- Byłem wtedy szefem giełdy piosenki w Warszawie – wspomina Ryszard Poznakowski, kompozytor. – Do moich obowiązków należało wyszukiwanie młodych talentów. Pojechałem, Krzysiek usiadł przy fortepianie, zaśpiewali piosenkę na dwa głosy i zamiast ja ich zaangażować do telewizyjnej giełdy piosenki, to zwolniłem się z giełdy i zaangażowałem siebie do Trubadurów.Trubadurzy szybko zdobyli wielką popularność. Rozpoczęły się koncerty zagraniczne.- Australia, Polska, Związek Radziecki, graliśmy tez w Mongolii, Wietnamie, w Chinach, Stanach, Kanadzie - wspomina Marian Lichtman, perkusista Trubadurów", kompozytor. – W Związku Radzieckim byliśmy bite trzy miesiące w roku.- W Mongolii np. na widowni siedzieli tylko panowie, nie panie – opowiada Krzysztof Krawczyk. – I wszyscy dziwnie reagowali, bo wszyscy gwizdali. Okazało się, że to była dla nich reakcja bardzo pozytywna.- Oni mieli miny, jak byśmy spadli z księżyca – wspomina Sławomir Kowalewski, muzyk Trubadurów. - Do Mongolii w latach 60 rzadko ktoś docierał.- Pamiętam koncert w Baku – wspomina Ryszard Poznakowski. – Graliśmy tam jeden kawałek Bitelsów i przy słowach „get back” wszyscy skakali w górę. Publiczność stała na takim wielkim balkonie, i w pewnym momencie przy „get back” ten balkon z publicznością się urwał.- Mieliśmy dość wysokie gaże i mogliśmy sobie kupić po dwie wołgi z jednego tournee - – wspomina Sławomir Kowalewski. – Niestety, samochodów nie wolno było przewozić, a telewizory można było. I wieźliśmy cały wagon telewizorów kolorowych do Polski.Po dziesięciu latach sukcesów, od zespołu odszedł Krzysztof Krawczyk.- Kostium Trubadura ściągnąłem 30 lat temu – wspomina Krzysztof Krawczyk. – To były piękne czasy. Pamiętam, że gitara, to był nasz największy skarb. Mieliśmy wtedy takie czeskie gitary – Jolany. I kiedyś zostawiliśmy je w tramwaju. Jak się zorientowaliśmy, ze ich nie mamy, to pobiliśmy chyba rekord szybkości goniąc je jeden, czy dwa przystanki – śmieje się Krzysztof Krawczyk.Dwa lata temu Trubadurów opuścił kolejny muzyk. Poróżniła ich polityka.- Dwa lata temu koledzy postanowili występować w kampanii wyborczej jednego z ugrupowań politycznych – mówi Ryszard Poznakowski. - Ja natomiast jestem zdania, że żadnemu politykowi udział artysty w kampanii wyborczej nie pomoże, a żadnemu artyście udział w takiej kampanii nie pomoże w podniesieniu poziomu artystycznego.- Ponieważ dużo koncertowaliśmy, jeździliśmy po kraju, pan Andrzej Lepper zaproponował mi, ponieważ nie ma kandydata, na senatora – mówi Sławomir Kowalewski. – Ja nie mogłem mu odmówić, byłoby to niezgrabne z mojej strony.Trubadurzy nie spoczęli na laurach, wkrótce będą nagrywać nową płytę.