„Mąż uderzał moją głową o ścianę”. Dlaczego ofiara przemocy musi uciekać?

TVN UWAGA! 296269
Przez lata była ofiarą przemocy domowej. Podczas jednej z awantur mąż złamał jej szczękę i nos. Od miesięcy pani Dominika tuła się ze swoimi dziećmi, a mąż mieszka w jej domu.

Pani Dominika poznała swojego męża 12 lat temu. Para ma dwóch synów.

- Na początku było normalnie. On nie pił, pracował. Układało nam się dobrze. Potem wyjechał do pracy za granicę i robiło się coraz gorzej. I to jest w tym najgorsze, że ktoś, kogo się kochało potrafił wyrządzić taką krzywdę – mówi pani Dominika.

„Mąż pobił mnie w nocy. Już spałam”

Życie kobiety zmieniło się, gdy mąż wrócił po kilku latach z zagranicy. Jego firma upadla, a mężczyzna popadł w długi. Miał zachowywać się agresywnie w stosunki do kobiety i dzieci.

- Mąż pobił mnie w nocy. Już spałam. Wszedł do pokoju i zaczął uderzać moją głową o ścianę. Miałam złamaną żuchwę, nos, palec i ogólne stłuczenia. Nie mogłam nic powiedzieć, jak to robił, szczęka mi wypadła. Myślałam, że ostatni raz mnie bije – przyznaje kobieta.

W domu pani Dominiki coraz częściej pojawiała się policja. Kobieta chciała się wyprowadzić. Mąż szantażem chciał zmusić żonę, by została.

- Próbował popełnić samobójstwo. Na oczach chłopaków [synów – red.] powiesił się, rozciął szyję. Ściągnął go sąsiad. W ten sposób próbował wymusić, żebym dalej z nim była. Nie wiem, dlaczego, bo ciągle o wszystko mnie obwiniał. Mówił, że jestem najgorsza.

W końcu pani Dominika uciekła z domu i zamieszkała w ośrodku dla ofiar przemocy.

- Otrzymała u nas pomoc prawną, psychologiczną, pedagogiczną i socjalną – wylicza Mirosław Kopyto, dyrektor Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Gorzycach.

- To było duże wsparcie. Synowie wyszli na swoje. Odnaleźliśmy azyl, mogliśmy spokojnie spać, bo nie każdy może tutaj wejść – mówi pani Dominika.

Dzięki pomocy pracowników ośrodka kobieta złożyła pozew o rozwód i wystąpiła o alimenty. Starała się też o eksmisję męża z jej mieszkania i wydanie zakazu zbliżania się do niej i dzieci.

Dozór policyjny

Sąd rozpoczął sprawę karną przeciwko mężczyźnie, ale jedyną sankcją, jaką otrzymał to dozór policyjny.

- Aby pomoc ofiarom przemocy w rodzinie była skuteczna potrzebna jest współpraca wielu instytucji. Musi być pomoc i szybka reakcja ze strony policji, prokuratury i sądów – wskazuje Mirosław Kopyto i zaznacza: W przypadku pani Dominiki mam wątpliwości, czy ta pomoc była właściwa.

Pojechaliśmy z panią Dominiką, do jej domu, żeby porozmawiać z jej mężem.

W drodze kobieta dostała informację od dzieci, że jej mąż pojawił się w jej obecnym mieszkaniu. Kobieta wróciła w obawie o synów.

- On obiecuje wszystko, mówi, że się zmieni. Niby żałuje, a potem jest to samo – mówi pani Dominika.

Problem z domem

Mimo starań pani Dominiki, jej mąż wciąż zajmuje jej dom. Kobieta już kilka lat temu zaczęła remont. Teraz budynek niszczeje. Żadna z instytucji nie zrobiła wystarczająco dużo, by zmusić mężczyznę do opuszczenia tego miejsca.

- Instytucje powinny chronić ofiary. W praktyce jest tak, o czym mówią kobiety, że częściej chronią tych, którzy tą przemoc stosują. W tym przypadku też można odnieść takie wrażenie. Trudno zrozumieć, dlaczego ten mężczyzna mieszka w jej domu, a ona zmuszona jest, żeby tułać się po schroniskach, wynajmować mieszkanie – podkreśla Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet.

- Policjanci nie wnioskowali o nakaz opuszczenia zajmowanego lokum przez tego pana z tego względu, że nie było to zasadne. Oni w czasie postępowania nie mieszkali razem – mówi Wojciech Gruca, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Łańcucie i dodaje: Ta pani jest właścicielem domu i w każdej chwili na jej żądanie, ten pan musi opuścić to miejsce.

„Chciałabym normalnie żyć”

Bezradna kobieta złożyła wniosek do prokuratury, by ta zmusiła mężczyznę do wyprowadzki i wydała zakaz zbliżania się do kobiety. Prokuratura uważa jednak, że nie ma takiej konieczności.

- Prokurator z urzędu, odnosząc się do wniosków pokrzywdzonej, podjął w tym zakresie czynności i osobiście przesłuchał podejrzanego. Podejrzany wyraził wolę dobrowolnego opuszczenia zajmowanego budynku w sytuacji, kiedy pokrzywdzona zgłosiłaby chęć niezwłocznego powrotu do miejsca zamieszkania – mówi Dariusz Sudak, zastępca Prokuratora Rejonowego w Łańcucie

Nikt z sądu, przed którym toczy się postępowanie przeciwko mężowi pani Dominiki, nie chciał z nami rozmawiać. W przesłanym nam oświadczeniu sąd napisał jedynie, że zastosowany środek pozwala na kontynuowanie postępowania, a oskarżony w żaden sposób go nie utrudnia.

Sąd zaznacza, że jeżeli pojawią się przesłanki do zastosowania innego środka zapobiegawczego, to rozważy taką możliwość.

- Chciałabym normalnie żyć, żeby on dostał zakaz zbliżania się. Żeby ktoś od niego to egzekwował. Żebym mogła sprzedać ten dom i znaleźć własny kąt – kwituje pani Dominika.

podziel się: