Łódzkiego biznesmena Piotra L. zatrzymano na warszawskim lotnisku Okęcie, gdy wracał z zagranicznej podróży służbowej. Jest właścicielem jednej z najlepiej prosperujących hurtowni tkanin w Polsce. Jest podejrzany o zlecenie zabójstwa Konrada Piotrowskiego, chłopaka swojej córki.33-letni Konrad Piotrowski zginął na klatce schodowej domu, w którym mieszka jego matka. Kilka miesięcy wcześniej wyprowadził się z niego do schroniska dla bezdomnych. Czuł się zagrożony, ale wszyscy ignorowali jego obawy.Mężczyzna nigdzie nie pracował, był chory na schizofrenię. W szpitalu psychiatrycznym poznał 27-letnią Roksanę, córkę łódzkiego biznesmena. Ona także była chora psychicznie. Zaprzyjaźnili się. Początkowo ich znajomość rodzice akceptowali. Z czasem ich relacje stały się bliższe.Okazało się, że poza szpitalem ich kontakt może być równie łatwy. Dziewczyna mieszkała na ekskluzywnym osiedlu willowym, a chłopak razem z matką, niecałe trzy kilometry od niej, w przedwojennej, starej i zniszczonej kamienicy. To prawdopodobnie zmieniło podejście biznesmena, ojca Roksany, do Konrada. Zabronił spotykać się zakochanym. Konrad oraz biznesmen zgłosili się na policję, oskarżając siebie nawzajem o grożenie sobie śmiercią. Biznesmen dodatkowo twierdził, ze Konrad jest narkomanem i go okrada.Niedługo potem Konrad Piotrowski został zamordowany.Tuż po zabójstwie, policja po raz pierwszy zatrzymała Piotra L. Wypuszczono go, bo błędnie podejrzewano, że to on osobiście strzelał do Konrada. Po pewnym czasie pojawiły się jednak inne poszlaki.Przełomem w śledztwie było zatrzymanie ludzi, którzy przygotowali zamach na Konrada. Wpadł pośrednik, który według policji i prokuratury miał skontaktować biznesmena z gangsterami oraz zamachowiec i jego wspólnik, którzy przez dwa miesiące polowali na swoją ofiarę.Dziś policja przyznaje, że to najprawdopodobniej ojciec Roksany był zleceniodawcą morderstwa. Zabójstwo miało być receptą na jego urażone ego.