Kosmos na 51. metrach kwadratowych

TVN UWAGA! 138045
Tyle ma mieszkanie w Poznaniu, będące jednocześnie studiem filmowym powstającego za pieniądze jednej osoby filmu science-fiction. Do "Gwiazd w czerni" Stanisławowi Mąderkowi udało się zaangażować prawdziwe gwiazdy polskiego kina.

Wszystko zaczęło się od krótkiego filmiku, będącego parodią ”Gwiezdnych wojen”, który powstał 10 lat temu jako prezentacja umiejętności Stanisława Mąderka w dziedzinie efektów specjalnych. Trafił do Internetu i tak się spodobał, że do autora zaczęły przychodzić maile z pytaniem, czy będzie ciąg dalszy. Autor postanowił się tym zająć - i od siedmiu lat produkcji filmu podporządkowane jest jego życie. - Ludzie mówią, że porwałem się z motyką na słońce i że mi odbiło – mówi Stanisław Mąderek. – Poświęciłem temu dorobek życia. Nie wiem, czy w Polsce jest zapotrzebowanie na film science-fiction, po prostu robię to, co chcę zrobić. Nie myślę nawet, czy uda mi się to sprzedać. Film jest dziełem par excellence autorskim. Stanisław Mąderek wszystko robi wszystko sam - jest reżyserem, scenarzystą, montażystą, kompozytorem muzyki, autorem efektów specjalnych, a także głównym aktorem. Dzieło opowiada historię mężczyzny, który dowiaduje się, że został wybrany na mistrza strażników równowagi wszechświata. To zaburza jego dotychczasowe spokojne życie. Od tej pory musi walczyć z przeznaczeniem i siłami z innych planet. Zdjęcia powstają w plenerach i w prywatnym mieszkaniu – nie należącym do reżysera, bo ten nie ma własnego domu, ani samochodu, od wielu lat nie wyjeżdża także na wakacje. - Włożył w to swoje wszystkie pieniądze, które zarobił jako twórca reklam – mówi Tadeusz Drzewiecki, aktor Teatru Nowego w Poznaniu, odtwórca roli Mistrza. – Chyba z milion złotych. Mało jest dziś takich pasjonatów. Pasja Stanisława Mąderka zaimponowała wielu – za darmo pracują z nim na przykład kaskaderzy, którzy poświęcają nawet dla scen własne – już mocno nadwerężone oczywiście – samochody. A także prawdziwe gwiazdy polskiego kina – na przykład Katarzyna Bujakiewicz, Grażyna Wolszczak, Michał Żebrowski. - Trzeba mu pogratulować odwagi, że zabrał się za tę produkcję – mówi Mariusz Lisiecki ze Studia Filmowego CVK, współautor zdjęć do ”Gwiazd w czerni”. – Szkoda tylko, że to tak długo trwa. Teraz standardem są filmy 3D. ”Gwiazdy w czerni” są już zmontowane, teraz autor zbiera pieniądze na zakończenie efektów specjalnych. Pozostało mu znalezienie dystrybutora, dlatego jeszcze nie wiadomo kiedy zobaczymy go w kinach.

podziel się:

Pozostałe wiadomości