W 1979 r. Riedel przyszedł na próbę bluesowego zespołu ze Śląska, który szukał wokalisty. Zaśpiewał piosenki z repertuaru wielkich zespołów rockowych, m.in. grupy Free, której był fanem. Od razu zgrał się z muzykami. Tak zaczęła się legenda Dżemu. Ryszard Riedel swoją edukację zakończył na siódmej klasie podstawówki. Zawsze był wolnym duchem. Kiedy zaczynał śpiewać w Dżemie, był już żonaty. Do domowych obowiązków nie miał jednak głowy, potrafił zniknąć z domu na kilka dni. Potem jednak zawsze wracał.---obrazek _i/riedel/rysiek28m.jpg|prawo|Dżem w pełnym składzie--- Pierwsze sukcesy przyszły szybko. W 1980 r. Dżem wygrał festiwal w Jarocinie. Wokalny talent Riedla, jego niezwyczajny kontakt z publicznością, szczerość pisanych przez niego tekstów, nienajgorszych literacko, sprawiły, że stał się idolem młodzieży. - Był obdarzony niesamowitą charyzmą – mówi Beno Otręba, basista Dżemu. – Jednym gestem potrafił zapanować nad ludźmi, pokazać, co od nich chce. To było zwierzę estradowe. Riedel w latach 80-tych stał się symbolem wolności i buntu wobec PRL-owskiej rzeczywistości. Nawet samym wyglądem w tamtych siermiężnych czasach wzbudzał zdziwienie – lubił ubierać się np. w długi, ”kowbojski” płaszcz z rozciętymi połami, kapelusz, w uszach nieodłączne słuchawki, nieobecny wśród z zaciekawieniem patrzących na takiego ”kosmitę” szarych ludzi.---obrazek _i/riedel/rysiek24m.jpg|prawo|Charyzmatyczny wokalista--- - Staliśmy kiedyś na przystanku, a ludzie wytykali nas palcami – mówi Sebastian Riedel, syn wokalisty. – Powiedział mi – nie przejmuj się tym, jak się z ciebie śmieją, ty się śmiej z nich. W tym samym momencie, kiedy stał się idolem, Riedel sięgnął po heroinę. Wpadł w nałóg. - Na samym początku Rysiek w ogóle nie brał – mówi Michał Giercuszkiewicz, były perkusista Dżemu. – Ja brałem. Obok studia była melina, wziąłem go tam. Zostałem za to wyrzucony z zespołu. Myśleli może, że jak jednego nie będzie, to on przestanie.---obrazek _i/riedel/rysiek22m.jpg|prawo|Występy przychodziły mu z coraz większym trudem--- Ale to Giercuszkiewicz rzucił nałóg. Riedel pogrążał się w nim coraz bardziej. Nadal pisał nowe piosenki, nagrywał i koncertował z Dżemem. Ale coraz częściej koncerty odwoływano, bo nie był w stanie wyjść na estradę. - Najpierw były perswazje, potem groźby – mówi Jerzy Styczyński, gitarzysta Dżemu. – Zespół załatwiał mu nie raz odwyk, ale on zawsze stamtąd uciekał i zaczynał od początku. Nie potrafił walczyć z nałogiem. Był coraz bardziej słaby i chory. W końcu Dżem znalazł nowego wokalistę. Wtedy Riedel poddał się.---obrazek _i/riedel/rysiek7m.jpg|prawo|Zdjęcie z ostatniego wywiadu - dwa miesiące przed śmiercią--- - Zespół musiał dalej grać, pojechał w trasę – mówi Małgorzata Riedel, jego żona. – Riedel został. Pamiętam, jak usiadł i powiedział – no, koniec, nie mam po co dalej żyć. Umarł 30 lipca 1994 r. Na jego grobie na cmentarzu w rodzinnych Tychach są słowa jednej z jego piosenek: ”W życiu piękne są tylko chwile”. Przeczytaj także:Kardynał na emeryturzePodróż za jeden uśmiech wciąż trwaZarozumiały z obowiązkuStanisław Mikulski – polski James BondGwiazda Heleny VondrackovejPowrót człowieka z czarną teczkąOpowieść o człowieku, który kocha jeśćMandaryna, najsłodsza pod słońcemW dżungli mi lepiej!Scyzoryk, scyzoryk - tak na mnie wołają!Powrót księdza DziwiszaBeatlesi z ZakopanegoKabaret pod opiekąPolska Brigitte BardotTomasz Zubilewicz – geograficzny terrorystaDoda, czyli błyszcząco, różowo, podarto i obcisłoPosłanka Beger? A kto to? Kwiatkowska ma skarbIść, ciągle iść w stronę słońcaDanuta Rinn kumpelCo wystarcza Tigerowi?Dwója z matmy, rock i wolnośćŻycie i śmierć BeksińskiegoChodź, pomaluj mój światZmienna EdytaUrban przeciągnięty za uszyCzarny AniołRosiewicz, spóźnialski perfekcjonistaTurnaua pasje utajoneMatka, pisz dalejVioletta Villas - Nigdy wam się nie zmienię ---strona---