Szczęśliwe zakończenie na scenie

TVN UWAGA! 3636011
TVN UWAGA! 3636011
Choć 30 lat temu krytycy wyśmiewali kiczowatość piosenki i samego zespołu, to przez kilka lat Happy End dawał nawet po sześć koncertów dziennie. Jego longplay „Jak się masz, kochanie?" osiągnął status platynowej płyty. Co dziś dzieje się z zespołem i muzykami?

„Jak się masz, kochanie?” był hitem 30 lat temu i pozostało nim do dziś. Utwór wykonywał zespół Happy End.- Nagrywaliśmy to w Katowicach w listopadzie 1976 r. Na początku stycznia 1977 r. usłyszeliśmy utwór pierwszy raz w radiu. Od tego momentu słyszeliśmy po pięć, siedem, 20 razy dziennie - wspomina Zbigniew Nowak, założyciel Happy End’u.- Pomyślałam sobie, że za chwilę zakatują ten utwór i ludzie nie będą go znosić. Ale ludzie prosili o więcej – dodaje Maria Szabłowska, dziennikarka muzyczna.Zanim jednak powstał utwór i zespół, Zbigniew Nowak znany był z zespołów Vox Remedium i Bractwo Kurkowe.- Tam byli sami chłopcy. Powiedziałem: dość samców, chcę dziewczyny na scenie. Dojrzewał we mnie pomysł stworzenia koedukacyjnej grupy. Żeby dziewczyny były ładne, zgrabne, efektowne, pięknie śpiewały i tańczyły – mówi Zbigniew Nowak.Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Publiczność kochała zespół, jednak nadeszły ciężki czasy.- Zaczęły się schody. Był stan wojenny. Nie graliśmy żadnych koncertów i te pieniądze brane z kupki zaczęły nagle topnieć. To był powód dla którego wyjechaliśmy za chlebem – wspomina muzyk.Wraz z żoną, również wokalistką Happy End’u, wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Tam zespół stał się już tylko duetem. A choć państwo Nowakowie nie przestali zajmować się muzyką, to musieli też podejmować różne inne zajęcia wielokrotnie zmieniając miejsce zamieszkania.- Jak pierwszy raz w Chicago dostałem szlifierkę do podłogi to rzucało mną po ścianach – śmieje się założyciel grupy.Państwo Nowakowie założyli też restaurację.Chcieliśmy przyzwyczaić polonię, że polskie lokale to nie tylko tawerny, do których przychodzą się upić. Chcieliśmy pokazać, że mogą mieć białe obrusy, porządną obsługę. To była taka namiastka estrady. Nawet amerykanie przychodząc do naszego lokalu mówili, że u nas jest jak w Las Vegas – mówi Danuta Kremer-Nowak.Zespół występował tam dla Polonii. Jednak po wielu latach zdecydowali się wrócić do Polski.- Jak się jest człowiekiem sukcesu, a oni nie wątpliwie zaznali sukcesu estrady, to jest to ciężko zapomnieć. A publiczność ich kochała. Nawet jak się ma najbardziej luksusowa restaurację na Florydzie, to chce się wrócić do Ciechocinka i zacząć występować na scenie – tłumaczy Maria Szabłowska, dziennikarka muzyczna.Powrót na estradę miał jednak swoją cenę. W Stanach Zjednoczonych pozostało dwoje dorosłych już dzieci państwa Nowaków.- Jest mi bardzo ciężko, bo dzieci zostały w Stanach. Trudno mi się z nimi kontaktować, bo mają swoje ścieżki, drogi, swój czas. Nasz zawód jest wyjątkowy i za to płaci się ceną – rozłąkę – mówi Danuta Kremer-Nowak.Happy End znów koncertuje ze starymi przebojami oraz nowymi piosenkami dla kolejnych pokoleń fanów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości