Śmierć Blidy: Pierwszy akt oskarżenia

TVN UWAGA! 136204
Dwa lata od samobójstwa Barbary Blidy prokuratura postawiła pierwszy akt oskarżenia. Czy faktycznie tylko jedna osoba ponosi odpowiedzialność za śmierć byłej posłanki?

Barbara Blida zastrzeliła się w swoim domu w Siemianowicach Śląskich podczas próby zatrzymania jej przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak wyglądał przebieg zdarzeń i kto ponosi odpowiedzialność za śmierć Barbary Blidy, próbowało wyjaśnić śledztwo. Syn zmarłej dziwi się, że zaowocowało ono tylko jednym aktem oskarżenia, a z zeznań funkcjonariuszy ABW nadal nie wyłania się jasny obraz wypadków w domu matki. - Zdaniem moim i moich pełnomocników ten akt oskarżenia mógł zostać sformułowany wcześniej, kilka miesięcy po rozpoczęciu śledztwa – mówi Jacek Blida, syn Barbary Blidy. – Sprawę wszyscy pamiętają jako niestandardową, wyjątkową. I nagle wszyscy [uczestnicy akcji] zapominają, do czego się przygotowywali, jakie kroki podejmowali. Oskarżony został dowódca grupy zatrzymującej Barbarę Blidę, który nie zlecił przeszukania i zabezpieczenia broni w domu posłanki. Prokuratura Okręgowa w Łodzi, która prowadzi śledztwo, postawiła mu zarzut niedopełnienia obowiązków i działania na szkodę dobra publicznego i prywatnego. Grozi mu za to do trzech lat więzienia. Jak wyjaśnił rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania nie znaleziono podstaw do postawienia zarzutów dwóm pozostałym funkcjonariuszom biorącym udział w akcji. Nie rozwiały się też wątpliwości wynikające z niejasności w zeznaniach. Przeprowadzona na potrzeby reportażu UWAGI! w ubiegłym roku rekonstrukcja wydarzeń w domu państwa Blidów rzuciła światło na zeznania agentów ABW. Funkcjonariuszka odpowiedzialna za bezpieczeństwo Barbary Blidy twierdzi, że weszła z nią do łazienki, ale nie słyszała strzału. Tymczasem Henryk Blida widział ją opartą o fotel przed łazienką. Co więcej wszyscy agenci potwierdzili, że nie słyszeli strzału, choć eksperyment procesowy udowodnił, że musieli go usłyszeć. - Rozbieżności [w zeznaniach] faktycznie istnieją – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. – Funkcjonariuszka twierdzi, że słyszała odgłos, ale nie przypominał jej odgłosu znanego z zajęć na strzelnicy, który łączy się z odgłosem wystrzału broni palnej. Wątpliwości co do decyzji prokuratury o postawieniu zarzutów tylko szefowi grupy ma także gen. Roman Polko, były dowódca Wojskowej Formacji Specjalnej GROM, który wielokrotnie uczestniczył w podobnych akcjach. - W akcji bierze udział zespół, którego każdy członek wie, co ma robić i każdy ponosi za to odpowiedzialność – mówi gen. Roman Polko. – Moim zdaniem, funkcjonariuszka odpowiada osobiście za to, że nie poszła do łazienki za panią Blidą. Dotychczasowe wyniki prokuratorskiego śledztwa nie satysfakcjonują także członków sejmowej komisji śledczej w sprawie śmierci Barbary Blidy. - Ktoś wydał oficerom polecenie aresztowania – mówi Danuta Pietraszewska, posłanka PO, członek sejmowej komisji śledczej. – Myślę, że odpowiedzialność sięga samego szczytu i że będą kolejne akty oskarżenia. W przyszłym tygodniu przed sejmową komisją śledczą swoje zeznania złożą funkcjonariusze, którzy przyszli zatrzymać Barbarę Blidę. Będziemy śledzić tę sprawę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości