Jan Tomasz Gross to chyba najbardziej kontrowersyjny współczesny polski autor piszący o historii. Reporterzy UWAGI! chcieli poznać go bliżej. Zbierali opinie o pisarzu w Polsce i Stanach Zjednoczonych towarzysząc Janowi Grossowi przez dwa dni przed ukazaniem się "Złotych żniw".- Mam nadzieję, że ona będzie otwarciem, początkiem następnej rozmowy. Dobrze, że ten temat się przebił. Bo były już książki na ten sam temat i nie przebiły się. I że nie będzie drażnić tak ludzi, jak inne wersje, niedokończone – mówi dr Irena Grudzińska-Gross.Dyskusja wokół „Złotych żniw" rozgorzała na wiele tygodni przed ukazaniem się książki w księgarniach. Były też gwałtowne protesty środowisk nacjonalistycznych i próby zdyskredytowania Grossa, które nasiliły się wraz z jego przyjazdem do Polski.- Jest to, czego się spodziewaliśmy. Jest gorąca wymiana poglądów. Znamy to z poprzednich książek Grossa – uważa prof. Wiesław Władyka, historyk, dziennikarz "Polityki".Jan Gross i Irena Grudzińska-Gross są obecnie wykładowcami w Princeton - jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów na świecie. Ona na wydziale języków i literatur słowiańskich, on - historii. Z Polski wyemigrowali mając po dwadzieścia parę lat, po wydarzeniach marca 1968 roku.- Zastanawialiśmy się, kogo zatrudnić w Princeton do nauczania historii Polski i Europy Środkowej. Zapytaliśmy naukowców w całych Stanach, kto ich zdaniem byłby najodpowiedniejszy. I nazwisko Jana Grossa było wymienianie najczęściej. Przyjechał i zaprezentował wykład o Holokauście. O tym, co wydarzyło się w Polsce w momencie, gdy nazistów już nie było. Całość była oparta na bardzo wysokich standardach moralnych i znajdowała poparcie w bogato udokumentowanych faktach historycznych. Wszyscy zamilkli i słuchali w skupieniu. Każdy z nas był pod wrażeniem siły argumentacji osadzonej tak mocno zarówno w materiale źródłowym, jak i wartościach moralnych – mówi prof. Stephen Kotkin z Uniwersytetu w Princeton.Na świecie książki Jana Tomasza Grossa są dobrze przyjmowane. Jest on jednym z tych naukowców, którzy przebili się do szerokiej publiczności. "Sąsiedzi" znaleźli się w Stanach Zjednoczonych w finale konkursu na książkę roku. W Polsce natomiast od "Złotych żniw" zdystansowali się nawet niektórzy pracownicy wydawnictwa, które książkę opublikowało.- Ulubiona metoda Grossa to jest wsadzanie palca do oka. Tylko, że jak ktoś ma palec w oku to źle widzi, czuje tylko ból. Jeśli chodziło mu żebyśmy coś zrozumieli, to zyskuje odwrotny efekt. Ta książka roznieci nastroje antysemickie w Polsce – uważa Danuta Skóra, dyrektor Wydawnictwa "Znak"."Złote żniwa" wydano w nakładzie 50-ciu tysięcy egzemplarzy. Książka znajduje się w czołówce bestsellerów największych księgarni i jest jedną z najbardziej komentowanych publikacji