Arkadiusz Gołaś zaczął trenować siatkówkę, gdy chodził jeszcze do podstawówki w rodzinnej Ostrołęce. Od razu zaczął się wyróżniać znakomitymi warunkami fizycznymi, był bardzo skoczny. Jego nauczyciel uznał, że powinien trenować w lepszych warunkach. Młody siatkarz trafił do klubu MOS Wola Warszawa. Zdobył z nim brązowy medal mistrzostw świata kadetów, srebrny medal mistrzostw Polski kadetów, srebrny medal mistrzostw Polski juniorów i tytuł mistrza Polski juniorów. - Spośród chłopców, którzy przyszli do Warszawy, tylko Arkowi udało się tak wysoko zajść – mówi Krzysztof Felczak, trener Arkadiusza Gołasia z MOS Wola Warszawa. – Miał świetne warunki – przy dwóch metrach wzrostu potrafił w wyskoku złapać pułap trzech metrów i 60 centymetrów. Podobno Artur Partyka zachęcał Gołasia, by zaczął trenować skok wzwyż. Gołaś pozostał jednak wierny siatkówce. Wkrótce trafił do jednego z najlepszych polskich klubów - AZS Częstochowa. I do narodowej kadry. W Częstochowie poznał swoją przyszłą żonę, Agnieszkę. - Był szczęśliwy z tego, co robił, wkładał w to dużo serca – mówi Grzegorz Szymański, siatkarz kadry narodowej. – Od najmłodszych lat wszystko mu się układało – siatkówka, małżeństwo, wyjazd do Włoch. Gołaś stanął na progu wielkiej międzynarodowej kariery. Zainteresowała się nim jedna z najlepszych lig świata – włoska liga siatkówki. Zaczął występy w klubie Sempre Volley Padwa. Na sezon 2005/06 miał podpisany kontrakt z Lube Banca Macerata, który występuje w najwyższej klasie rozgrywek ligowych. Nie zdążył wyjść na boisko. - Jechaliśmy na turniej do Rzeszowa – mówi Krzysztof Stelmach, siatkarz. – Chciałem obejrzeć zdjęcia ze ślubu Arka. ”Igła” dostał telefon, zaczął płakać. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Krzysztof Ignaczak, siatkarz i przyjaciel Arkadiusza Gołasia dowiedział się o wypadku. Próbował dodzwonić się do przyjaciela, miał nadzieję, że przeżył. Telefon milczał. Nieco ponad rok później koledzy Arkadiusza Gołasia zagrali w mistrzostwach świata. Zdobyli srebrny medal - największy sukces polskiej siatkówki od 1976 r., gdy narodowa reprezentacja wywalczyła złoto na olimpiadzie w Montrealu. Medal zadedykowali Gołasiowi. Na ceremonii dekoracji pojawili się z koszulkami z numerem 16 – tym, który w drużynie miał Arkadiusz Gołaś. Pod koniec 2006 roku zainaugurowała działalność Akademia Siatkówki nazwana imieniem Arkadiusza Gołasia. Dzięki niej młodzi pasjonaci siatkarstwa będą mieli więcej możliwości, by pójść w ślady swojego idola. Na cześć siatkarza odbywa się także memoriał jego imienia - w tym roku miał swą trzecią edycję. Fani mówią o Arkadiuszu Gołasiu: ”Skakał tak wysoko, że aż dotknął nieba”.