- Wzrusza mnie w Robercie jego wszechstronność. Zawsze wiedziałam, że on się nie zatrzyma w jednym miejscu – mówi piosenkarka Anna Maria Jopek. I dodaje: - Ma szeroką osobowość i bardzo potrzebuje, żeby cały czas ewoluować. Robert nigdy nie będzie stał w jednym miejscu.
Aktorka Danuta Stenka zaznacza, że Kupisz, przy tym, nie jest „farciarzem”.
- On został obdarzony przez niebiosa talentami, które mamy okazję podziwiać. A kto wie, ile jeszcze w nim drzemie, gdyby znowu chciał przestawić zwrotnicę i pojechać kolejnym, nowym torem.
„Zdolny, pracowity, kreatywny”
Popularność i modowy sukces Roberta Kupisza rozpoczął się od t-shirtów z orłem w koronie. Te pożądane i rozchwytywane 10 lat temu koszulki, wypromowały jego markę i jego samego jako projektanta.
Wcześniej Kupisz odnosił sukcesy jako fryzjer, tancerz i choreograf.
- To bardzo zdolny, pracowity i kreatywny człowiek – chwali Małgorzata Nita, przyjaciółka i instruktorka ze szkoły tańca „Step by Step”.
- Jak go poznałam, kiedy byłam dzieckiem, Robert wszedł w rolę totalnie surowego pedagoga. Jeżeli ktoś nie dorównywał mu w pracowitości, czy zawziętości w dążeniu do celu, to miał ciężko – wspomina Edyta Herbuś. I dodaje: - Projektował nam stroje, robił nam makijaże. Czesał nam fryzury, wymyślał choreografię. Był człowiekiem orkiestrą. Dla mnie to była inspiracja, też rozwijałam się w tych dziedzinach.
Małgorzata Nita podkreśla, że Kupisz zawsze miał wyczucie.
- Robert jest wizjonerem jeśli chodzi o modę, wyczucie stylu. On wiedział, co będzie za chwilę modne.
- Moje logo wymyśliłem, jak miałem 15 lat. Wtedy myślałem, że będę wielkim malarzem. Szedłem do liceum plastycznego i stwierdziłem, że jako malarz nie mogę się banalnie podpisywać. I tak wymyśliłem Q – wiadomo, od czego, Pi - z matematyki i rosyjskie Sz, bo miałem rosyjski. I to logo czekało przez lata, żebym mógł teraz dawać je wszędzie w mojej firmie - opowiada.
Droga Kupisza na warszawskie salony i do czołówki polskich projektantów była długa i kręta. Wiodła m.in. przez Kielce. To w tym mieście, w liceum plastycznym zetknął się ze światem sztuki i realizował swoje pierwsze, młodzieńcze pasje.
- Robert był wspaniałym kolegą – ciepłym, serdecznym. Uwielbiałyśmy go. Mogłyśmy o wszystkim z nim pogadać i poplotkować. Jak miałam problemy sercowe, to się do niego zwracałam – wspomina Wioletta Socha, koleżanka z Liceum Plastycznego w Kielcach.
- Gdy pracowałem z wełną, tkaniną, niedaleko było mi do włosów. Przez 10 lat zajmowałem się stylizacją modową. Pracowałem w operze w Paryżu, robiłem peruki. A szkoła mi pomogła. Bo chodziło o znajomość sztuki, rzeźbę. Włosy, które robiłem do gazet czy opery, były tak naprawdę jak rzeźba. Robiłem fryzury, które jak gdyby zastygły.
- Jest bardzo poukładany. To nie jest jakiś szaleniec. Przy tej swojej kreatywności jest bardzo zdecydowany, wie, czego chce. Ma swój porządek świata – mówi Katarzyna Sokołowska, reżyserka pokazów mody.
Gacki
Świat Roberta Kupisza i jego droga na szczyt rozpoczęła się w Gackach, niedaleko Buska-Zdrój. To tam się urodził i spędził najważniejsze w życiu dziecka lata. Tam też poznawał smaki życia i rozwijał swoje zainteresowania.
Nagrywając Kulisy Sławy, Kupisz postanowił odwiedzić rodzinną miejscowość.
- Chciałem pokazać Gacki, bo chciałem opowiedzieć moją historię i dać nadzieję ludziom, którzy pochodzą z małych miejscowości. Tak naprawdę, poprzez nasze marzenia, możemy zrobić, co chcemy - podkreśla.
Rodzice Kupisza byli animatorami kultury. Ojciec zajmował się m.in. lokalną orkiestrą.
- Mój tata był bardzo utalentowany, potrafił nauczyć ludzi grać, robić rzeczy samemu, tworzyć je, nadawać im siłę i realność – podkreśla z dumą Kupisz. I dodaje: - Wydaje mi się, że trzy zawody, które miałem to podobna sytuacja, jak u ojca, bo wymyślam je sobie i organizuję. Wydaje mi się, że to był jakiś niesamowity wyczyn, żeby zorganizować w Gackach orkiestrę. Moja mama w tym domu kultury także organizowała fantastyczne rzeczy. Pamiętam, że był zorganizowany przez nią teatr, gdzie pracownicy domu kultury – pani Teresa-bibliotekarka, pani Dubielowa z portierni, grały w tym spektaklu. Pan od plastyki budował scenografię. Moi rodzice tworzyli i robili fantastyczne rzeczy na tamte czasy.
Projektant przyznaje, że jest zadowolony z dotychczasowych osiągnieć.
- Czuję się spełniony i dalej będę się spełniał. Moje życie jest po to, żeby je zagospodarować w całości. Nie lubię odcinania kuponów po pewnym okresie życia. Wydaje mi się, że całe moje życie powinno wyglądać ciekawie. Rzeczy, których nie dostałem jako dziecko, w tej chwili sam sobie organizuję i sobie je daję, bo na to zasłużyłem.