałabym tej książki. Zawsze dodawała jakieś pomysły, pomogła wyciągnąć mnie z tej choroby. To był mój najgorszy moment, po operacji nogi. Dzięki temu, że pisałyśmy książkę, nie zwracałam uwagi, że nie mogę robić innych rzeczy – mówi Celina. Celina wróciła do szkoły po półtora roku nieobecności. Jest teraz w drugiej klasie liceum. - Jestem dumny, że mam taką uczennicę w klasie, która napisała książkę, pomimo tego, że dość długo zmagała się z chorobą – mówi Dariusz Adamczyk, nauczyciel, Gimnazjum nr 4 w Bolesławcu. Opowiadanie Celiny wydała Fundacja Rossa z Wrocławia. Część dochodu ze sprzedaży otrzymują rodzice dziewczynki. Książki trafiły do niektórych szpitali dziecięcych. - Bardzo bałam się spotkania z Celinką. Ale spotkałam wygadaną nastolatkę, optymistycznie nastawiona do życia. Nie ukrywam, że onieśmieliła mnie swoją radością, entuzjazmem i zawstydziła tym, że można realizować swoje marzenia nawet wtedy, kiedy jest bardzo ciężko – mówi Katarzyna Galewska, wydawca książki, Fundacja Rossa. Mama Celiny zrezygnowała z pracy, by całkowicie poświęcić się opiece nad córką. Rodzinę utrzymuje ojciec. Celina jest wciąż pod opieką lekarzy. Raz w miesiącu jeździ na wizyty kontrolne do szpitala w Warszawie.