Zwozi śmieci, wybuchł pożar. „Nie śpimy po nocach"

TVN UWAGA! 279587
„Nie śpimy po nocach, boimy się o życie i zdrowie”, napisali zdesperowani mieszkańcy Świnkowa. Od lat zmagają się z uciążliwym sąsiadem. Mężczyzna zwozi śmieci na posesję, które ostatnio stanęły w ogniu.

Pożar w Świnkowie był na tyle groźny, że musiały go gasić jednostki z pięciu okolicznych miejscowości. Palił się budynek gospodarczy i znajdujące się wokół niego śmieci. Jak twierdzą strażacy ogień zagrażał okolicznym gospodarstwom.

- Trzy noce nie spałem, bo dalej się dymiło. Tam cały dom jest w śmieciach. Stodoła jest w śmieciach. Jest tam pięć ton węgla, dwie przyczepy drzewa, stoi maluch – mówi Tomasz Sobański, mieszkaniec Świnkowa.

Nawet strażacy, którzy byli na miejscu pożaru przyznają, że byli zszokowani, tym, co zobaczyli wewnątrz domu Zenona G.

- Tam nie ma jak przejść. Porobione są korytarzyki. W domu trzyma takie śmieci jak na podwórzu tylko dodatkowo jest tam m.in. jedzenie i butelki. Strażak podczas pożaru wyciągnął worek pełen kaczych głów. To wszystko stanowi zagrożenie pożarowe i epidemiologiczne – przekonuje Henryk Jańczak, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Świnkowie.

Pożar na posesji Zenona G. zagrażał też dalej położonym gospodarstwom.

- Na początku twierdził, że go sąsiedzi podpalili. Kto o zdrowych zmysłach coś takiego zrobi? Jak to spłonie to w sekundzie będziemy bankrutami – denerwuje się Bernadeta Poczta, mieszkanka Świnkowa.

- Śpimy jak na tykającej bombie – mówią mieszkańcy Świnkowa.

Zbieracz

Zenon G. mieszka w Świnkowie od kilkudziesięciu lat, mężczyzna pracował dorywczo na okolicznych budowach. Potem pokłócił się z rodziną i ta wyprowadziła się. Wtedy Zenon G. rzucił pracę i zaczął zajmować się zbieractwem.

Chcieliśmy z nim porozmawiać, ale okazało się, że dzień przed naszym przyjazdem pojawili się policjanci. Na widok funkcjonariuszy mężczyzna próbował odjechać samochodem.

Udało się go powstrzymać, ale Zenon G. zaczął się odgrażać.

- Zobaczycie, tu tragedia dopiero się stanie, boście specjalnie doprowadzili do tego, że ja się spalę w domu. Spalę się w domu. Zobaczycie. Cały dom spalę – mówił do policjantów.

Takie groźby spowodowały, że Zenon G. został zatrzymany i przewieziony na obserwację do szpitala. Całe zajście sfilmował sąsiad mężczyzny.

Urzędnicy

Ku naszemu zaskoczeniu podczas realizacji reportażu obok posesji Zenona G. pojawili się urzędnicy.

- Wczoraj zostaliśmy wezwani przez zastępcę burmistrza, żeby dzisiaj się tutaj stawić. Wezwane są wszelkie instytucje miejskie, począwszy od przedstawicieli urzędu, przez sanepid, policję, inspekcję sanitarną, opiekę społeczną. Pani burmistrz postanowiła zadziałać w ekspresowym tempie – mówi Waldemar Wujczyk, komendant Straży Miejskiej w Krotoszynie.

- Już w 2017 roku zostało wszczęte postępowanie administracyjne i skończyło się w granicach sierpnia, września 2018 roku. Ten pan się nie zastosował. Już pod koniec zeszłego roku zostało wszczęte postępowanie egzekucyjne w celu nałożenia kary finansowej – mówi Michał Kurek z Urzędu Miasta w Krotoszynie.

- To będzie trwało, tak długo, aż się spalimy – uważają mieszkańcy Świnkowa.

Waldemar Wujczyk, komendant Straży Miejskiej w Krotoszynie przyznaje, że gmina musi zintensyfikować działania.

- Trzeba przyznać, że jakieś zaniechania z naszej strony były, że to za długo trwało. Nie będziemy ludziom opowiadać, że nie trwało to za długo, bo trwało – mówi.

Działania ws. Zenona G. ma podjąć również pomoc społeczna.

- Będzie wysłane pismo do sądu o ubezwłasnowolnienie tego pana. Wcześniej trudno było się z nim skontaktować. W ogóle, żeby go zastać. Wczoraj pracownik socjalny z nim rozmawiał – mówi Katarzyna Kulka, dyrektorka Miejsko–Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krotoszynie.

Kiedy rozpoczną się realne działania?

- Sprawa nie jest taka prosta. Burmistrz to nie jest szeryf, który może w każdej chwili wjechać na prywatną posesję i powiedzieć, że będziemy zabierać śmieci, albo, żeby ktoś je usunął. Są określone przepisy, a te nie są doskonałe. Burmistrz musi zgodnie z przepisami działać – mówi Franciszek Marszałek, burmistrz Krotoszyna i zapowiada. – Ale jest tam zagrożenie. Wydamy środek zastępczy, który mówi o tym, że to gmina na własny koszt postara się usunąć te odpady, a potem dochodzić od właściciela działki pokrycia kosztów. Będziemy działać niezwłocznie. Ale czy to się uda w miesiąc, czy dwa to czas pokarze.

O temacie powiadomili nas mieszkańcy Świnkowa oznaczając wpis #tematdlauwagi.

podziel się: