Uciec przed Madzią Karwowską

TVN UWAGA! 211214
Jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polskich aktorek. I choć dla wielu osób na zawsze pozostanie Madzią Karwowską z serialu „Czterdziestolatek”, Anna Seniuk nie przestaje poszukiwać nowych ról i wyzwań. – W jej grze jest ciepło i prawda – komplementuje Andrzej Wajda.

- W każdym zespole są konie pociągowe i konie na wystawy. W przypadku Ani Seniuk mamy do czynienia z jednym i drugim – dołącza się do peanów pochwalnych na cześć tej wielkiej aktorki dyrektor artystyczny Teatru Narodowego w Warszawie, Jan Englert.

Seniuk to niezwykle zabiegana osoba. Z resztą, była taka już lata temu. Kiedy Jerzy Gruza zaproponował jej główną rolę kobiecą w swoim kultowym „Czterdziestolatku”. Dziś wspomina, że na aktorkę zawsze trzeba było czekać. – Ale opłaciło się! W jej aktorstwie, poczuciu humoru i podejściu do życia było coś zjawiskowego – wspomina Gruza . Największą popularność przyniosła jej właśnie tamta rola. Madzi. Co ciekawe, Gruza wspomina, że publiczność wcale nie tak szybko pokochała żonę inżyniera Stefana Karwowskiego. – Uważano, że ona ma w sobie coś, co nie licuje z kobietą polską. Że kobieta nie może tak wyglądać, tak reagować, tak mówić... Potem, stopniowo, ludzie się przyzwyczajali i zaakceptowali ten rodzaj humoru i spojrzenia na rzeczywistość – wspomina Gruza.

Seniuk stała się niezwykle popularna. Tak popularna, że – jak wspomina jej syn, również aktor, Grzegorz Małecki – nie mogła wyjść z domu, by nie wzbudzać sensacji. Ludzie szeptali, próbowali rozpoznać, czy młody Grześ Małecki to przypadkiem nie „Mareczek” z serialu. Kilkuletni syn Seniuk czuł się tym wręcz zawstydzony. Miał uczucie, jakby jego mama byłem dobrem wspólnym. – Jakby należała do całego kraju! – wspomina.

Przez kolejne lata Seniuk otrzymywała oferty bliźniaczo podobne do roli Madzi: matki-polki, gospodyni. I konsekwentnie je odrzucała. - Nie chciałam iść w tym kierunku, więc niczego nie grałam wtedy w filmie. Na szczęście nie odczułam pustki, dużo mnie było w teatrze – wspomina Seniuk.

A teatr to jej przeznaczenie: zanim trafiła do zespołu Teatru Narodowego, grała w Polskim, Powszechnym i Ateneum. Debiutowała, natomiast, na deskach Starego Teatru w Krakowie. Tam też ukończyła szkołę teatralną. Już wtedy zwrócono uwagę nie tylko na jej talent i urodę. Zdobyła tytuł Miss Juwenaliów. Do tego szybko doszło uznanie krytyków i publiczności. Dała się zauważyć także w filmie: zagrała w „Bilecie powrotnym”, „Konopielce” czy „Pannach z Wilka” u Andrzeja Wajdy. Reżyser uważa dziś, że jedną z najlepszych scen, które w życiu stworzył, jest zakończenie tamtego film. – I mam absolutną pewność, że nikt by tak tego nie zagrał, jak ona! - mówi Andrzej Wajda.

Kiedy w 1971 roku w „Kardiogramie” Seniuk zdecydowała się pokazać toples, okrzyknięto ją skandalistką PRL-u. – A mnie się wydawało, że jestem nobliwą kobietą i aktorką – kwituje tamten „skandal” Seniuk, która dziś nie ma zbyt wielu ofert filmowych. – Przypuszczam, że się sypną, kiedy będę w wieku stu lat, jak Danuta Szaflarska. Na razie jestem zbyt młoda – komentuje w dystansem. Szczęśliwie dla tak wielkiej aktorki zostają telewizja i teatr.

Anna Seniuk od ponad dwudziestu lat jest także wykładowczynią Akademii Teatralnej w Warszawie. Wykształciła już dziesiątki młodych aktorów. Ci, którym udało się przejść przez jej sito wspominają ją z dużym szacunkiem, ale nie wszyscy mieli to szczęście, bo aktorka jest surową profesorką. Na swoim pierwszym roku zostawiła jedynie połowę studentów. To był pierwszy taki przypadek w historii szkoły i wielki szok dla jej uczniów. - Że tak ciepła, wspaniała pani profesor dokonała tak radykalnych cięć! - wspomina aktor Piotr Adamczyk. A jednak Annę Seniuk nazywa „mamą”. – Bardzo się z nami zżyła. Dzięki jej rekomendacji zagrałem jej syna w Teatrze Telewizji. Wiem, że wielu moich kolegów i koleżanek również dostało swoje pierwsze role właśnie dzięki pani profesor – mówi Adamczyk.

Aktorem jest też syn Anny Seniuk, Grzegorz Małecki. Córka aktorki – Magdalena – poszła w ślady ojca (kompozytora Macieja Małeckiego) i została cenioną altowiolistką. Na swoim koncie ma nagrodę Fryderyka.

Anna Seniuk ogromnie chroni swoją prywatność. Naszego reportera zabiera jednak do swojego domku na Podkarpaciu, który nazywa „bramą czasu”. – Tam znajdzie się pan w innego rzeczywistości - zapowiada.

Co opowiedziała nam o sobie? Zapraszamy na kolejny reportaż o Annie Seniuk!

podziel się:

Pozostałe wiadomości