Mariusz ma 19 lat. Mieszka we Włocławku. Niełatwo tutaj o pracę. Dlatego przy pomocy rodziców postanowił sam sobie stworzyć zajęcie. Skorzystał z pomocy urzędu pracy, ukończył kurs, zdobył unijną dotację i miał zamiar rozkręcić niewielki interes.- Chciałem otworzyć małą restauracyjkę z dowozami jedzenia do domu – mówi Mariusz Wysocki. – Chciałem zatrudnić cztery, pięć osób. Mieliśmy plany rozbudować ogródek. To miała być moja przyszłość, dlatego chciałem zacząć jak najprędzej. A tu same przeszkody.- Chcieliśmy mu pomóc, wzięliśmy kredyty, wynajęliśmy lokal – mówi Jolanta Wysocka, matka Mariusza.Mariusz zdobył wszystkie niezbędne pozwolenia i dokumenty, zdobył fundusze, rozpoczął remont lokalu, ale spotkała go niemiła niespodzianka. Okazało się, że mieszkańcy osiedla domków jednorodzinnych, na którym znajduje się budynek nie zgadzają się na to, żeby Mariusz otworzył tu restaurację. Zaczęły się protesty.- Nigdy, od 27 lat na zebraniach spółdzielni mieszkaniowej, czy radnych nikt nie zgłosił potrzeby uruchomienia takiej działalności – mówi Stanisław Nowacki, prezes zarządu Spółdzielnia Domów Jednorodzinnych „Południe”- W tej strefie jest to zbędne, niepotrzebne – dodaje.Prezes Spółdzielni Domków Jednorodzinnych "Południe" stoi na stanowisku, że lokal, który w ostatnich trzech dziesięcioleciach był wykorzystywany do działalności handlowej, może jedynie w ten sposób działać. Urząd miasta, który podejmuje decyzje, co do zmiany funkcji lokali, od początku nie widział żadnych przeszkód, aby dziś powstała tu restauracja.Mieszkańcy jednak odwołali się do decyzji prezydenta. Tym samym na długie miesiące wstrzymali realizację planów Mariusza. Sprzęt, który zakupił do restauracji kurzy się w garażu u znajomych. Chłopak płaci za dzierżawę lokalu, który jeszcze nie zaczął na siebie zarabiać.Plan utworzenia restauracji wiąże się z zapewnieniem pracy kilku osobom, co więcej również dla Spółdzielni "Społem" dzierżawienie tego lokalu ma ogromne znaczenie. To nie przekonuje sąsiadów.- Zakłóci to nasz spokój, ciszę i bezpieczeństwo – mówi Stanisław Nowacki. - Włocławek jest duży, ma 120 tys. mieszkańców. Otwórzcie tu sklep, centrum rehabilitacji. Restauracja szkodzi społeczeństwu.Czy ten sprzeciw zniszczy plany Mariusza? Co będzie z 19-latkiem i jego rodziną, jeśli restauracja nie powstanie?- Chyba wyjadę do pracy za granicę, żeby odrobić długi – mówi Mariusz. – Innego wyjścia nie mam.