Warunki w mieszkaniu pana Krzysztofa są straszne. Jest brudno, zimno, sypie się dach, w oknach nie ma szyb. Mężczyzna żyje bez prądu, wody i ogrzewania. Sąsiedzi przychodzą sprawdzać czy nie zamarzł.- Żyje na krawędzi ubóstwa. Nie ma żadnych środków do życia. Często tam wpadałam i sprawdzałam czy żyje. Zanosiłam pieczywo, ziemniaki – mówi Elżbieta Wieczorkiewicz, mieszkanka Bartnik.Rok temu zmarła żona pana Krzysztofa. Mężczyzna przestał sobie radzić. Pogorszył się również jego stan zdrowia. Prawie całkowicie utracił wzrok. W miarę możliwości pomagają mu mieszkańcy wsi. Przynoszą jedzenie, czasem opał.- To jest cud, że on żyje. Nie ma światła, nie ma co jeść, nie ma czym palić, a jeszcze oślepł. Aż głupio nie przyjechać i nie zainteresować się tym człowiekiem. Jak przychodzi zima, to dostarczam mu opał. Kupuję mu podstawowe rzeczy – dodaje Emil Bobrowski, mieszkaniec Bartnik.Niektórzy mieszkańcy wsi uważają, że pan Krzysztof sam jest winny sytuacji, w której się znalazł. - To jest zwykłe lenistwo tego człowieka. Raz zaprosiłem go, żeby pozamiatał przed sklepem. Daliśmy mu chleb, kiełbasę, ale więcej nie przyszedł – mówi Sylwester Bogusiewicz, sąsiad.Rok temu mężczyznę odwiedziła pracownica opieki społecznej. Jednak pomoc była doraźna.- W zeszłym roku. byli u mnie pracownicy i dali mi węgiel. Dostałem też zasiłek na styczeń, luty i marzec – mówi pan Krzysztof.Niedawno pan Krzysztof ponownie poprosił ośrodek pomocy społecznej o pomoc. Mężczyzna znów dostanie jednorazowy talon na jedzenie, tym razem jako alkoholik.Nie zaproponowano mu pomocy w dotarciu do lekarzy. A to dzięki lekarzom, już prawie niewidomy mężczyzna, miałby prawo do comiesięcznej renty oraz usług opiekuńczo- pielęgnacyjnych.- Pan Krzysztof twierdzi, że syn mu w tym pomoże – stwierdziła Magdalena Pietrzak-Karmusik, pracownica socjalna.Pan Krzysztof ma syna. Mieszkają 100 kilometrów od siebie. Syn odwiedza ojca raz na dwa miesiące. Już pół roku temu miała pomóc ojcu w załatwieniu formalności związanych z orzeczeniem stopnia niepełnosprawności.- Ludzie tracą wzrok w różnym czasie swojego życia. Jest to sytuacja dramatyczna, kryzysowa, trudna, w której człowiek sam sobie nie radzi. Ośrodek pomocy społecznej ma obowiązek pomóc osobie bezradnej w dotarciu do lekarza i do innych instytucji – mówi Małgorzata Pacholec, Polski Związek Niewidomych.