Grzegorz Miecugow uciekł z rodzinnego Krakowa w poszukiwaniu własnej tożsamości. W Krakowie ciągle miał wątpliwości, czy to, co udaje mu się osiągnąć (np. studia filozoficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim) zawdzięcza sobie, czy ojcu, znanemu dziennikarzowi. - Przeszkadzało mu to, że jestem w Krakowie taki znany i popularny – mówi Bruno Miecugow. – Kiedy padało jego nazwisko, mówili do niego – a, to ty jesteś syn tego Miecugowa. Teraz to się zmieniło – mówią do mnie – a, to pan jest ojcem tego Miecugowa. W Warszawie Grzegorz Miecugow karierę dziennikarską zaczął od radia, z którym do dziś najbardziej czuje się związany. W programie 3 najczęściej prowadził audycje, takie jak Zapraszamy do Trójki, ale potrafił także zastąpić Marka Niedźwieckiego w Liście Przebojów. Kolejnym etapem kariery była telewizja – najpierw publiczna, gdzie przez lata prowadził Wiadomości, potem Fakty w TVN. Teraz najbardziej kojarzony jest z programu Szkło kontaktowe, który stworzył razem z Tomaszem Sianeckim. - Jeśli tylko zwalnia się jakieś miejsce w środku świąt Bożego Narodzenia i można zrobić dodatkowe Szkło, to on bardzo chętnie to przyjmuje na swoje i moje barki – mówi Tomasz Sianecki. Pracowitość i oddanie pracy Grzegorza Miecugowa są powszechnie znane w dziennikarskim środowisku, a jak przyznaje Brunon Miecugow jego samego trochę nawet przestraszają. Bruno Miecugow przez 50 lat pisał felietony i reportaże do gazet, najdłużej do Dziennika Polskiego. Pisał też teksty dla kabaretu. - Ojciec był znanym uczestnikiem nocnego życia Krakowa – mówi Grzegorz Miecugow. – W jednym z lokali, kiedy się tam pojawiał, orkiestra grała specjalny tusz dla niego – Bruno Miecugow, cza, cza, cza. Młodość spędził Grzegorz w niezwykłym miejscu – słynnej kamienicy przy ulicy Krupniczej, w której mieszkali literaci. Piętro wyżej mieszkała Wisława Szymborska, okno naprzeciw należało do Sławomira Mrożka. Mieszkał tam do czasu wyjazdu do Warszawy. Dziś, oprócz tego, że ma własny program w TVN i zajmuje tam ważne funkcje, prowadzi jeszcze audycję w radio Pin i wykłada dziennikarstwo w jednej z prywatnych szkół. - Grzegorz miał pomysły, nie szedł utartymi koleinami, szukał własnego miejsca – mówi Bruno Miecugow. – Nie ukrywam, że przyjemnie mi, gdy ludzie mi go gratulują.