Anna i Piotr pochodzą z patologicznych rodzin. Wychowywali się w domach dziecka. W domu dziecka pokochali się i postanowili pobrać. - Przylgnęli do siebie – mówi Kazimiera Bugala, wychowawczyni w domu dziecka w Wolnicy. - Szli jak na skrzydłach i uważali, że świat kłania się im do stóp i że poradzą sobie w nim. Anna i Piotr zaczęli realizować swoje marzenia. Obojgu udało się znaleźć pracę. Zamieszkali w starym domu pod Sanokiem. Urodził się im syn. 14 miesięcy temu na świat przyszła córeczka. - Wszystko szło w dobrą stronę, jakoś by się ułożyło, i pożar przekreślił wszystko – mówi Anna Kuczma. W pożarze, który kwietniowej nocy zniszczył dom Kuczmów została bardzo ciężko poparzona ich córeczka Ola. Jej stan w chwili przyjęcia do szpitala lekarze ocenili jako skrajnie ciężki. Miała poparzone ponad 20 procent powierzchni ciała, głębokie oparzenia głowy, szyi, ramion. Jej życiu na szczęście nie zagraża już niebezpieczeństwo, musi jednak przejść długotrwałe, bardzo drogie leczenie chirurgiczne. Matka Oli prawie cały czas spędza z nią w szpitalu. Piotr opiekuje się kilkuletnim Kamilem. Nie mają własnego domu. Nieszczęście dzielnych ludzi, którzy przełamali życiowe ograniczenia i stworzyli kochającą się rodzinę, poruszyło jednak sąsiadów. Z pomocą pospieszył im też wójt Sanoka. - Znając ich sytuację i to, że mimo pobytu w domu dziecka nie zmanierowali się, postawiłem sobie za punkt honoru, by im pomóc – mówi Mariusz Szmyd, wójt Sanoka. – Wspólnie w miejscu spalonego domu budujemy nowy budynek. Szukamy darczyńców, sponsorów. Niemal cała okolica stara się pomóc Kuczmom. Chcą, aby rodzina jeszcze przed zimą zamieszkała w nowym domu. Pomoc życzliwych osób to kropla w morzu dla ludzi, którzy stracili dosłownie wszystko. Dlatego Fundacja TVN ”Nie jesteś sam” postanowiła przyłączyć się do akcji pomocy dla dzielnego małżeństwa.