Dzieci bezrobocia

- Kiedy jest się głodnym, boli brzuch. Żeby przestał, trzeba zapomnieć o tym, że jest się głodnym – mówi 16-letni Kamil, którego rodzice od wielu lat są bezrobotni. On i jego bracia nie wyjeżdżają na szkolne wycieczki, nie stać ich na wyjście z klasą do kina, nie mają markowych ubrań. Ich największym marzeniem jest wyjazd nad morze.

Ośmioletni Piotrek i Marcin dzielą pokój z 16-letnim Kamilem i rodzicami. Pięcioosobowa rodzina żyje w mieszkaniu o powierzchni 35 m.kw. - Mieszkanie jest małe z przyczyn oszczędnościowych – mówi ojciec chłopców Leszek Borkowski. Rozkłada łóżka, aby zademonstrować ścisk, jaki panuje w małym pokoju. – Myśleliśmy o łóżku piętrowym, ale byłby problem z trzecim miejscem do spania. A taki rozkładany fotel załatwia problemy. Składa się i jest jeszcze miejsce do nauki. Państwo Borkowscy są od wielu lat bezrobotni. Nie mają żadnych stałych środków do życia. - Każdy dzień jest walką. Nie wiemy, czy jutro będziemy mieć jakieś pieniądze. Byłoby inaczej, gdyby była jakaś stała pensja. Wtedy człowiek mógłby pomyśleć i przeznaczyć część na żywność, część na ubrania. Takimi środkami można gospodarować. Teraz jak wpadnie jakiś grosz, to idzie na jedzenie. A tu trzeba kupić buty, spodnie dla chłopców, bo rosną, jak na drożdżach – tłumaczy Borkowski. Najstarszy z braci postanowił sam zarabiać pieniądze. Jest maniakiem komputerowym i każdą wolna chwilę spędza w kawiarence internetowej. Buduje wirtualnych bohaterów, których sprzedaje na allegro. - Postać kosztuje 60 zł – mówi, ale inne produkty potrafią mieć wyższe ceny. Młodsi chłopcy większość czasu spędzają w domu. Szkolne wycieczki, klasowe wyjścia do kina pozostają w sferze marzeń. Podobnie, jak wyjazd nad morze. - Wybieramy się co roku, ale jakoś nie możemy tam dotrzeć. Chyba jest za daleko – zastanawia się ojciec. Borkowskich nie stać na takie atrakcje, a także na udział ich dzieci w kółkach zainteresowań. Jednym z nielicznych nieodpłatnych miejsc, do którego mogą przyjść dzieci z rodzin ubogich i pobawić się z rówieśnikami, jest świetlica środowiskowa prowadzona przez warszawski Caritas. Tu mogą też liczyć na pomoc rzeczową – otrzymują ubrania i jedzenie. - Z pewnością chłopcy bardzo to przeżywają. Bezrobocie jest stresujące zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci. Pocieszam się tym, że kiedyś coś z nich wyrośnie – mówi ojciec. Dzieci bezrobotnych mają także większe problemy ze zdrowiem. Częściej chorują, gdyż są niedożywione, a stres obniża ich odporność. Rodziców nie zawsze stać na leki. - Największe problemy są przez pieniądze, bo ich nie ma. Dla mnie ideałem byłoby, gdyby wchodziło się do sklepu i brało wszystko, co się chce. Jestem zły na tych, którzy wymyślili pieniądze – mówi mały Piotruś. Jeśli chcesz pomóc dzieciom, skontaktuj się z redakcją. Napisz na adres uwaga@tvn.pl.

podziel się:

Pozostałe wiadomości