Kiedy bliźniaczki przyszły na świat – wcześniej niż przewidywał termin porodu - ważyły zaledwie po kilogramie i większość ich narządów była niewykształcona. Przyczyną było zakażenie bakteryjne w czasie ciąży. Od pierwszych dni życia dziewczynki wymagały rehabilitacji. Aby opiekować się córkami, a zwłaszcza upośledzoną Agnieszką, pani Jowita zwolniła się z pracy, a na utrzymanie rodziny zarabiał jej mąż.---ramka 21825|prawo|--- - Dziewczynki bardzo się różnią - mówi Jowita Nowaczyk, mama bliźniaczek. – Dominiczka miała mniejszy wylew. Lekarze powiedzieli mi, że je rozwój będzie w miarę stabilny, ale stale wymagać będzie rehabilitacji. O Agniesi dowiedziałam się, że będzie jak roślina. Pani Jowita razem z trójką dzieci – ma jeszcze w pełni zdrowego syna Piotrusia - utrzymuje się z zasiłków, których suma wynosi 826 złotych. Ojciec dzieci przestał łożyć na utrzymanie rodziny. Zniknął, nie zostawiając nawet numeru telefonu. W sądzie jest sprawa o alimenty, ale panią Jowitę czeka też walka o mieszkanie, które jest ich wspólnym majątkiem. Rodzinie pomagają przyjaciele, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb.---ramka 21890|prawo|--- Obie dziewczynki wymagają ciągłej rehabilitacji. Agnieszka uczęszcza do specjalnego ośrodka dla niepełnosprawnych, który zastępuje jej szkołę. Dzięki ćwiczeniom i determinacji matki dziewczynka nauczyła się już sama połykać pokarm. Siostry potrzebują stałej opieki nie tylko pediatry, ale też ortopedy, neurologa, okulisty i rehabilitanta. - Opieka nad dzieckiem z porażeniem mózgowym to bardzo duże koszty – mówi Jolanta Brzozowska, pediatra. – Państwo oferuje niewielką pomoc. Gimnastyka rehabilitacyjna jest finansowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia dwa, trzy razy w roku po dwa tygodnie, a to za mało. Pani Jowita stanęła przed dramatycznym wyborem – nie mając środków na rehabilitację dla obu sióstr, zdecydowała się przeznaczyć je w większej części dla Agnieszki. Dominika, która dzięki zabiegom mogłaby stać się samodzielna niemal tak, jak każde zdrowe dziecko, bardzo na tym traci. Specjalistyczny turnus rehabilitacyjny kosztuje kilkanaście tysięcy złotych. Dla mamy bliźniaczek to niewyobrażalna suma. - Mój największy ból jest taki, że nie jestem w stanie zapewnić im takiej rehabilitacji, jakiej potrzebują – mówi Jowita Nowaczyk. – Nie wiem, jak sobie z tym radzę. Wychowywanie dzieci to całe moje życie. Trzeba iść cały czas do przodu, nie ma czasu zastanawiać się, jak jest nam źle.