Nowoczesna medycyna czy oszustwo?

Super nowoczesny aparat w kilka minut oceniający zdrowie, lek pomagający w kuracji wielu chorób. To wszystko oferuje pani laryngolog z Warszawy. Jednak NFZ określa jej praktyki jednym słowem: szarlataństwo.

Barbara D. przyjmuje w przychodni finansowanej przez NFZ. Jest specjalistą laryngologiem drugiego stopnia. Jednak wykonywane przez nią badania z konsultacją lekarską mają mało wspólnego. Jedną z takich wizyt zarejestrowała ukryta kamera, z którą na badanie lekarskie udał się dziennikarz UWAGI! Redaktor chciał wyleczyć zapalenie gardła i bóle głowy. Po trwającym zaledwie kilkanaście sekund badaniu, lekarka zaproponowała dodatkowe. Jak się okazało w swoim prywatnym gabinecie.- Zapiszę pana na badanie sztywności tętnicy. W Polsce są tylko dwa aparaty tego typu. To panu zbada, czy ma pan wszystko w porządku z tętnicami – wyjaśniła lekarka.Wizyta w prywatnym gabinecie w Przychodni Diagnostyki Metodą Analizy Nieliniowej kosztowała 60 zł. Wyniki badania zadowoliły lekarkę.- Jest wszystko ok., wskaźnik sztywności ma pan 5,57 a norma jest od pięć do dziewięć, z cholesterolem też jest wszystko w porządku, bicie serca ma pan w normie – stwierdziła.Mimo to zaleciła przyjmowanie supernowoczesnego preparatu. Można go kupić na miejscu w przychodni za 161 zł.Badanie nie wzbudziło zaufania dziennikarza. Dlatego o konsultację został poproszony inny specjalista.- Nie wiem, czemu to badanie miało służyć. Nigdy o nim nie słyszałem – powiedział lek. med. Piotr Pasternak,Farmaceuci nie słyszeli natomiast o zalecanym przez Barbarę D. specyfiku. Nie ma go ani w aptekach, ani w hurtowniach. Bez problemu można go jednak kupić na niektórych stronach internetowych.- Nigdy nie słyszałam o czymś takim, ale z opisu wynika, że ten preparat jest dobry na wszystko – wyjaśnia Bożena Limanowicz, farmaceutka.Według informacji znajdujących się w internecie, właściwości tego suplementu diety są oszałamiające. Pomaga w leczeniu miażdżycy, Alzheimera, cukrzycy, impotencji.Możliwościami specyfiku, ale głównie badaniami pani doktor, zdziwieni są pracownicy Narodowego Funduszu Zdrowia. Kiedy dziennikarze pokazali im wydruk z przeprowadzonego badania okazało się, że nie potrafią go rozszyfrować.- Ten wydruk z badania nic mi nie mówi. Te skróty nie są uznane przez lekarzy. To badanie nic nikomu nie powie. Ta metoda jest nieznana i nie jest potwierdzona. Określiłbym to jednym słowem – szarlataneria – stwierdził Jerzy Serafin z Narodowego Funduszu Zdrowia.Badanie sztywności tętnicy to zwykłe naciąganie. Kiedy dziennikarz ponownie zgłosił się do pani doktor, ta twierdziła, że korzysta z najnowszych osiągnięć medycyny.O dziwnych praktykach swej pracownicy nie chciało rozmawiać kierownictwo przychodni w której pracuje Barbara D. Pani kierownik nie zaciekawiło nawet, w jaki sposób lekarka oszukuje swoich pacjentów. Stwierdziła, że nie interesuje jej to, co Barbara D. robi w gabinecie.Oszustwami pani laryngolog zainteresowała się jednak Okręgowa Izba Lekarska. Jak się okazuje wykonując nieznane badanie sztywności tętnicy pani doktor zamiast pomagać pacjentom, mogła nawet zaszkodzić.

podziel się:

Pozostałe wiadomości