Szczęśliwy Brian Scott

Brian Scott, dziennikarz i showmen, dziesięć lat temu był jedną z najbardziej znanych gwiazd polskich mediów. Serca i sympatie Polaków zdobył pracując najpierw w radiu RMF, a potem w telewizji TVN. Kilka lat temu zniknął, a jego popularność wyraźnie zmalała.

44-letni Brian Scott urodził się w Gujanie, w Ameryce Południowej. Do Polski przyjechał mając 24 lata, by tu rozpocząć studia. Chciał zostać dziennikarzem, Polacy widzieli go jednak w zupełnie innej roli. - Wszyscy uważali, że skoro jestem murzynem, powinienem być najlepszy na 100, 200, 400, 800 metrów. Powinienem umieć także grać w kosza – mówi Brina Scott. Brian przebył więc trudną drogę do dziennikarstwa. Jako student odbył praktykę, a zaraz potem został etatowym pracownikiem pierwszej komercyjnej rozgłośni radiowej w Polsce. ---obrazek _i/brian1.jpg|prawo|Dzieciństwo spędził w Gujanie--- - Gdy podpisywałem umowę o studia w Polsce, po ich zakończeniu miałem wrócić do ojczyzny, by służyć swojemu narodowi. Ale zapytano mnie, dlaczego mam wracać, skoro tu jestem kimś, powiedziano, że zrobią ze mnie gwiazdę – wspomina dziennikarz. Brian został gwiazdą. W ciągu paru miesięcy stał się najpopularniejszym dziennikarzem radia RMF FM. Jego głos i twarz były rozpoznawane w całej Polsce. Kolejnym etapem jego kariery był parlament. Powierzono mu tu konkretny cel. Miał się wyróżniać i być postrachem polityków. - Brian był tutaj wizytówką i swoistym znakiem RMF-u. W sejmie miał rolę maskotki, osoby, która wyróżniała się w tłumie. Przychodził i czasami zadawał pytania, które nam albo nie przyszły do głowy, albo nie za bardzo mogliśmy je zadać. Nas bardziej niż jego obowiązywała pewna poprawność polityczna. On, jako przybysz zza granicy, mógł zadawać pytania oczywiste, czarno-białe, i to robił. Tym zdobywał sobie u niektórych sympatię, u niektórych antypatię – opowiada Konrad Piasecki, dziennikarz RMF FM. Najlepiej jednak Brian Scott czuł się wśród tłumów słuchaczy radia i swoich fanów. Był uwielbiany, zwłaszcza przez kobiety. ---obrazek _i/brian2.jpg|prawo|Był wizytówką RMF FM--- - To jest człowiek bardzo wrażliwy na urodę kobiet i zawsze był ich piewcą. Jak każdy mężczyzna lubił być przez nie podziwiany. Począwszy od sprawdzenia, czy jako murzyn ma coś większego w portkach, na rozmowie skończywszy. Potrafił słuchać, więc kobiety chętnie z nim rozmawiały – wspomina Marek Rusinek, kolega Briana Scotta. Jednak nie zawsze było tak wspaniale. Nie wszyscy Polacy miło i sympatycznie odnosili się do czarnoskórego Briana. - Był opluty na policzku. Zaczęliśmy rozmawiać, chciałam go jakoś uspokoić. Brian nie bardzo mógł to przyjąć, dlaczego ludzie odrzucają czarnoskóre osoby – mówi Teresa Sasińska – Klas z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. - Były też śmieci zgromadzone z całego piętra i rzucone pod moje drzwi – dodaje Brian. – Czasami czułem się bezsilny, że nie mogę ich wszystkich zabić. Siedziałem i płakałem. Zastanawiałem się dlaczego to wszystko? Czyżby z powodu koloru skóry? ---obrazek _i/brian3.jpg|prawo|Brian Scott z rodziną--- Pełnoprawnym Polakiem Brian Scott jest od siedmiu lat. Polskie obywatelstwo przyjął, bo zmienił się stosunek do obcokrajowców. Dzieci dziennikarza nie są już wytykane palcami i szykanowane za kolor skóry. - Koledzy syna nie widzą w nim tylko koloru skóry. Widzą także intelekt, człowieka. Widzą, że jest Polakiem – mówi Brian. Z radia Brian Scott odszedł do TVN-u. W telewizji prowadził kilka programów, w których wykorzystywano jego osobowość, talent i poczucie humoru. Jednak jego przygoda w TVN szybko się skończyła. - Jestem zwolennikiem tezy, że Brianowi się nie udało przez lenistwo. Gdyby szybciej i dokładniej mówił po polsku to wierzę, że przy jego spostrzegawczości, znajomości polskiej duszy, miałby karierę murowaną i powrót do pełnej świetności – powiedział Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN. Dziś Brian Scott uczy w prywatnej szkole języka angielskiego, a w telewizji publicznej prowadzi program o obcokrajowcach i mniejszościach narodowych. I jak sam mówi, jest zadowolony z życia. - Jestem szczęśliwym człowiekiem. Zobacz także:Beatlesi z ZakopanegoKabaret pod opiekąPolska Brigitte BardotTomasz Zubilewicz – geograficzny terrorystaDoda, czyli błyszcząco, różowo, podarto i obcisłoPosłanka Beger? A kto to? Kwiatkowska ma skarbIść, ciągle iść w stronę słońcaDanuta Rinn kumpelCo wystarcza Tigerowi?Dwója z matmy, rock i wolnośćŻycie i śmierć BeksińskiegoChodź, pomaluj mój światZmienna EdytaUrban przeciągnięty za uszyCzarny AniołRosiewicz, spóźnialski perfekcjonistaTurnaua pasje utajoneMatka, pisz dalejVioletta Villas - Nigdy wam się nie zmienię ---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Uwaga! zawsze w Twojej sprawie

Uwaga! zawsze w Twojej sprawie