Maryla Rodowicz, królowa polskiej estrady, przez pół wieku sprzedała 15 milionów płyt. Nagrała setki piosenek, których większość została hitami. W tym roku Maryla Rodowicz obchodzi jubileusz 50-lecia pracy artystycznej na scenie. Wyruszyła w trasę koncertową Diva Tour, do wspólnego świętowania jubileuszu zaprosiła znajomych artystów.
Fenomen Maryli Rodowicz
Na czym polega jej fenomen? - To jest niewytłumaczalne. Ja uważam, że takich ludzi już nie ma - mówi Kayah, która występuje razem z Marylą Rodowicz. - Często się zastanawiam, z czego Maryla jest zrobiona. To jest prawdziwy człowiek z żelaza - dodaje i wspomina, że divy słuchała od dzieciństwa.
- Ona była zawsze wzorcem. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek jej dotknę palcem, a co dopiero, że będę gościem w jej domu, że się napiję z nią winka, że jej napiszę piosenkę, że będę gościem na jej koncercie - wylicza.
- W zespole jest takie powiedzenie, że nie zna życia, kto nie grał z Marylą Rodowicz - mówi Marcin Majerczyk, który występuje z piosenkarką od prawie 20 lat.
- Receptą na sukces jest fakt, że Maryla pilnuje każdego szczegółu swojego wizerunku scenicznego, tego jak śpiewa, jak się rusza. Każda rzecz jest dla niej równie ważna - uważa dziennikarka muzyczka Maria Szabłowska.
Maryla Rodowicz: prowokacja jest najważniejszym hasłem
Jak powstają niepowtarzalne stroje, które widzimy potem podczas występów gwiazdy? - Pierwszy kostium mi szyła moja babcia, a podmalowywała moja mama, która była dekoratorką wystaw sklepowych i powiedziała, że kwiatki są za blade, wzięła pędzel i podmalowała, żeby to było bardziej plastyczne - mówi Maryla Rodowicz.
- Prowokacja jest najważniejszym hasłem. Jak jest kostium za grzeczny, to mówię do Ani: "a gdzie prowokacja?" - opowiada. A Anna Zeman, stylistka gwiazdy, dodaje: - "A możesz skrócić te frędzle?", "A gdzie jest seks?" - mówi. - Seks jest bardzo ważny - przyznaje Maryla Rodowicz.
A pani Ania opowiada o stroju, który był jednym z najbardziej skomplikowanych: "gołej babie".
- To był kostium wymagający stołu próżniowego, czyli takich wyprasek, plastiku, bardzo trudnej technologii - tłumaczy, a Maryla Rodowicz wspomina, że nie od razu udało się trafić w odpowiedni kształt biustu. - Było robionych pięć wyprasek i w końcu uzyskałyśmy kształt biustu "pomarańczy" i wtedy było OK - mówi pani Ania.
- Wtedy dążyłam do tego koncertu, bo ten kostium pierzasty "zjadł" bardzo dużo pieniędzy. To była ogromna ilość piór strusich, setka co najmniej - opowiada Maryla Rodowicz.
Sport i piłka
Rodzice Maryli Rodowicz pochodzili z Wilna. Ona urodziła się już na ziemiach odzyskanych w Zielonej Górze, ale dzieciństwo spędziła we Włocławku, już jako mała dziewczynka udzielała się artystycznie.
- Nie miałam pojęcia, że to się tak rozpędzi - przyznaje i dodaje, że rodzice zapisywali ją na różne zajęcia pozaszkolne: balet, zespołu tanecznego, teatralnego, a w piątej klasie podstawówki do szkoły muzycznej, w której uczyła się równolegle z nauką w zwykłej placówce. - Miałam kontakt z muzyką, z ruchem, z tańcem - wylicza Maryla Rodowicz.
Studiowała na AWF, jednocześnie śpiewając z gitarą na przeglądach piosenek studenckich. Do dziś sport odgrywa olbrzymią rolę w jej życiu, Maryla Rodowicz jest też kibicem piłkarskim.
Piosenkarka wspomina początek przygody z piłką nożną. - To jest 74 rok i mistrzostwa w Monachium. Tam, gdzie nasze Orły Górskiego tak pięknie wypadły. Ja wtedy otwierałam te mistrzostwa. Wyskoczyłam z gitarą, zaśpiewałam "Futbol, futbol" - opowiada Maryla Rodowicz. Jak twierdzi, w dziedzinie samej piłki nożnej edukował ją syn Jasiek, wielki fan Legii. - jak był w liceum, to oczywiście siedział tam na "żylecie" i przychodził w takich emocjach mówił: "Mama, ty musisz kiedyś pójść na mecz. Bo to jest po prostu niebywałe. Ja chodzę na "żyletę", a potem się ganiamy z policją na Agrykoli" - mówi piosenkarka.
Ciężkie chwile
Oczy fanów skierowane były na miłosne podboje Maryli Rodowicz. Pod koniec lat siedemdziesiątych piosenkarka związała się z reżyserem Krzysztofem Jasińskim i urodziła dwoje dzieci. Później wzięła ślub z Andrzejem Dużyńskim, na świat przyszedł najmłodszy syn Andrzej. Niedawno, po 30 latach związku, Maryla Rodowicz rozstała się z mężem.
- Skończyło się moje małżeństwo i to było bardzo przykre, ale na szczęście udało mi się urodzić troje dzieci, te dzieci są dla mnie dużym wsparciem - mówi gwiazda. Dodaje, że rozstania z narzeczonymi zawsze bardzo przeżywała, przepłakiwała całe noce. - Rano bez godziny snu okropnie wyglądałam, a tutaj trzeba było jechać na koncert. To były takie słabe momenty - przyznaje.
Ostatnio zmierzyć musiała się ze śmiercią mamy. Jak jednak twierdzi, nie miała czasu, by się zatrzymać. - Dwa tygodnie po śmierci mamy miałam już zakontraktowane koncerty. Ale te koncerty i to, że musiałam pracować, pomaga wrócić do rzeczywistości - mówi Maryla Rodowicz.
Nie zwalnia tempa
Jak to się dzieje, że nie brakuje jej siły na częste i długie koncertowanie? Od lat grywa w tenisa. - Jak mogę, to codziennie. Chyba że mi praca przeszkadza - mówi i dodaje, że robi to zwykle na początku dnia. - Ale mój dzień się zaczyna o 12. W związku z tym my gramy o 13-14. To jest przyjemność. Uwielbiam grać w tenisa. Po drugie buduje formę. Mogę bez przerwy grać koncert i sobie skakać po scenie - opowiada.
- Nie myślę o zakończeniu kariery - twierdzi. - Dopóki publiczność będzie przychodzić i będzie chciała mnie słuchać, będzie chciała kupować moje płyty, to jest sens, żeby działać - mówi.
Maryla Rodowicz teraz koncertuje w USA. Wydała też kolejną płytę, nieco nostalgiczną i sentymentalną "Ach świecie".