Chociaż portale plotkarskie od lat podejrzewają go o związki z różnymi kobietami, Robert Kudelski od ponad dekady jest z tą samą kobietą. O swojej prywatności jednak mówić nie chce. Potwierdza tylko, że kobiety w jego życiu "były, są i będą". - Jeżeli kiedykolwiek zacznę o tym opowiadać, to po pierwsze przestanę być dżentelmenem, a po drugie to znaczyć będzie, że się kończę - mówi aktor i dodaje: - Przecież ja nie powiedziałem, że nie jestem żonaty!
Więcej nie zdradza. - Życie mnie nauczyło, żeby o takich rzeczach nie mówić. Większość tych związków, które tak hucznie na oczach wszystkich są obfotografowywane, później też hucznie się rozpadają - uważa.
Robert Kudelski: Jak nie "Wspólna", to co?
Od 2003 roku gra w serialu "Na Wspólnej" jedną z głównych ról. Od 15 lat partneruje mu Ilona Wrońska. - Co nas łączy, to to małżeństwo serialowe. Robert zawsze podkreśla, że jestem najdłuższym związkiem w jego życia - mówi Ilona Wrońska.
- Jak nie "Wspólna", to co? - pyta Robert Kudelski. - Zawsze mówiłem, że ja to bym chciał wygrać casting do serialu, jakąś główną rolę, i mieć święty spokój - wspomina i podkreśla, że taka stabilna, stała praca daje możliwość robienia innych rzeczy, które związane są z muzyką czy teatrem.
Agnieszka Dygant zwraca natomiast uwagę na to, że dla Roberta Kudelskiego potrzebna byłaby specjalna rola, w której mógłby "się pokazać". - To nie jest taki typowy "amancik" - uważa, a Robert Kudelski potwierdza. - Nie lubię chodzić na imprezy, fotografować się na ściankach. Nie odpowiada mi ta forma spędzania wolnego czasu. Są ludzie piękni, czują się jak ryba w wodzie. Ja się zawsze czuję jak słoń w składzie porcelany. Nie wiem, jak mam się zachowywać - mówi i dodaje: - Idę na taką imprezę, stoję i czuję się jak baran.
- Lubię kameralność mojego życia, wąskie grono sprawdzonych i dobrych znajomych, dobre kino i podróże - podkreśla.
Zaczęło się w Kutnie
Robert Kudelski pochodzi z Kutna. Choć niegdyś uciekł z tego niewielkiego miasta na studia, teraz chętnie do niego wraca. Pokazuje liceum, w którym się uczył.
- Jestem bardzo dumny ze skończenia tej szkoły - mówi aktor. A jego nauczyciel wspomina dawne czasy, gdy Robert Kudelski występował w szkolnym kabarecie, który nosił nazwę PINGWINEK. - Przedsiębiorstwo Intelektualnej Groteski Wpływającej Imiennie Na Edukację Koleżenską - rozwija skrót Zbigniew Wdowiak, wychowawca aktora.
- Miałem pierwsze sukcesy na konkursach recytatorskich. Postanowiłem pojechać do Warszawy na egzamin do szkoły teatralnej, zobaczyć jak to wygląda - mówi Robert Kudelski. Wspomina, że do szkoły się dostał, ale studentem był tylko przez dwa semestry. - W bardzo okrutny sposób mój opiekun roku, mówiąc że pierwszorzędnym aktorem Hollywoodu nie będę, relegował mnie z tej szkoły. Po prostu uznał, że nie pasuję mu do roku, albo może jestem niezdolny - mówi.
Robert Kudelski zdecydował się zdawać ponownie, tym razem do łódzkiej filmówki. Na roku był między innymi z Agnieszką Dygant. Nie dostali się tam jednak od razu i nie na takich samych prawach, jak pozostali studenci - byli wolnymi słuchaczami. - Nie mieliśmy indeksów, tylko karty studenckie. Musieliśmy udowodnić, że jesteśmy fajni i się nadajemy - wspomina Agnieszka Dygant.
"Buta i pycha mnie zgubiły"
W 2008 roku Robert Kudelski otworzył swój własny teatr. Jak twierdzi, jego założenie wynikło z chęci samodzielnego decydowania o tym, jakie role będzie grał. - Szkoda byłoby mi czasu występować nawet w najlepszym teatrze, siedzieć dwa miesiące w garderobie i później zagrać "prawą, tylną nogę smoka" - tłumaczy i dodaje, że początkowo teatr, który otworzył, był teatrem impresaryjnym.
- Później moja buta i pycha mnie zgubiły. Postanowiłem, że to będzie taki instytucjonalny teatr, że wszyscy się poprzewracają. Nie sprostałem temu z prostego względu: chodziło o finanse - przyznaje Robert Kudelski. - Nagle stanąłem w takiej sytuacji, że wiedziałem, że jeden dzień dłużej i skończy się to katastrofą - dodaje.
- W momencie, kiedy postanowiłem zakończyć swoją działalność w teatrze, prawie wszyscy ludzie, którzy do tego czasu stanowili część mojego życia, byli mi bardzo bliscy, zniknęli. Przeżyłem to bardzo osobiście - wspomina aktor. - Myślę z perspektywy, że może miałem początki depresji, tylko o tym nie wiedziałem - mówi.
"Znalazłem się w odpowiednim miejscu"
- Jestem dużym szczęściarzem - mówi Robert Kudelski. - Zawsze miałem poczucie, że jeżeli się znajdę w odpowiednim miejscu, to nie będę sfrustrowanym, jęczącym, że "jestem zdolny, ale mi się nie udało". Miałem szczęście, znalazłem się w odpowiednim miejscu, jak ruszał serial "Na Wspólnej" - dodaje.