Widzowie znają Przemka Kossakowskiego z programów „Szósty zmysł", „Inicjacja", i najnowszego „Kossakowski. Wtajemniczenie".
Telewizja
Przemek do telewizji trafił sześć lat temu, prosto z urzędu pracy. Wcześniej żeby zarobić na chleb, wyjeżdżał na Zachód, gdzie pracował przy zbiorze warzyw. Znajomi namówili go do spróbowania sił w nowo powstającej telewizji. Praca stała się jego nową pasją.
- Przemek jest jak Indiana Jones. Gdyby urodził się archeologiem, a Indiana Jones faktycznie by istniał, to byłby tą postacią – mówi jego przyjaciel Przemysław Lewandowski.
- Niedaleko jest góra Grabarka to święte miejsce prawosławnych. Wybrałem się tam, kiedyś i podeszła do mnie mała dziewczynka. Powiedziała: „A wie pan, że pop na lekcji religii puszczał nam ostatnio pana odcinek”. To było dla mnie fantastyczne – cieszy się Kossakowski.
- Kiedy jestem na planie i wydarza się coś, co mnie fascynuje, a większość rzeczy, które robię to są doświadczenia fascynujące, to zapominam o obecności kamer. Wchodzę w stan uwiedzenia, te rzeczy się dzieją, cała otoczka związana z produkcją telewizyjną przestaje być dla mnie widoczna – przekonuje Przemek. I dodaje. - Myślę, że jestem telewizyjną osobliwością.
Poród
W jednym z odcinków „Kossakowski. Inicjacja” Przemek poddał się symulacji porodu.
- Poród to był szalony eksperyment, spotkał się z niesamowitym odzewem. Do dzisiaj dostaje pytania, gdzie można podpiąć męża albo partnera pod takie urządzenie? Żeby zrozumiał – mówi Kossakowski. I przyznaje. - To było koszmarne doświadczenie. Miałem wrażenie, że balansuję na granicy obłędu. To coś, co wspominam z największym trudem. Nie chciałbym nigdy przez to przechodzić i nie przejdę przez takie rzeczy, nie chcę tego robić.
- On naprawdę przeżywa ból, który pokazuje na antenie. Naprawdę w Wenezueli, albo Mongolii był głodny, opuszczony, nie miał opieki, przekłuwał sobie język, kapał się w krwi. Ja od niego tego nie wymagam – zaznacza Lidia Kazen, dyrektor programowa TTV.
Malarstwo
Przemek Kossakowski pochodzi z Częstochowy. W tym mieście spędził beztroskie dzieciństwo i młodość. W Częstochowie ukończył też studia. Ma młodszą siostrę. Wychował się w rodzinie pełnej artystycznych zainteresowań. Zawsze mógł liczyć na wsparcie bliskich, w realizowaniu swoich marzeń. Gdy był nastolatkiem planował, że zostanie artystą malarzem.
- Po moim ojcu mam spokój i umiejętność porozumiewania się z drugim człowiekiem. Był w tym mistrzem. Po mamie mam rock’n’rolla – przyznaje.
Przez wiele lat Przemek utrzymywał się z malarstwa. Gdy opuścił Częstochowę przestał malować i zamieszkał na Pomorzu Zachodnim. Wtedy w jego życiu zaczęło się pasmo niepowodzeń.
Dzisiaj jest już na prostej. Spokoju i równowagi poszukuje na Podlasiu w wynajmowanym siedlisku.
- Mimo, że czuję się ze sobą bardzo dobrze i w tym miejscu, i w tym czasie, mam tęsknotę, bo uważam, że moje życie jest bardzo niestabilne. Tęsknię za stabilizacją i rodziną. Kiedyś miałem zalążek rodziny, który w dramatycznych okolicznościach się rozpadł. Rozwiodłem się i od tego czasu szukam – mówi Kossakowski.
- Czy jest moją bratnią duszą? Tak, jesteśmy bratnimi duszami. Kobiety tak mają, że jak słyszą mężczyznę, który deklaruje, że jest samotnym wilkiem i będzie podążał tą drogą to pojawia się taki element – „czy na pewno?” – mówi dziennikarka Martyna Wojciechowska. I dodaje. - To jest kompletny wariat i bardzo mi się to podoba.
Przemek lubi intensywny wysiłek fizyczny. Po wyczerpujących, trwających nawet kilka tygodni zdjęciach do swoich ekstremalnych programów uprawia brazylijskie jujitsu. Trenuje od czterech lat. Jeździ na zawody, obozy sportowe. Zdobywa kolejne stopnie. Nie robi dalekosiężnych planów na przyszłość.
- Traktuję to jako terapię. Jak zaczynam się czuć wyjątkowy i lepszy to przychodzę na matę i wyłapuje łomot. Biją mnie chłopaki, biją mnie dziewczyny. Po takim treningu już wiem, że nie jestem lepszy. Może miałem trochę więcej szczęścia w życiu? – zastanawia się Przemek.
- Nie jest to człowiek, który jest skupiony tylko na swojej karierze. Nawet czasami mam wrażenie, że ta kariera jest mniej ważna dla Przemka, a najważniejsze jest, żeby on się z tym dobrze czuł, żeby miał bliskich ludzi koło siebie – mówi Adam Nankiewicz, przyjaciel Przemka.
- Myślę, że jest przede wszystkim artystą. Ale artystą nie w jednej dziedzinie. On jest artystą życia, smakoszem życia – mówi Przemysław Lewandowski.
Plany
Co Przemek Kossakowski planuje?
- W miarę zręcznie potrafię pisać. Opisywać rzeczywistość. Jeżeli to, by nie wyszło być może wrócę do malowania, jeżeli telewizja nie będzie mnie chciała, albo ja nie będę chciał telewizji – mówi.
Pierwszą książkę, reporterski zapis spotkań z mistykami, uzdrowicielami oraz szarlatanami, Przemek Kossakowski napisał cztery lata temu. Teraz przygotowuję się do wydania następnej. Pracuje też nad kolejnymi odcinkami swojego programu.