Urodził się w biednym środowisku andrychowskich Romów. Od dzieciństwa towarzyszył mu uraz z powodu pochodzenia, stale ciągnęły się za nim wyzwiska sąsiadów i kolegów. Im był starszy i silniejszy frustrację z powodu odrzucenia wyładowywał na ulicy. Lubił się bić. Na szczęście rodzice zapisali go do szkoły karate w Andrychowie. Intensywne treningi nauczyły go opanowywać agresję i z ulicy przenosić ją na ring. Szybko okazało się, że ma wielki talent. Trenował różne sztuki walki, w końcu zdecydował się na karierę kickboxera. I doszedł w niej do tytułu mistrza świata, jako pierwszy w historii tej dyscypliny Rom. Gerard Linder na karierze sportowej nie poprzestał. Razem z przyjacielem Michałem Jarczykiem siedem lat temu założył i prowadzi w Andrychowie szkołę kickboxingu – dla dzieci romskich i polskich. Obaj tworzą też inny duet – rapują i nagrywają swoje piosenki – Gerard po romsku, Michał po polsku. - Gerard jest wielkim marzycielem – mówi Michał Jarczyk. – Czasem w tym jego wielkodusznym poglądzie na świat trzeba go opanowywać, bo wierzy wszystkim ludziom. I pomaga im. Autorytet, jaki zyskał dzięki wywalczonym tytułom wykorzystuje do pomocy Romom. W 2007 roku założył Małopolskie Stowarzyszenie Romów ”Jamaro”. Reprezentuje niepiśmiennych Romów w urzędach, dba o polepszenie warunków ich życia. Burmistrz Andrychowa mianował Gererda Lindera asystentem do spraw romskich. Gerard pilnuje, by Romowie pracowali i chodzili do szkoły, a w zamian burmistrz pomaga im rozwiązać problemy mieszkaniowe. - Uważam go za wzorzec dla społeczności romskiej – mówi Jan Pietras, burmistrz Andrychowa. Gerard stara się przekonać także dorosłych Romów, żeby nie zamykali się w grupie i otworzyli na Polaków. Jest dla nich dobrym przykładem, bo sam jako pierwszy andrychowski Rom odważył się złamać stary zakaz i ożenił z kobietą spoza wspólnoty romskiej. Małżeństwem są już 12 lat i mają czwórkę dzieci, ale początki ich relacji były trudne. Ich rodziny nie od razu zaakceptowały ten związek. Byli też obiektem agresji ze strony polskiego marginesu, choćby andrychowskich skinów. Teraz na szczęście wszystko układa się dobrze. - Stosunki polsko – romskie są sprecyzowane – mówi Michał Jarczyk, przyjaciel i wspólnik Gerarda Lindera. – Obie strony są okopane. A Gerard z białą flagą wychodzi na środek pola między okopami i mówi – pogadajmy. W grudniu Gerard Linder stanie prawdopodobnie do walki o obronę tytułu Międzynarodowego Mistrza Polski. Teraz stara się o zorganizowanie dla Romów świetlicy środowiskowej, w której będą się odbywały koncerty, zebrania stowarzyszenia i treningi kickboxingu.