48-letni Cezary Dublowski, górnik z przygranicznego Zawidowa, wszedł do budynku komendy policji w Zgorzelcu, oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił. Po paru minutach jednemu z oficerów udało się ugasić desperata. Jak to się stało, że przykładny mąż i ojciec czwórki dzieci zdecydował się na tak dramatyczny krok? Zmiany w jego zachowaniu bliscy zauważyli rok temu.- Stał się jeszcze bardziej nerwowy niż był do tej pory. Wszystko go drażniło, męczyło. Najwyraźniej tego nie wytrzymał- wspomina Sandra Dublowska ,córka Pana Cezarego.Od czterech lat Pan Cezary z sąsiadami bezskutecznie walczył o ograniczenie działalności mieszczącego się pod oknami pubu, otwartego do późnej nocy, a czasem do rana. Mieszkańcy wzywali policję, chodzili do władz gminy, pisali pisma. Wszystko na nic.- Pan Cezary ma tuż przy tym barze okna. Tam nie idzie w ogóle spać. Tyle razy prosiliśmy władze, ale nie było mocnych – opowiada Teresa Nieckarz, mieszkanka Zawidowa.Dlaczego - mimo wielu próśb mieszkańców - władze gminy nie podjęły żadnych decyzji w sprawie uciążliwego, nocnego baru? Przecież to one wydają koncesję na sprzedaż alkoholu, od której w praktyce zależy los lokalu.- Jeśli nie mam zgłoszeń, to nie mam podstawy do odebrania im tego zezwolenia. Pan Dublowski interweniował u nas wiele razy. Jednak my May związane ręce, do póki nie zadziała policja – tłumaczy Marcin Rogacki, sekretarz miasta Zawidowa.Odkąd mieszkańcy walczą z hałasem, policja przyjeżdżała tu 18 razy, ale nie złożyła do władz miasta wniosku o odebranie koncesji na sprzedaż alkoholu.- Myślę, że nie jest tu potrzebne dodatkowe pismo, jeśli jest wiadomo jaka jest sytuacja. Jest wiedza po stronie policji, jest wiedza po stronie miasta, policja podejmuje interwencje – mówi Paweł Petrykowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.Wbrew słowom rzecznika, policja sama nie wie, czy w sprawie baru działała bez zarzutu. Kilkanaście dni po samospaleniu górnika, do jego domu przyjechali funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych, czyli policji w policji.Pan Cezary przeżył samobójczą próbę. Od kilkunastu dni o jego życie walczą specjaliści z centrum leczenia oparzeń w Gryficach na Pomorzu.Dolnośląska policja nadal nie wysłała do władz Zawidowa wniosku o odebranie właścicielowi baru zezwolenia na sprzedaż alkoholu. Władze miasta nadal czekają na takie pismo.