Państwo K. wraz z pięcioletnim synem od wielu lat mieszkali w Wielkiej Brytanii. Do Polski przyjeżdżali przeważnie wspólnie na święta i wakacje. Ostatnią Wigilię spędzili jednak osobno. Para przeżywała kryzys. Grażyna K. chciała odejść od męża i rozpocząć nowe życie u boku innego mężczyzny. Zdaniem jej bliskich w zamian za rozwód z Czesławem K., gotowa była przepisać na niego dom. I właśnie po to miała przylecieć do Polski 3 stycznia. Zaginęła tej samej nocy.
„O rozwodzie to ja słyszałem z gazet”
W poszukiwania zaangażowała się policja. Czesław K. wynajął też prywatnego detektywa. Ciało pani Grażyny znaleziono w rzece w lutym. Nasi dziennikarze rozmawiali wtedy z mężem zmarłej. Twierdził, że nic nie wiedział o rozwodowych planach żony.
- O rozwodzie to ja słyszałem z gazet. Żadnych papierów nigdy nie widziałem – mówił Czesław K. i dodał: – Myśląc o Grażynie przypominam sobie wszystkie dobre chwile. Jestem w szoku i czuję duży ból w sercu. Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, że już nigdy się nie zobaczymy. Nie wiem jak sobie poradzę. Zostałem sam z synem.
Czesław K. zapewniał, że jego małżeństwo było szczęśliwe. Innego zdania jest mężczyzna, z którym kobieta miała zamiar na nowo ułożyć sobie życie w Londynie.
- On jej groził niemal każdego dnia. Ich relacja nie była dobra – mówi Sardar i dodaje: - Nie mam wątpliwości, że to on ją zabił. Głośno się śmiał po powrocie z Polski, puszczał muzykę w aucie, miał to gdzieś. Nie widziałem go smutnego.
Zarzuty objęte tajemnicą
Sprawą śmierci Grażyny K. prokuratura zajmuje się od końca lutego. Jednak do przełomu w postępowaniu doszło dopiero niedawno, tuż po tym jak prokuratorzy poznali wyniki wszystkich badań przeprowadzonych po sekcji zwłok zmarłej. Do Wielkiej Brytanii, gdzie przebywał Czesław K. przesłano wówczas europejski nakaz jego aresztowania. O co dokładnie mężczyzna jest podejrzewany? Dla dobra śledztwa zostało to objęte tajemnicą
- Prokuratura Okręgowa w Tarnowie nie informuje o treści, rodzaju i charakterze zarzutów dla mężczyzny. Czesław K. został dopiero teraz zatrzymany ze względu na to, że wcześniej materiał dowodowy nie zezwalał na wydanie tego postanowienia. Jednym z podstawowych dowodów jest opinia sądowo - lekarska na temat przyczyny śmierci - informuje prokurator Marcin Michałowski.
Czesław K. przebywa w brytyjskim areszcie.
- Z uzyskanych informacji wynika, że był rozpoznawany wniosek podejrzanego, o zastosowanie wobec niego na czas procedury ekstradycyjnej wolnościowych środków, czyli kaucji i dozoru policji. Sąd brytyjski nie zgodził się i do terminu kolejnej rozprawy, czyli 14 sierpnia, będzie dalej pozostawał w brytyjskim areszcie – dodaje Michałowski.
Czy to możliwe, żeby Czesław K. zabił żonę a następnie próbował upozorować jej zaginięcie?
- Współpracowaliśmy z Czesławem K. do momentu jego zatrzymania przez brytyjską policję. Ale ostatnie miesiące skupialiśmy się, żeby weryfikować wszystkie przekazywane nam przez klienta informacje – mówi Bartosz Weremczuk, prywatny detektyw wynajęty przez Czesława K.
„Popełnił wiele błędów”
Bartosz Weremczuk mówi, że podejrzenia wzbudzał sposób wypowiedzi Czesława na temat żony, która jeszcze wtedy nie została znaleziona.
- Od początku mówił o niej w czasie przeszłym. Syna przygotowywał na to, że mama nie wróci – wspomina detektyw i dodaje: - W miejscu, w którym zostały odnalezione zwłoki, mój klient zachowywał się swobodnie.
Weremczuk był zdziwiony postawą klienta, po którym jego zdaniem nie było widać smutku i emocji.
- Czesław musiał na szybko stworzyć historię, która potwierdzałaby jego niewinność. Popełnił wiele błędów. Z fejkowych kont wysyłał nam różne informacje, sugerując pewne zdarzenia. Chciał pokazać opinii publicznej, że nawet jeżeli to on popełnił pewien czyn, za który poniesie odpowiedzialność, to w pewien sposób miał na to przyzwolenie. Bo żona przecież go zdradzała, był pokrzywdzony – tłumaczy detektyw.
Czesław K. przekonywał, że w noc zaginięcia żony nie opuszczał domu.
- My jednak wiemy, że tej nocy przemieszczał się po powiecie – mówi Weremczuk.
Wiele wątpliwości mógłby rozwiązać zapis z kamer zamontowanych na domu małżeństwa. Tego dnia były jednak wyłączone.
- Czesław K. deklarował, że nie jest w stanie i nie potrafi wyłączyć kamer. Okazało się, że w Wielkiej Brytanii między innymi pracuje jako pracownik służby drogowej i zajmuje się monitoringiem, więc posiada wiedzę techniczną – mówi prywatny detektyw.
W winę swojego syna nie wierzą rodzice Czesława K. Z dziennikarzami nie chcą jednak rozmawiać.
- Mam nadzieję, tylko ze względu na ich syna, że tego nie zrobił. W przeciwnym razie dziecko nie będzie miało obojga rodziców – mówi siostra ofiary, Mariola Wróbel i dodaje: - Jest dużo pytań i dużo kłamstw.
Syn Grażyny i Czesława K. przebywa w Polsce pod opieką rodziny mężczyzny.