O Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii w Łysej Górze koło Brzeska (Małopolska) zrobiło się głośno ponad miesiąc temu. W nocy 11 listopada 15-letnia Paulina, wychowanka tej placówki została brutalnie zgwałcona przez kolegów z ośrodka. Wcześniej była bita i poniżana przez inne wychowanki.Po tym drastycznym wydarzeniu na jaw wyszły inne nie mniej szokujące fakty. Okazało się, że w ośrodku od samego początku dochodziło do pobić i ucieczek. Przez dwa miesiące istnienia placówki policja interweniowała tu ponad pięćdziesiąt razy. Wśród wychowanków spora grupa to młodzież zdemoralizowana i z wyrokami, kierowana tu przez sądy. To oni terroryzowali tych, którzy trafili tu, bo mieli problemy rodzinne, środowiskowe, opuszczali szkołę i mieli zaburzenia emocjonalne.Małopolskie kuratorium oświaty, sprawujące nadzór pedagogiczny nad placówką, po zbiorowym gwałcie przeprowadziło w niej kontrolę. Raport był miażdżący – wynika z niego m.in., że siedemdziesiąt procent opiekunów nie ma żadnego doświadczenia w pracy z trudną młodzieżą.Kurator wystąpił o likwidację ośrodka. Dziś starostwo brzeskie, które jest organem założycielskim dla ośrodka, zaakceptowało wniosek kuratora i zdecydowało, że ośrodek będzie warunkowo nadal działał do końca sierpnia. Zostaną w nim tylko chłopcy, a będzie ich najwyżej 30. Dyrektor Tadeusz Ciurej zostanie zwolniony. Nowa kadra będzie reformować ośrodek, a jeśli mu się to uda, możliwa będzie zmiana decyzji o likwidacji.- Jeśli ośrodek będzie funkcjonowć, to musi być zdecydowanie większa oferta zajęć dla młodzieży - mówi Andrzej Potępa, starosta brzeski. - Aby młodzież się nie nudziła i aby w konsekwencji nie miały miejsca takie sytuacje, jakie mieliśmy wątpliwą przyjemność obserwować.Jednak mieszkańcy Łysej Góry, którzy do ośrodka odnoszą się z niechęcią, wątpią, by dalsze jego istnienie miało sens.- Ten ośrodek tutaj nie może się udać - mówi mieszanka Łysej Góry. - To malutka miejscowość, z dala od cywilizacji, młodzież może tutaj się tylko nudzić. To przechowalnia dzieci. Marnowanie pieniędzy.