Maryla Rodowicz uwielbia spędzać czas na poligonie. Kocha wojsko. Mundur wywołuje w niej różnorakie uczucia. Przyczyn swojej słabości nie potrafi jednak wytłumaczyć. - Trzeba by zapytać psychologa – mówi Maryla Rodowicz. – Bycie wojskowym – i góralem – to taka męska rzecz. Od zawsze działały na mnie filmy, książki wojenne. Zawsze chciałam pójść na wojnę. Z radością i dumą pojechała do Iraku. Śpiewała dla polskich żołnierzy. Na podwarszawskim poligonie nie mogła się oprzeć żadnemu wojskowemu sprzętowi. Na motocykl z przyczepą wsiadła sama, ale w czołgu towarzyszył jej już mjr Krzysztof Przepiórka z Fundacji Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych GROM. Wojownicza natura Maryli ujawnia się też na estradzie. Jak mówi, zawsze musi być najlepsza. I tłumaczy, że zostało jej to z czasów, gdy studiowała na Akademii Wychowania Fizycznego. Ani myśli schodzić z estrady. - Kiedy już wydaje mi się, że nic nowego nie wymyślę, zaraz zaczynam się zastanawiać, co by tu jeszcze zrobić – mówi Maryla Rodowicz. – Lubię pomyśleć – ja wam jeszcze pokażę! Jak wy tak, to ja tak! Na estradzie nieprzerwanie króluje od połowy lat sześćdziesiątych. Zadebiutowała na Konkursie Piosenkarzy Studenckich w Krakowie. Z piosenką ”Jak cię miły zatrzymać” zdobyła główną nagrodę. Potem jeździła na kolejne festiwale w Opolu i w Sopocie. Wkrótce nawiązała współpracę z dwiema wielkimi damami polskiej piosenki – Agnieszką Osiecką i Katarzyną Gaertner, które były autorkami największych jej przebojów. Obie artystki nie kryły podziwu dla piosenkarki. - Ten głos… Ona ma głos, który jednocześnie ma kruchość szklaneczki i jakąś mocarność – mówiła Agnieszka Osiecka. - Nie było ani nie ma do dziś w Polsce takiej dziewczyny, która śpiewa z gitarą ballady i jednocześnie szybkie piosenki – i to wszystko są hity – uzupełniała Katarzyna Gaertner. Mimo, że w ciągu 40 lat od debiutu Maryli Rodowicz na polskiej estradzie zmieniło się wszystko, ona niczym się nie przejmując wciąż śpiewa i wciąż zasługuje na miano pierwszej gwiazdy polskiej piosenki. Każdy, kto śledzi rozwój jej kariery widzi, że Maryla Rodowicz traktuje swoje występy po prostu jak zabawę. Tak samo, jak wyczyny na poligonie. - Miewam często depresje, załamuję się, ale nie leżę wtedy, nie piję, nie daję w żyłę – śmieje się Maryla Rodowici. – Nie jestem osobą, która robi sobie krzywdę, poza tym szkoda mi czasu, żeby się dołować. Przeczytaj także:Kinga Rusin rozciąga dobęMój Janosik jest obokDramat aktorkiKardynał na emeryturzePodróż za jeden uśmiech wciąż trwaZarozumiały z obowiązkuStanisław Mikulski – polski James BondGwiazda Heleny VondrackovejPowrót człowieka z czarną teczkąOpowieść o człowieku, który kocha jeśćMandaryna, najsłodsza pod słońcemW dżungli mi lepiej!Scyzoryk, scyzoryk - tak na mnie wołają!Powrót księdza DziwiszaBeatlesi z ZakopanegoKabaret pod opiekąPolska Brigitte BardotTomasz Zubilewicz – geograficzny terrorystaDoda, czyli błyszcząco, różowo, podarto i obcisłoPosłanka Beger? A kto to? Kwiatkowska ma skarbIść, ciągle iść w stronę słońcaDanuta Rinn kumpelCo wystarcza Tigerowi?Dwója z matmy, rock i wolnośćŻycie i śmierć BeksińskiegoChodź, pomaluj mój światZmienna EdytaUrban przeciągnięty za uszyCzarny AniołRosiewicz, spóźnialski perfekcjonistaTurnaua pasje utajoneMatka, pisz dalejVioletta Villas - Nigdy wam się nie zmienię