16-letni Kamil mieszkał w krakowskiej Nowej Hucie razem z samotnie wychowującą go matką, pielęgniarką. Zawsze był dla niej ogromnym wsparciem. Obiecywał jej, że gdy skończy studia zaopiekuje się nią. Działał też w katolickim stowarzyszeniu opiekującym się najuboższymi mieszkańcami Krakowa. Pasjonował się hip-hopem i niedawno nagrał swoją pierwszą piosenkę.- Był maksymalnie pozytywny, zawsze wesoły, wręcz się kojarzył z życiem, wszędzie było go pełno – mówi Michał Stanisławczyk, kolega Kamila.Wyglądał na starszego o kilka lat niż miał w rzeczywistości. W lipcu poznał siedem lat starszego od siebie Dariusza N. Żaden z kolegów Kamila nie wiedział o tej znajomości. Pół roku później mężczyzna przyszedł do domu chłopaka z butelką wódki.- Rozmawiali, pili alkohol – mówi Bogusława Marcinkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. – Według relacji podejrzanego, Kamil mówił o swojej fascynacji śmiercią i o tym, że chciałby dowiedzieć się, co się po śmierci dzieje. Nie chciał jednak umierać, mówił, że ma jeszcze parę rzeczy do zrobienia.W trakcie rozmowy – nadal według racji Dariusza N. - wyszedł on do kuchni, wziął nóż i ugodził nim Kamila w brzuch. Potem miał jeszcze zadać mu kilkanaście ciosów. Kamila nie udało się reanimować – zmarł z wykrwawienia.Kamil wiedział, że Dariusz N. niedawno wyszedł z więzienia. Trafi tam sześć lat temu za rozbój na 13-latku. Wtedy także użył noża. Dawna wychowawczyni Dariusza N. ze świetlicy środowiskowej w Krakowie dobrze pamięta chłopaka.- Dzieci czuły, że on jest jakiś inny, a on trzymał się na uboczu – mówi dawna wychowawczyni Dariusza N. – Ale było widać, że stara się jak może, by go ktoś polubił. Dawałam mu dużo zajęć, żeby mógł się wykazać przed innymi.Najbliższe trzy miesiące decyzją sądu Dariusz N. spędzi w areszcie. Po tym, co zrobił z więzienia może nie wyjść już nigdy. Za przestępstwo popełnione w warunkach recydywy grozi mu nawet dożywocie.