Historia rodzinnego biznesu sięga cesarskich Niemiec. To wtedy w renomowanej części ówczesnego Poznania otwarto pierwszy sklep Kruka. Początkowo zyski zapewniała sprzedaż sprzętu liturgicznego. Na początku XX wieku królowała już biżuteria i zegarki. Podczas II wojny światowej firmę przejęli Niemcy. Po wojnie sklep zabrali komuniści, zostawiając Krukom niewielki warsztat jubilerski.- W tej chwili są dwie firmy, które kojarzy się z nazwiskami ich właścicieli – Blikle i Kruk – mówi Wojciech Kruk. – Udało się im przetrwać komunistyczne czasy, kiedy to działały w piwnicach, miały po dwóch, czy nawet jednym pracowniku, ale wykorzystały szansę po 1989 r. Z tego jestem najbardziej dumny.Rodzinna firma znalazła się jednak w obliczu zagrożenia. W maju tego roku Rafał Bauer, prezes Vistuli Wólczanki odkupił większość akcji Kruka. W ten sposób przejął kontrolę nad spółką, ponieważ okazało się, że Wojciech Kruk ma mniej niż 30 procent akcji własnej firmy. To było klasyczne wrogie przejęcie.- To była operacja na naszym rynku bezprecedensowa – mówi Wiesław Rozłucki, współzałożyciel Giełdy Papierów Wartościowych. – Znaliśmy ją tylko z zachodnich filmów i mediów. Pan Kruk liczył, że renoma firmy, jej tradycja wystarczą, by zachować w niej władzę.Wojciech Kruk został zmuszony do sprzedania wszystkich swoich akcji. Jednak nie był to koniec rozgrywki. Teraz to Wojciech Kruk za pieniądze Wólczanki wykupił akcje firmy prezesa Bauera. Wspólnie z Jerzym Mazgajem, właścicielem sieci sklepów Alma stworzył sojusz i przejął kontrolę nad Wólczanką. Rafał Bauer musiał zrezygnować ze stanowiska.- To był pierwszy w Polsce przypadek, gdy firma przejmowana przejęła spółkę przejmującą – mówi Jerzy Mazgaj.Obecnie firma jubilerska to część Wólczanki, w której Wojciech Kruk ma 11 procent akcji.Jednak spółka nadal kojarzona jest z Wojciechem Krukiem i jego rodziną.- To, co robimy to nasza pasja, nasza pasja to nasze życie – mówi Ewa Kruk, żona. – Życie codzienne i firma się uzupełniają.Państwo Krukowie mają dwójkę dzieci. Syn Wojciech studiuje ekonomię, córka Anna jest studentką Akademii Sztuk Pięknych.- W naszej rodzinie są schematy, wokół których się poruszamy, ale traktujemy je z przymrużeniem oka – mówi Anna Kruk. – Mieszanka tradycjonalizmu z luzem, z którym do niego podchodzimy.Wojciech Kruk przyznaje, że sklep w Poznaniu to jego ulubione miejsce pracy. Ma jednak na niego czas tylko w okresie przedświątecznym, kiedy jest tam duży ruch.- Podczas opłatkowych spotkań z pracownikami, oni mówią mi, że kiedy nie będę mógł już chodzić, kupią mi wózek, żebym mógł poruszać się po sklepie – mówi Wojciech Kruk. – Myślę, że zostanę tu do końca życia.