Wojciech Pszoniak nie żyje. „W rolach zostawiłem siebie”

TVN UWAGA! 5135429
TVN UWAGA! 5135429
Wojciech Pszoniak, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, nie żyje. W ubiegłym roku spotkaliśmy się z aktorem w Paryżu. – Moje miasto rodzinne to Lwów, a Paryż to rodzina zastępcza. Kocham to miasto – mówił w Kulisach Sławy.

Reportaż i artykuł powstały we wrześniu 2019 roku.

Wojciech Pszoniak to jeden z najwybitniejszych polskich aktorów. Artysta od 40 lat dzieli swoje życie prywatne i zawodowe pomiędzy Francję i Polskę. Lista jego kreacji aktorskich jest imponująca. Począwszy od scenicznych, stworzonych w Starym Teatrze w Krakowie i Teatrze Powszechnym w Warszawie po ekranowe, między innymi w „Ziemi Obiecanej”, „Korczaku”, czy „Dantonie”.

Początki

Pszoniak urodził się we Lwowie. Wcześnie zmarł mu ojciec. Młody Wojtek imał się różnych zajęć, na przykład strzygł psy, jako trzynastolatek zgłosił się do wojska, gdzie był doboszem. W desperacji próbował odebrać sobie życie.

- Dzisiaj sobie myślę, że może nie chciałem popełnić samobójstwa, tylko to był krzyk, żeby ktoś się mną zajął. Zainteresował. Ojciec mi umarł i byłem najbardziej samotnym człowiekiem na świecie – przyznaje aktor i dodaje: Trzykrotnie chciałem siebie zlikwidować. Zaowocowało to tym, że uznałem, że muszę żyć i muszę żyć jak najlepiej.

Także początki aktorskie były trudne. „Niech się wam k… nie zdaje, że nie będę aktorem”, powiedział Pszoniak przed laty przed komisją w szkole teatralnej.

- Zmusili mnie do takiego zachowania. Nie wysłuchali mnie, miałem podświadome poczucie, że się mną nie zajęli. Ale ta sytuacja pokazała mi, że jestem silny, w tym względzie, że niełatwo jest mnie złamać.

Pszoniak w latach 80. wyjechał na stałe do Paryża. Od lat należy do tych polskich aktorów, którzy z powodzeniem grają w europejskich teatrach i filmach. Doskonale poznał paryskie sceny, współpracował z wybitnymi aktorami i reżyserami, między innymi Gerardem Depardieu i Rolandem Toporem. Był tak zdeterminowany, że swoją pierwszą rolę w teatrze w podparyskim Nanterre zagrał nie znając języka i ucząc się tekstu fonetycznie na pamięć.

- Miał najlepsze z nas recenzje. Depardieu mógł mu zazdrościć – wspomina aktor Daniel Olbrychski.

„Ziemia Obiecana” przyniosła Pszoniakowi rozpoznawalność i stała się trampoliną do dalszej kariery, ale przyjęcie roli Moryca Welta wiązało się z pewnymi zastrzeżeniami.

- Kiedy Wajda zaproponował mi Moryca Welta, który podpala fabrykę Polakowi… ja takiej postaci bym nie zagrał. Nie ma takich pieniędzy. Na antysemityzm jestem szczególnie wyczulony. Zrobiłem wszystko, by Moryc Welt był zafascynowany Polakiem - wspomina aktor.

- Andrzej Wajda przypominał opinię Tadeusza Łomnickiego o tym, że aktorstwo powinno być jak czarna plama na białym tle lub odwrotnie. Wojtek w „Ziemi Obiecanej” to była czarna plama na białym tle. Każde pojawienie się Wojtka było wyraziste, Wojtek nie marnował sekundy – mówi aktor Andrzej Seweryn.

- Gdzie by się nie pojawił to bezczelnie kamera, czy w teatrze wzrok widza pada na niego, bo jest tak wyrazisty, w tym, co mówi, czy nie mówi – chwali Olbrychski.

„Niesamowite poczucie humoru”

Na tegorocznym festiwalu Pol’and’Rock Wojciech Pszoniak był gościem Akademii Sztuk Przepięknych. W podróżach służbowych często towarzyszy mu żona, Barbara, która z zawodu jest psychologiem. Ich małżeństwo trwa już 42 lata.

- Mam ciekawe życie, ale są pewne niewygody związane z jego zawodem. Ma niesamowite poczucie humoru i potrzebę, żeby się śmiać – mówi Barbara Pszoniak, żona aktora.

„Wszystko dopiero przed nim”

Wojciech Pszoniak wciąż jest bardzo aktywny zawodowo. Do licznych nagród dołożył niedawno tę z festiwalu polskich filmów w Gdyni za drugoplanową rolę męską w filmie „Ekscentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy”. Od prawie 20 lat z powodzeniem pokazuje się w monodramie „Belfer”, a ostatnio w Teatrze Syrena wyreżyserował sztukę „Nasze żony”, w której też gra.

Z okazji jubileuszu na festiwalu filmu i sztuki "Dwa Brzegi" można było w tym roku podziwiać teatralny i filmowy talent Pszoniaka. Chętnych do spotkania z aktorem nie brakowało.

- W oczach Wojciecha Pszoniaka, który obchodzi 50-lecie pracy artystycznej, kiedy on opowiada o aktorstwie jest taka radość, taki żywioł, jak gdyby jego praca trwała dopiero rok. Jakby miał świadomość, że wszystko dopiero przed nim – mówi Grażyna Torbicka, dyrektor artystyczna Festiwalu "Dwa Brzegi".

- Dzięki moim rolom stałem się bogatszy. Poznałem Robespierre'a, poznałem Moryca Welta, poznałem Korczaka i inne role, które we mnie zostały, czyli wszedłem w ich życie. Tam zostawiłem siebie, ale oni zostawili też siebie we mnie – mówi Pszoniak.

Teraz aktor odpoczywa po letnim objeździe festiwali, ale już niedługo przyjeżdża do Polski i znów będzie można go oglądać w spektaklach „Belfer” i „Nasze żony”. Przygotowuje się również do nowego filmu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości